image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jeśli chcesz, możesz to powiedzieć - wzruszył ramionami. - Nie wpłynie to
na moją propozycję. Muszę cię jednak ostrzec, że zrobię wszystko, żebyś zmieniła
zdanie.
Cudownie - pomyślała Kate, czując znajome gorąco w żołądku. Wiedziała, że
nie zrezygnuje z tej propozycji, a miała przeczucie, że prawdziwą pokusą nie bę-
dzie ani dzień pracy, ani noc pełna wrażeń. Obawiała się, że może polubić spędza-
nie z nim czasu.
Nie mogła się jednak zmusić, by mu odmówić. Przekonywała się, że skoro
zna ryzyko, może uda się jej go uniknąć i uchronić się przed zranieniem. Chciała
pozostać niezależna. Już gdy była dzieckiem, ojciec nauczył ją, by nigdy nie po-
trzebować nikogo, kto jej nie potrzebuje, i nie poświęcać niczego, na czego stratę
nie mogłaby sobie pozwolić. Odetchnęła, podjąwszy decyzję.
- BiorÄ™ tÄ™ pracÄ™.
- Zwietnie - powiedział Zack, głaszcząc ją po ramieniu. - Wspaniale. Monty
zajmie się umową, po czym uzgodnimy twoją pensję. Gwarantuję ci, że wystarczy
na powrót do Londynu w wielkim stylu.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
- Wezmiemy tę krótszą, w paski - zakomunikował Zack szczęśliwej szefowej
butiku. - Przejdzmy teraz do ubrań wieczorowych.
- Oczywiście, panie Boudreaux - odparła kobieta, pstrykając palcami na tło-
czącą się wokół obsługę. - Zaraz przyjdą modelki.
Kate obserwowała, jak kobieta i jej pomocnice odchodzą. Od dziesięciu minut
w oczach szefowej butiku łatwo było zobaczyć błyszczące jak w kreskówce znaki
dolara. Kiedy tylko zostali z Zackiem sami, Kate odwróciła się do niego z zamia-
rem przekonania go, by zmienił zdanie. Nie minęła godzina, odkąd przyjęła ofertę
pracy, a już zaczynała panikować.
Niecałą godzinę temu wzięła prysznic w jego apartamencie, po czym Zack
zapakował ją do limuzyny i pojechali do jednego z najdroższych ekskluzywnych
butików w Vegas. Przy asortymencie tego przybytku towar Michelle wyglądałby
jak wyprzedaż w sklepie z używaną odzieżą.
- To niedorzeczne - wyszeptała ze złością. - Nie potrzebuję tych wszystkich
ubrań. Musiałeś już wydać tysiące dolarów. Nie ma powodu, żeby szef odpowiadał
za mojÄ… garderobÄ™.
- Odpręż się.
Jego ramię spoczywało swobodnie na oparciu krzesła, a nogi skrzyżował tak,
że prawa spoczywała kostką na lewej. Jak on może być taki spokojny, wydając na
mnie fortunę? - myślała.
- To moje pieniądze, a jak powiedziałaś, jestem szefem - ciągnął. - Musisz
wyglądać szałowo, kiedy będziemy w Kalifornii.
Przyjrzał się jej figurze. Była ubrana w to, co kupiła u Michelle.
- To wdzianko chłopczycy jest urocze, ale nie będzie pasowało do The Gran-
ge.
- Ale mogłabym uzyskać taki sam efekt za znacznie mniejsze pieniądze. Pa-
S
R
miętasz, jak ci się podobała sukienka, którą założyłam do obiadu?
- Tak - powiedział niskim, czułym głosem. - Chyba nigdy tego nie zapomnę.
- Kupiłam ją za dwadzieścia dolarów - powiedziała z triumfem.
Zack zarechotał.
- Niezbadane są ścieżki Pana. Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy.
- Nie bądz śmieszny. Po prostu nie musisz...
Zack przerwał jej, kładąc palec na jej ustach.
- Przestań się ze mną sprzeczać - wydął wargi. - To wszystko należy do naszej
umowy, więc będziesz musiała się z tym pogodzić, słonko.
- Na miłość boską, chcę ci po prostu oszczędzić trochę wydatków.
- Więc nie rób tego. To nie leży w twoich obowiązkach. Uważam to za dobrze
wydane pieniądze. Podnieca mnie myśl o tobie ubranej w te wdzianka.
- Doprawdy? - Kate sama wydęła wargi.
Nie umiała mu się oprzeć, gdy zachowywał się jak dziecko w sklepie ze sło-
dyczami. Sama miała ochotę trochę zwariować.
Zack uśmiechnął się.
- Kochanie, mój stringowy fetysz i ja urządzimy sobie niezłą imprezkę, kiedy
przejdziemy do bielizny.
Kiedy jej protesty nic nie dały, Kate poddała się. Nie spodziewała się, że bę-
dzie to dla niej takie przyjemne. Zawsze ciągnęło ją do pięknych ubrań, przez wiele
lat zaczytywała się w kobiecych pismach i oglądała zdjęcia, nie mogąc sobie po-
zwolić nawet na ekskluzywny drobiazg. Kiedy już zaczęła wybierać stroje, nie
umiała przestać. Tłumaczyła sobie, że skoro już Zack zamierzał kupić jej ubrania,
powinna sama wybrać, co będzie nosiła. Nie omieszkała też zauważyć, że gust Za-
cka skłaniał się raczej ku odważniejszym kreacjom. Gdyby pozwoliła mu wybierać,
wyglądałaby przy nim bardziej na jego kochankę niż asystentkę, poza tym chodzi-
łaby wciąż zmarznięta. Spodziewała się, że na kalifornijskim wybrzeżu będzie
chłodniej niż w Vegas.
S
R
Zack przyjmował jej sugestie i nakłaniał ją, by wybierała swobodnie. Nie
zwracał przy tym najmniejszej uwagi na ceny. Wreszcie Kate doszła do wniosku,
że sam jest sobie winien, i już bez wyrzutów sumienia patrzyła, jak obsługa pakuje
do limuzyny pudło za pudłem.
Po chwili jednak przyszło zastanowienie. Nie rozumiała, czemu pozwoliła so-
bie kupić te wszystkie ubrania. Najbardziej bolało ją poczucie, że trochę ucierpiała
na tym jej osławiona samowystarczalność.
- O co chodzi? - Zack od dłuższej chwili przyglądał się, jak Kate wygląda
przez okno, przygryzając wargi. Wyglądała na oszołomioną.
On sam bawił się świetnie, robiąc zakupy, i to nie tylko dlatego, że chciał ją
zobaczyć w tych ubraniach. Sprawiło mu przyjemność przyglądanie się, jak Kate
przebiera w kreacjach, dotyka materiałów, rozpływa się nad doskonałością wyko- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl