image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pułkownik Szaroń i jego  plan mobilizacji powiatu na dzień wybuchu trzeciej wojny, plan
obejmujący w jednym z pierwszych punktów publiczną egzekucję komunistów i
 kolaborantów na rynku powiatowego miasteczka.  Tę przyjemność pozostawię panu-
majorowi - i uważne, szydercze, rybie oczka. Przezwisko Białorączka, które nadano mu
jawnie. I te dwie sekcje  swoich , bez których Zygmunt nie ruszał się na krok po obozie, nie
będąc pewien ani Szaronia ( boi się, że moi żołnierze stanowią większość całego oddziału ),
ani Sieradzkiego ( chciałby podowodzić ). Z tych sekcji pierwsza, złożona z owych
uwolnionych ongiś (bezkarnie, dzięki postawie Kosołapkina) akowców, poszła, z wyjątkiem
jednego chłopaka, śladem dowódcy. W tę noc opuścili w pięciu obozowisko... Tydzień
legalizacyjnych zabiegów w Krakowie, uwieńczonych powodzeniem dzięki jednemu z owej
piÄ…tki, jakieÅ› rozejrzenie siÄ™ za forsÄ… i Zygmunt na nowym nazwisku stanÄ…Å‚ przed furtkÄ…
domu, by dowiedzieć się o aresztowaniu matki.
 Ano, poczujecie «BiaÅ‚orÄ…czkÄ™»! - zaadresowaÅ‚ przekleÅ„stwo. W Warszawie nie ma
ukraińskiej dziczy, tu nie będzie nikt mordował chłopów, którzy biorą - bo i powinni brać -
ziemię, tu jest Stary, tu są przecież ludzie, którzy walczą po dawnemu.
95
Spiesznie zadeptywał w sobie niepokój.  Prawie jak na leśnej ścieżce - pomyślał stąpając
śladami wyznaczonymi w świeżo opadłym śniegu przez jednego czy dwóch zaledwie
przechodniów.  Tylko złapać kontakt.
Wchodził już na jakąś ulicę zdeptaną przez ludzi. Coraz częstsi przechodnie, konie...
 Tak, właściwie najmądrzej będzie iść do Kruszynki - wspomniał nabożnie pseudonim
jedynego z żyjących uczestników zamachu na Kutscherę. - My, majorze, jakoś się
porozumiemy... - pomyślał z bolesnym szyderstwem. Kruszynka był rekwizytem
ostentacyjnego porozumienia  nieświadomych dołów akowskich z nową władzą. Był,
oczywista, w rezerwie, ale pracował w jakimś Domu Wojska Polskiego. Telefon jego dostał
Zygmunt w Krakowie.
 Wprawdzie nie ulega kwestii, że sam Kruszynka musi być dobrze obstawiony i na pewno-
nic nie robi, ale kto, jeśli nie on, będzie wiedział o wszystkich w Warszawie...
Konkret uspokajał. Ale tylko taki konkret. On stanowił jego odpowiedz na aresztowanie.
Zygmunt nie myślał o matce, ale łapiąc kontakt, planując dalszą grę, przecież o niej nie
zapomniał, odpowiadał na jej krzywdę.
Więc po to, płacząc, prała jego zabłocone ubranie po pierwszym pociągu, więc po to jej
niespane noce, gdy czekała na jego powroty? Narzekanie pierwszych minut zaskoczenia obce
mu było teraz, niebolesne, jak siąkanie nosem młodszego brata. Po to, żeby musiał iść dalej z
podniesionym czołem, po to był jej strach i po to jest jej obecna męka. Po to, żeby go
utwierdziła na drodze słusznej, bo jakże może być niesłuszna, skoro prowadzi przeciw
krzywdzie?
Potknął się na jakimś ukrytym pod śniegiem wykrocie, stanął.
Przeciw krzywdzie? Ile mogił nędzarzy zostawił za sobą Siekiera, nim natknął się na
szwadron majora Zygmunta? Pomyślał o sobie: ,,majora Zygmunta . Więc w ten jesienny
słoneczny dzień jechał przeciw nim, przeciw krzywdzie. A teraz z powrotem z tej drogi. Cofa
się i twierdzi, że znów przeciw niej, przeciw krzywdzie...
Kruszynka nie zdziwił się.
- Halo, podobnoś też poszedł w majory! - krzyknął do słuchawki.
- Poszedłem i wróciłem - odparł Zygmunt spokojnie i znowu Kruszynka nie zdziwił się.
- Aha, aha...
- Chciałbym pogadać...
- Może za godzinę.
I już jest godzina. Zmieszna jest ta ich punktualność, dokoła ludzie czekają na siebie,
niecierpliwią się, a Kruszynka staje już w progu kawiarni. Zmieszna punktualność, jak
96
obyczaj wyniesiony z kraju dzieciństwa, gdzie spóznienie oznaczać mogło ryzyko albo śmierć
drugiego.
I cóż z godziny w zadymionej kawiarni? Ile imion przemyka, po których zostało już tylko
milczenie albo strach bliskich, że ktoś je przypomni. I cóż ze skargi na los, skoro
dwumetrowy chłop uśmiecha się bezradnie i wstydliwie opuszcza oczy:  Ach, cóż
poradzisz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl