image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zione miêdzy jego a jej cia³em, a usta pokonane z w³aSciw¹ mu wpraw¹.
Nieoczekiwanie coS w niej eksplodowa³o, aby po chwili sp³yn¹æ w dó³
i zamieniæ w niezrozumia³e brzêczenie, które zdawa³o siê rozsadzaæ jej
skronie. Czu³a, jak powoli ogarnia j¹ fala po¿¹dania, i wtedy nieoczeki-
wanie jego usta oderwa³y siê od jej ust.
 Byæ mo¿e ty tego nie potrzebujesz.  Wci¹¿ trzyma³ za klapy ma-
rynarki, uniemo¿liwiaj¹c jej jakikolwiek ruch.  Ale ja tak.
 Ty chyba jesteS szalony.  S³owa brzmia³y ostro i zjadliwie, ale
g³os wibrowa³ od obudzonej namiêtnoSci.
 Chyba jestem  nieoczekiwanie przyzna³.  W przeciwnym wypad-
ku nie wyszed³bym od ciebie tamtej nocy.
Liv pominê³a jego uwagê milczeniem. RwiadomoSæ tego, jak reaguje
na Thorpe a, sprawia³a, ¿e czu³a siê nieswojo.
 Nie mia³eS prawa zrobiæ dziS w studio takiego przedstawienia.
56
 Ca³uj¹c ciê?  rozeSmia³ siê szeroko.  Mam zamiar robiæ to czê-
Sciej. Masz wspania³e usta, Liv.
 Pos³uchaj, Thorpe...
 Dowiedzia³em siê, ¿e ty i siostrzeniec Myry jesteScie starymi przy-
jació³mi  przerwa³ jej.
Liv westchnê³a.
 Nie rozumiem, co to ma wspólnego z tob¹.
 Po prostu chcê wyeliminowaæ konkurencjê  rzek³ beztrosko.
Lubi³, kiedy by³a tak blisko niego i kiedy móg³ obserwowaæ, jak jej
cia³o powoli topnieje w jego ramionach.
 Konkurencjê?  Liv chcia³a go odepchn¹æ, ale uwiêz³a w potrza-
sku marynarki.  O czym ty mówisz?
 Muszê wiedzieæ wszystko o innych mê¿czyznach, którym pozwa-
lasz trzymaæ siê w ramionach, aby ich wyeliminowaæ.  Przyci¹gn¹³ j¹
jeszcze bli¿ej. Bij¹cy z jego cia³a ¿ar zdawa³ siê przenikaæ przez jej skó-
rê. Jego oczy zatonê³y w jej oczach.  Chcê, abyS zosta³a moj¹ ¿on¹.
Liv zaniemówi³a. Nie przypuszcza³a, i¿ Thorpe potrafi j¹ znowu za-
szokowaæ. Wprawdzie wiedzia³a, ¿e staæ go na wiele, ale coS takiego...
To by³a ch³odnym tonem wyg³oszona deklaracja. Równie dobrze móg³
powiedzieæ, ¿e chce, aby zosta³a jego partnerk¹ w nastêpnej rundzie bry-
d¿owej. Ale kiedy przyjrza³a mu siê dok³adniej, ze zdumieniem stwier-
dzi³a, i¿ wcale nie ¿artuje.
 Ty jednak naprawdê jesteS szalony. Teraz nie mam ju¿ co do tego
¿adnych w¹tpliwoSci  wyszepta³a.  Kompletny wariat.
Wygl¹da³o na to, ¿e zgadza siê z jej opini¹, mimo to dalej ci¹gn¹³
rzeczowym tonem. Taki w³aSnie ton zawsze najbardziej zbija³ j¹ z tropu.
 Dajê ci szeSæ miesiêcy do namys³u. Jestem bardzo cierpliwy. Staæ
mnie na to. Nie mam zwyczaju przegrywaæ.
 Thorpe, doprawdy xle z tob¹. PowinieneS poprosiæ o urlop. Inten-
sywna praca najwyraxniej rzuci³a ci siê na g³owê.
 Chyba lepiej, jeSli jestem wobec ciebie szczery?  Smia³ siê uba-
wiony jej reakcj¹, bo w jej oczach dostrzeg³ teraz prawdziw¹ furiê. 
SzeSæ miesiêcy to du¿o czasu, aby siê z t¹ mySl¹ oswoiæ.
 Thorpe  sil¹c siê na spokój, powiedzia³a Liv.  Nie mam zamiaru
wychodziæ za m¹¿ za kogokolwiek. A ju¿ z pewnoSci¹ nie za ciebie. Te-
raz uwa¿am, ¿e powinieneS...
Znowu zamkn¹³ jej usta poca³unkiem. Usi³owa³a protestowaæ, ale nie-
ustêpliwe wargi Thorpe a skutecznie jej to uniemo¿liwia³y, a uwiêzione
57
rêce by³y równie bezradne. Thorpe czu³, jak z ka¿d¹ chwil¹ jej opór ma-
leje i jak z ka¿d¹ chwil¹ jego po¿¹danie narasta. Jej usta przesta³y byæ
d³u¿ej bierne, wrêcz przeciwnie, oczekiwa³y czegoS wiêcej.
Rozum jakby przesta³ funkcjonowaæ, liczy³y siê tylko emocje. Czu³a,
jak miêkkie i silne s¹ jego usta i jak powoli i zdecydowanie wsuwa jê-
zyk. Gdyby mia³a wolne rêce, objê³aby go i mocno do niego przywar³a,
a tak jedynie poca³unkiem i przytuleniems dawa³a wyraz swemu pragnie-
niu. Jego cia³o mówi³o to samo.
Nieoczekiwanie okaza³o siê, ¿e jest istot¹ z krwi i koSci. Bardziej ni¿
czegokolwiek na Swiecie pragnê³a dotyku jego r¹k. Jej skóra p³onê³a, a cia-
³o skrêca³o siê z po¿¹dania. Mówi³a coS niewyraxnie. Thorpe widzia³, co
siê z ni¹ dzieje. Rozpaczliwie jej pragn¹³. PomySla³, i¿ mia³a racjê nazy-
waj¹c go szalonym. Ale to ona doprowadza³a go do szaleñstwa. Gdyby
tylko byli sami... Gdyby byli sami...
Powoli opanowywa³ siê. Bêd¹ jeszcze inne okazje. T³umi¹c po¿¹da-
nie, oderwa³ usta od jej ust.
 Co chcia³aS mi powiedzieæ?  wymamrota³.
Ciê¿ko oddycha³a. Usi³owa³a sobie przypomnieæ, kim ona jest, kim
jest ten, kto trzyma j¹ w ramionach i co do niej mówi. Kiedy siê do niej
uSmiechn¹³, SwiadomoSæ zwolna zaczê³a jej powracaæ.
 Idx do lekarza  wyszepta³a. Jej cia³em wstrz¹sa³ dreszcz.  I to
szybko, zanim bêdzie za póxno.
 Ju¿ jest za póxno.  Przyci¹gn¹³ j¹ do siebie i jeszcze raz gor¹co
poca³owa³.
Oszo³omiona jego reakcj¹, gwa³townie wyrwa³a siê z objêæ. Przesu-
nê³a rêk¹ po w³osach.
 To szaleñstwo.  Trzyma³a d³oñ w górze, gestykuluj¹c ni¹ jakby
dla podkreSlenia swoich s³Ã³w.  To prawdziwe szaleñstwo.  Gwa³townie
wci¹gnê³a powietrze w p³uca.  Teraz przyznajê, ¿e czujê do ciebie sym-
patiê. Ale na tym koniec. Chcê o wszystkim zapomnieæ.  Zsunê³a z ra-
mion jego marynarkê i szybko mu j¹ poda³a.  I tobie radzê zrobiæ to samo.
Nie wiem, ile wypi³eS, ale chyba jednak za du¿o.
Wci¹¿ siê do niej uSmiecha³.
 Przestañ szczerzyæ zêby, Thorpe  powiedzia³a.  I trzymaj siê ode
mnie z daleka.  Z furi¹ ruszy³a w stronê wyjScia. W pewnej chwili za-
trzyma³a siê i odwróci³a, aby spojrzeæ na niego jeszcze raz.  JesteS sza-
lony  powtórzy³a z naciskiem i zniknê³a za drzwiami.
58
#
ano na biurku Liv w porcelanowym wazonie sta³a bia³a ró¿a,
a w³aSciwie p¹k bia³ej ró¿y o ca³kowicie zamkniêtych p³atkach.
OczywiScie wiedzia³a, kto j¹ przys³a³. Zbita z tropu usiad³a przy
biurku i w milczeniu patrzy³a na kwiat.
Kiedy poprzedniego wieczoru wróci³a do salonu, solennie sobie obie-
ca³a, ¿e zapomni o rozmowie z Thorpe em. Normalny cz³owiek nie za-
stanawia siê nad s³owami szaleñca. Mimo to d³ugo le¿a³a w ³Ã³¿ku, nie
mog¹c zasn¹æ. Ka¿de s³owo, które pad³o wtedy na tarasie, wraca³o do
niej dziesi¹tki razy. A teraz on przesy³a jej kwiaty. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl