image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

hasał w wielu tancbudach z kobietami, które zadzierały kiecki
i wirowały swawolnie. Nie przypominało to w niczym tej
muzyki. Baines nie był wytrawnym ani wybrednym
słuchaczem, lecz gra Ady McGrath kazała mu słuchać w
sposób, w jaki nigdy dotąd nie słuchał, pochłaniała jego myśli,
przejmowała go wzruszeniem. Zdawało mu się, że mógłby
słuchać w nieskończoność. Zauważył, że lewą dłonią pianistka
utrzymuje stały rytm, prawą zaś wprowadza jakby kontrrytmy.
Pod jej palcami jedna melodia przechodziła płynnie w drugą.
Nie były to pieśni salonowe, gigi ani popularne śpiewki; były
to harmonie z innego świata. Nieodparta siła przyciągała
Bainesa do Ady, przykuwała do jej skupionego milczenia nad
klawiaturą. Miał wrażenie, jakby muzyka nadawała jej
milczeniu samoistny żywot.
Z początku Baines słuchał z pochyloną głową, jednak w
miarę jak muzyka stawała się bardziej zdecydowana, sama
Ada zaś coraz bardziej nią pochłonięta, coraz częściej
podnosił wzrok. Usiadł w drugim końcu izby i delektował się
widokiem kobiety przy fortepianie. Po jakimś czasie przeniósł
krzesło bliżej i ustawił je pod innym kątem. Ada uniosła
głowę, kiedy się przesuwał za jej plecami. Nie pojmowała, jak
Baines może się zadowalać samym słuchaniem, jego
rezygnacja z nauki była dlań niezrozumiała. Lecz zaraz
zatopiła się z powrotem w muzyce i Baines mógł znów
swobodnie obserwować, jak w jednej chwili pochyla się nad
klawiaturą, by w następnej się od niej odsuwać.
Po pewnym czasie Baines ponownie przeniósł za jej
plecami krzesło na drugą stronę fortepianu. Ada śledziła jego
ruchy, świadoma teraz uwagi, z jaką ją obserwuje, i bliskiego
ciepła jego ciała. Z tego miejsca Baines widział lepiej, mógł
się napawać płynnymi ruchami jej rąk na klawiaturze i
najdrobniejszymi fluktuacjami nastroju na jej twarzy. Dłonie
miała gibkie, palce długie, kształtne, delikatne, a mimo to
silne. Dwukrotnie zamknął oczy, westchnął głęboko,
owładnięty tęsknotą i pożądaniem. Widząc jego przymknięte
powieki Ada poczuła niepokój.
Słuchając, George Baines myślał o morzu, o swoich
rozlicznych podróżach. W jego umyśle muzyka kojarzyła się z
kobietami. Ta kobieta, o szczupłych wymownych plecach i
małych dłoniach, które jednak potrafią objąć taki kawał
klawiatury, gra jak w transie, pochłonięta teraz w jego domu
muzyką, tak jak wówczas na plaży. Ma dzisiaj inaczej
zaczesane włosy, zauważył, splecione w misterne warkoczyki
owinięte dokoła uszu, pozostawiające kark całkowicie
obnażony. Baines nie mógł od niego oderwać wzroku.
Nieodparcie przyciągała go jej długa biała szyja, jeszcze
wilgotna od deszczu, w który tutaj szła. Nie zastanawiając się,
co robi, Baines zbliżył się, oparł na jej ramieniu dłoń i złożył
pocałunek na cudownie nagim karku.
Ada odskoczyła od fortepianu, łapiąc oddech i zakrywając
usta dłonią, jakby dla stłumienia okrzyku. Na niepewnych
nogach ruszyła do drzwi.
- Ado! - zawołał Baines, świadom, że popełnił
niewybaczalny błąd. - Nie odchodz, zostań! Ugodzimy się!
Dobijemy... dobijemy targu.
Powiedział to śpiesznie, lecz spokojnie, sam nie wiedząc
w pierwszej chwili, do czego zmierza, pragnąc jedynie ją
zatrzymać. Pomysł przyszedł mu do głowy nie wiadomo skąd,
od razu w pełni ukształtowany.
Ada odwróciła się i popatrzyła na niego w napięciu, lecz i
nie bez chytrości.
- Chciałabyś odzyskać swój fortepian? - George Baines
nie planował tego, ale mówił teraz tak, jakby planował. -
Chciałabyś? - powtórzył cicho, wiedząc, jaka będzie
odpowiedz.
Ada umknęła oczami przed jego spojrzeniem.
- Chciałabyś? - zapytał głośniej.
Ada podniosła wzrok. Patrzyła mu prosto w oczy,
czekając, co powie.
- Rozumiesz, jestem gotów dobić z tobą targu. - George
Baines odwrócił na chwilę oczy. Cóż, posunąwszy się tak
daleko, musi brnąć dalej. - Chciałbym, żebyś mi pozwalała na
pewne rzeczy, kiedy będziesz grała.
Ada zrobiła szybki wdech, zdjęta niesmakiem. Baines
okazał się tak nieokrzesany, jak na to wyglądał. Odwróciła się,
żeby zebrać nuty, płaszcz i czepek.
- Zwrócę ci fortepian, jeśli przystaniesz na moją
propozycję.
Zrobiła krok w stronę drzwi.
- Co o tym myślisz? Klawisz za każdą wizytę.
Ada się zatrzymała, popatrzyła na fortepian; jeśli teraz
wyjdzie, więcej instrumentu nie zobaczy. Wolno przesunęła
się za koncertowego Broadwooda, który stanowił zawsze
część jej życia, był cząstką jej duszy. Zobaczyła swoją twarz
odbitą w politurowanym drzewie różanym. George Baines
czekał. Długo stała za instrumentem, z myślami kłębiącymi
się w głowie, nim Wreszcie odchrząknęła, jakby chciała
przemówić. Podniosła do góry palec, po czym wskazała swoje
ramię.
- Twój żakiet? - spytał Baines.
Ada potrząsnęła głową, ujęła w garść gruby materiał
spódnicy.
- Spódniczka?
Zirytowana jego brakiem zrozumienia, Ada kilkakrotnie
przebiegła palcami tam i z powrotem po czarnych klawiszach
fortepianu.
- Chcesz go odkupić za czarne klawisze? - spytał Baines.
- Ależ to znacznie mniej. Połowa - powiedział, gotów się
targować.
Ada ruszyła ponownie w stronę drzwi.
- Dobrze - zgodził się zagradzając jej drogę. - Dobrze, za
czarne klawisze.
Ada zebrała z gracją spódnicę i zasiadła z powrotem do
fortepianu. Mimo kompromitującego charakteru transakcji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl