image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chciałbym, żebyś zatrzymała mój kapelusz. Trish uniosła oczy
pełne łez.
- Naprawdę?
- Tak, żebyś o mnie pamiętała.
Pociągnęła nosem, starając się powstrzymać płacz.
- Zobaczę cię jeszcze?
- Nie wiem. To nie zależy ode mnie.
- Nie chcę, żebyś odszedł.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Mama napisze ci parę opowieści na mój temat. Ach, jeszcze
jedno. Będziesz chodzić na lekcje do szkoły baletowej.
- Naprawdę? - spytała zdziwiona i spojrzała z niedowierzaniem
na matkę.
- Tak - potwierdziła Cassie. - To pożegnalny prezent od
Charliego.
- Wolałabym raczej, żebyś został - powiedziała Trish i oparła mu
głowę na ramieniu.
Siedzieli w samochodzie przed bankiem i trzymali się za ręce.
Charlie miał na sobie strój, w którym pojawił się przed tygodniem,
łącznie z ostrogami i rewolwerami w olstrach. Brakowało mu tylko
stetsona, no i włożył inną, czystą koszulę.
- Idz już - powiedział do Cassie.
- Nie wejdziesz?
- Nie ma na to czasu.
- Gdy wyjdę, ciebie już nie będzie, prawda?
- Obawiam się, że tak. Czuję się tak, jakbym znikał.
- Och, Charlie.
Postanowiła nie płakać. Mocniej chwyciła go za rękę
- A jeśli nie pójdę i nie dam im pieniędzy? Jeśli podrę banknoty?
- To nie ma znaczenia - odpowiedział spokojnie.
- Zrobiłem swoje i muszę wracać.
Rozwiązał chustkę, którą nosił na szyi, i podał Cassie,
uśmiechając się smutno.
- Trish dostała kapelusz, więc tylko to mogę ci dać. Zechcesz
pona
ous
l
a
d
an
sc
przyjąć?
- Oczywiście.
- Jest bardzo zakurzona. Musisz ją uprać w tej twojej wielkiej
maszynie.
- Nie trzeba...
- Kochasz mnie? Zarzuciła mu ręce na szyję.
- Oczywiście, kocham.
- Ja też cię kocham. - Delikatnie odsunął jej dłonie.
- Musisz już iść.
Otworzyła drzwi i jeszcze raz odwróciła się do niego.
- Czy twoje plecy się zagoją? - spytała z oczami wilgotnymi od
łez.
- To zależy od ciebie. Stanie się tak, jak napiszesz. Może będę
miał w tym miejscu jakąś fajną bliznę? Kochanie, teraz powinnaś już
iść.
- Spotkamy się jeszcze? - spytała. Zdawała sobie sprawę, że
pytanie jest dziecinne, ale nie mogła się powstrzymać.
- Nie wiem, Cassie. Nie znam zasad. - Spojrzał jej w oczy. -
%7łałujesz, że się poznaliśmy?
- Nie, i mam nadzieję, że znów się spotkamy i kiedyś będziemy
razem. Zapamiętasz mnie?
- Do końca życia. Teraz musisz już iść - powiedział i pogłaskał ją
po policzku. - Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
Tłumiąc szloch, Cassie wysiadła z samochodu, weszła do banku,
pona
ous
l
a
d
an
sc
wpłaciła pieniądze na konto, wypisała czek o wartości kwartalnej
spłaty pożyczki i zostawiła go na biurku Moffita. Działała
automatycznie, cały czas myśląc o mężczyznie, którego zostawiła w
samochodzie. Miała nadzieję, że czeka tam na nią. Powoli pchnęła
szklane drzwi i wyszła. Nadal świeciło jaskrawe słońce i na ulicy
panował ożywiony ruch. Tylko Charliego już nie było.
Kilka tygodni pózniej Cassie siedziała w domu przy biurku.
Nagle dzwonek telefonu wyrwał ją z ponurego zamyślenia.
- Słucham - powiedziała niechętnie. Usłyszała głos mężczyzny w
średnim wieku.
- Czy pani Cassie Nevins?
- To ja. Czy pan chce mi coś sprzedać?
- Nie. My kupujemy.
- Słucham?
- Mówi Donald Albright z KidLit Books. Jesteśmy jednym z
największych w Stanach wydawców literatury dla dzieci.
- Tak, słyszałam o was.
- Chcielibyśmy kupić pani opowiadania o kowboju Charliem.
- Jak to? - Cassie chwyciła się krawędzi krzesła.
- Otrzymaliśmy je ponad miesiąc temu. Chcemy podpisać
umowę.
- Ale jak do was trafiły?
- Przesłał je pani przedstawiciel, Charles Culpepper. Rozumiem,
że działał jako pani agent. Czy powinienem się z nim skontaktować?
- Nie, może pan omówić warunki ze mną.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Poczuła zawrót głowy. Charlie wysłał jej teksty. Kiedy zdążył to
zrobić? Od czasu gdy opuścił je przed dwoma miesiącami, prowadziły
monotonne życie. Nie miały teraz kłopotów finansowych. Trish
chodziła do szkoły i na lekcje baletu. Cassie pracowała, gotowała,
pisała opowiadania. Jednak obie cierpiały. Dziewczynka w końcu
przestała mówić na temat Charliego, ale idąc spać, nadal zabierała do
łóżka kowbojski kapelusz. Cassie spędziła wiele bezsennych godzin.
Gdy zasypiała, śnił jej się Charlie. Raz nawet spróbowała potrzeć
okulary, wypowiadając życzenie, by wrócił. Chyba jednak miał rację,
magia działała tylko raz.
Pracownik wydawnictwa zaprosił ją do Nowego Jorku na koszt
firmy. Chciał wiedzieć więcej na temat innych opowiadań i ustalić
warunki współpracy.
- Chętnie przyjadę - odpowiedziała. - Razem z córką. Ucieszy się.
Miała nadzieję, że wyjazd pozwoli im wyrwać się z ponurego
nastroju. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl