image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przestraszyła się, jakby złapana na niecnym uczynku.
- Dzień dobry, panie Ruhland - odparła niepewnie.
- Czy czeka pani na mojÄ… siostrÄ™?
- No właśnie. Pan sam przyniósł mi wczoraj list, w którym pańska siostra
prosiła o spotkanie.
- Zupełnie słusznie. Ale siostra nie mogła przyjść, będzie dopiero o
jedenastej. I stąd moja obecność tutaj, dotrzymam pani towarzystwa, dopóki
nie zjawi siÄ™ Rose.
Käthe zmieszaÅ‚a siÄ™. PatrzyÅ‚a na niego poważnie. ZauważyÅ‚a, że byÅ‚ spiÄ™ty, i
to pozwoliło jej odzyskać spokój.
- Pan wybaczy, panie Ruhland, ale w takim razie oddalÄ™ siÄ™. PrzyjdÄ™
ponownie o jedenastej. Nie mogę z panem zostać tak dłużej sama. Gdyby ktoś
przechodził w pobliżu i zobaczył nas razem, mogłoby to wywołać dwuznaczne
komentarze.
- Nikt się tu nie pojawi. Przecież pani wie, że to odludny zakątek.
- To tym bardziej utwierdza mnie w tym zamiarze.
- Panno Käthe, czy moje towarzystwo jest pani tak niemiÅ‚e? - zapytaÅ‚ z
wyrzutem.
Zaczerwieniła się.
- Proszę mnie tak o to nie pytać. Nie powinien pan też nazywać mnie po
imieniu, nie można tak. Wiem, że nic złego nie ma pan na myśli, ale mimo
wszystko proszę, aby respektował pan dystans, który między nami istnieje.
W tym momencie chwycił jej rękę.
- Dumna Käthe, kochana dumna Käthe. . ProszÄ™ mnie tak srogo nie
upominać, znam swoją i pani pozycję. Nie, proszę nie patrzeć na mnie z taką
rezerwÄ…! Käthe, miÄ™dzy nami nie ma już żadnej przepaÅ›ci. ZbudowaÅ‚em ten
most, Käthe, sÅ‚odka, kochana Käthe! Rose napisaÅ‚a ten list do pani na moje
życzenie, aby panią tu zwabić. Nie Rose chciała z panią rozmawiać, ale ja.
Käthe chciaÅ‚a uwolnić rÄ™kÄ™ z uÅ›cisku, ale trzymaÅ‚ jÄ… mocno.
- Nie, nie puszczę pani, jestem tak szczęśliwy, że mogę mówić z panią sam
na sam. Proszę nie patrzeć na mnie tak lękliwie! Czy nie ufa mi pani? Przecież
czujÄ™ siÄ™ odpowiedzialny za to, że paniÄ… tu zatrzymujÄ™. Käthe, kochana, dumna
Käthe, rozmawiam tu z paniÄ…, a mój ojciec wie także o tej rozmowie, wie, że
panią kocham, i akceptuje to. A teraz będę się do pani zwracał już po imieniu.
Käthe, kochana, sÅ‚odka Käthe, powiedz mi, proszÄ™, czy mnie kochasz, tak jak
ja ciebie, jak chciałbym, abyś mnie kochała. Powiedz mi proszę szybko!
Przysłuchiwała się w napięciu jego słowom. W jej oczach czaiło się
niedowierzanie.
- To niemożliwe, nie wierzę - wyszeptała.
PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- ChcÄ™ od ciebie usÅ‚yszeć, czy mnie kochasz, Käthe - powiedziaÅ‚
przytłumionym głosem.
Zadrżała i wpatrywała się w niego jak zaczarowana.
- Pan to wie, nie musi pan pytać. Wziął ją mocno w ramiona.
- Käthe, moja Käthe, czy pojmujesz to wreszcie?
I gdy drżała w jego ramionach, delikatnie złożył na jej ustach pocałunek.
Nieśmiało i cała przejęta oddała ten pocałunek. I stali tak zapominając o
całym świecie, przytuleni do siebie, obsypując się pocałunkami.
Käthe wyrwaÅ‚a siÄ™ nagle z jego objęć, nie mogÅ‚a jeszcze uwierzyć w swoje
szczęście.
- To nie może być prawda - powiedziała załamującym się głosem i chciała
się cofnąć. Ale Gert ani myślał ją puścić.
- O nie, sÅ‚odka, uparta Käthe! Zrozum wreszcie: musisz zostać mojÄ… żonÄ…, a
mój ojciec daje nam błogosławieństwo. Ale chciałbym wreszcie usłyszeć, czy
mnie kochasz. Tak długo tęskniłem za tym wyznaniem.
Uśmiechnęła się jak we śnie.
- To zbyt piękne, zbyt radosne, aby mogło być prawdą. %7łe cię kocham, o mój
Boże, wszystkie moje myśli należą do ciebie, przecież wiesz... Nie mogę
myśleć o niczym innym, nie czuję nic innego, tylko ciebie. Ale czy ja śnię?
Czy naprawdę spotkało mnie tak wielkie szczęście?
Wzruszony patrzył na nią czule. Gdzie podziała się jej duma? Trzymał w
ramionach zawstydzoną, drżącą i zakochaną kobietę, która walczyła z własną
słabością.
Najczulej, jak potrafił, pocałował jej oczy i drżące usta. I powiedział
serdecznie:
- Nabierz odwagi, Käthe, szczęście jest tutaj. Kocham ciÄ™ i wyznaÅ‚em to
wczoraj mojemu ojcu. Nie wahał się ani minuty i dał mi swoją zgodę. Zrozum,
Käthe, zamiast prosić ciÄ™ tutaj, mogÅ‚em po prostu pójść do twojego ojca, prosić
o rękę jego jedynej córki. Ale nie tak to sobie wyobrażałem. Chciałem moje
szczęście otrzymać z twojej ręki, chciałem je wyczytać w twoich oczach. I
chciaÅ‚em być z tobÄ… sam. Czy kochasz mnie, Käthe?
Nieśmiały uśmiech igrał na jej twarzy.
- Czy mam ci to ciągle powtarzać?
- Tak, nieustannie mogę tego słuchać.
Ujęła w dłonie jego głowę i popatrzyła mu głęboko w oczy.
- Kocham cię... kocham cię... czytaj to w moich oczach! Cudowne były te
chwile, które spędzili przy cicho szemrzącym leśnym zródełku. Mieli sobie
tyle do powiedzenia, jak to zakochani: słodkie bzdury i podniosłe mądrości,
wszystko, co inspirowało głębokie uczucie.
Ale nagle Gert przestraszył się.
- O wielkie nieba, Käthe, musimy stÄ…d pójść! Za dziesięć minut bÄ™dzie tutaj
moja siostra i nie może nas zobaczyć.
Käthe popatrzyÅ‚a na niego z lÄ™kiem.
- Dlaczego nie może nas tutaj zobaczyć? Myślałam, że jest we wszystko
wtajemniczona.
Zaśmiał się.
- Oczywiście Rose wie, że się tu spotkaliśmy i w jakim celu. Ale przykazała
mi, abym znikał stąd przed jedenastą, ponieważ ona także chciałaby skorzystać
z tej idyllicznej scenerii.
Käthe potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ… zdumiona.
- Nie rozumiem, Pocałował ją czule.
- Och, na razie nie jest to konieczne. Ale uchylę może rąbka tajemnicy. W
największym sekrecie chciałbym ci wyznać, że moja siostra ma tutaj o
jedenastej randkÄ™ z niejakim Heinzem Lindnerem.
Käthe zadrżaÅ‚a lekko i chciaÅ‚a coÅ› powiedzieć. Ale Gert zamknÄ…Å‚ jej usta
pocałunkiem.
- Nic nie masz tu do powiedzenia, maÅ‚a Käthe. To nie nasze zmartwienie.
Mamy znacznie ważniejsze sprawy niż troska o innych.
ObjÄ…Å‚ jÄ… i weszli w las.
Rozdział dwudziesty piąty
Jak zwykle w poniedziałek rano, radca Ruhland pojawił się w biurze. Gert
opowiedziaÅ‚ mu wczoraj wieczorem o spotkaniu z Käthe, o jej zgodzie na
małżeństwo.
- Käthe wie, że na oficjalne zarÄ™czyny trzeba zaczekać do chwili, gdy mama
zaaprobuje nasz związek. I chyba mnie tato rozumiesz, że chciałbym jak
najszybciej uzyskać zgodÄ™ mamy. Käthe bÄ™dzie strzegÅ‚a naszej tajemnicy, a ja
nie będę na razie szukał z nią kontaktu, dopóki wszystko nie będzie jasne.
Także ojca Käthe poproszÄ™ o jej rÄ™kÄ™ dopiero wówczas, gdy mama da mi swoje
błogosławieństwo. Dlatego chciałbym wykorzystać pierwszą nadarzającą się
okazję, aby przedstawić mamie swoje plany - opowiadał z przejęciem Gert.
Radca zgodził się z synem. Ale nie wiedział, jak ma się teraz zachować
wobec Käthe, przychodziÅ‚a przecież pracować do jego gabinetu.
Uśmiech przemknął po jego poważnej twarzy.  Dlaczego nie mogę być
wobec niej zupełnie szczery? To będzie najmądrzejsze i najbardziej naturalne."
Powziął tę decyzję i poprosił ją do siebie.
Weszła z pewną obawą i niepewnie. Ale patrzyła na niego otwarcie.
- Dzień dobry, panno Lindner, mam dla pani znowu dużo pracy.
- Proszę bardzo, panie radco. Przyglądał się jej z sympatią. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl