image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nym, o nazwie Słoneczne Wzgórza.
 Tak, słyszałem o nim. Mieszkała tam znajoma mojej siostry, pani& pani Carsta-
irs. Zetknąłeś się z nią może?
 Nie, właściwie nikogo tam nie znam. Każdy kto przyjeżdża, odwiedza tylko swo-
ich krewnych.
 To chyba musi być trudne, co? Bo przecież nie ma o czym z nimi rozmawiać.
 Ciotka Ada miała wyjątkowo trudny charakter. Istna sekutnica.
 Całkiem możliwe  zachichotał generał.  Już jako dziewczyna była z piekła ro-
dem.  Po chwili dodał z westchnieniem:  Diabelska sprawa, ta starość. Jedna z przy-
jaciółek mojej siostry miewała urojenia. Biedaczka wyobrażała sobie, że kogoś zabiła.
 Dobry Boże! To prawda?
 Ach, nie, nie przypuszczam. Nikt jej o to nie posądza. Ale owszem  dodał po na-
myśle  uważam, że byłaby zdolna do morderstwa. Jeśli ktoś rozpowiada takie rzeczy
bez najmniejszego skrępowania, nikt mu nie wierzy, prawda? Zabawny pomysł&
 A kogo miałaby zabić?
 Ba, gdybym to ja wiedział. Nie mam bladego pojęcia. Kiedy ją poznałem, była już
wdową. Cóż& przykro mi z powodu Ady. Nie zauważyłem nekrologu, gdybym wie-
dział, przysłałbym kwiaty. Bukiecik z pączków róż czy coś w tym rodzaju. Taki, jakie
młode dziewczęta przypinały do wieczorowych sukien. Bardzo to było ładne. Pamię-
tam Adę w wieczorowej sukni koloru hortensji, lilaróż. I do tego różowe różyczki, nawet
mi jedną dała& Oczywiście były sztuczne. Latami ją przechowywałem& Wiem, wiem
 dodał, patrząc na minę Tommy ego  ciebie to pewnie śmieszy, co? Ale powiem ci
jedno: kiedy naprawdę się zestarzejesz, też się zrobisz taki sentymentalny. No, chyba po-
winienem obejrzeć ostatni akt tych śmiesznych popisów. Pozdrów serdecznie panią T.
Następnego dnia w pociągu Tommy wrócił myślą do tej rozmowy. Uśmiechając się
do siebie, próbował raz jeszcze wykreować przed oczami wizerunek swej srogiej ciotki
i zapalczywego generała w czasach ich młodości.
 Muszę opowiedzieć o tym Tuppence  mruknął.  Ale się uśmieje. Ciekawe, co
też ona robiła w czasie mojej nieobecności?
Raz jeszcze uśmiechnął się do swych myśli.
87
2
Wierny Albert z powitalnym uśmiechem na twarzy otworzył drzwi.
 Cieszę się, że pan już wrócił.
 Ja też się cieszę. Gdzie pani Beresford?
 Jeszcze jej nie ma, proszę pana.
 Chcesz powiedzieć, że nie wróciła z podróży?
 Wyjechała cztery dni temu. Ale ma wrócić na obiad, wczoraj dzwoniła i tak po-
wiedziała.
 Co ona knuje, Albercie?
 Nie wiem, proszę pana. Wzięła samochód, ale także mnóstwo rozkładów jazdy.
Powiedziałbym, że może być wszędzie.
 Rzeczywiście, powiedziałbyś. Na przykład w John o Groat s& na Land s End&
I w drodze powrotnej pewnie spózniła się na połączenie w Little Dither on the March.
Niech Bóg ma w opiece Brytyjskie Koleje! Dzwoniła wczoraj, powiadasz? A nie mówi-
ła, skąd?
 Nie.
 O której to było godzinie?
 Rano, przed lunchem. Powiedziała tylko, że wszystko w porządku. Nie była pew-
na, o której dotrze do domu, ale chciała wrócić przed obiadem i prosiła o kurczaka.
Może być, prawda?
 Tak, tak  odparł Tommy, zerkając na zegarek.  Ale będzie musiała niezle na-
ciskać na gaz.
 Zatrzymam tego kurczaka.
Tommy wyszczerzył zęby w uśmiechu.
 Bardzo słusznie, trzymaj. Najlepiej za ogon. A ty jak się miewasz, Albercie? W do-
mu wszystko dobrze?
 Obawiałem się odry, ale już jest w porządku. Lekarz mówi, że to pokrzywka po
truskawkach.
 No i dobrze  zamknął temat Tommy.
Poszedł na górę, pogwizdując pod nosem. Ogolił się, umył i rozejrzał po sypialni.
Wyglądała dziwnie pusto, jak to bywa z niektórymi wnętrzami opuszczonymi przez
użytkownika, gdzie aż w oczy bije chłód& Wszystko było porządnie poukładane i wy-
sprzątane. Tommy pomyślał smutno, że tak chyba muszą czuć się wierne psy po wyjez-
dzie pani& Sypialnia sprawiała wrażenie, jakby Tuppence nigdy w niej nie mieszkała.
Ani rozsypanego pudru, ani otwartej książki odłożonej grzbietem do góry&
 Proszę pana?
88
W progu stał Albert.
 No?
 Zaczynam się martwić o tego kurczaka.
 Do diabła z kurczakiem! Zdaje się, że działa ci na nerwy.
 Cóż, przejmuję się tak samo jak pan. Nie powinna być pózniej niż o ósmej.
 Też tak uważam.  Tommy spojrzał na zegarek.  Dobry Boże, jest już po wpół
do dziewiątej?
 Tak, proszę pana. A ten kurczak&
 Daj spokój, Albercie, po prostu wyjmij go z piecyka i podziel na nas dwóch. Do-
brze jej tak! To ma być  przed obiadem ?!
 Oczywiście niektórzy jadają pózniej. Kiedyś byłem w Hiszpanii i proszę mi wie-
rzyć, nie dostanie się tam nic do jedzenia przed dziesiątą. Dziesiątą wieczorem! Co za
naród, ani krzty kultury!
 Aha  zgodził się z roztargnieniem Tommy.  Nawiasem mówiąc, nie wiesz cza-
sem, gdzie ona właściwie była przez cały ten czas?
 Znaczy się, pani? Nie wiem. Pewnie kręciła się tu i tam. Z początku chciała jezdzić
w różne miejsca pociągiem, z tego, co zrozumiałem. Ciągle przeglądała rozkłady jazdy
i tak dalej.
 Dobrze, w końcu każdy zabawia się na swój sposób. Moja żona, jak się zdaje, naj-
bardziej lubi podróże pociągami. Swoją drogą, gdzie ona się podziewa? Jak nic, siedzi
w damskiej poczekalni w Little Dither on the March. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl