Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słońca. Nie pogodziłeś się jeszcze z Paulą, prawda? spytała wprost. Heddy wiedziała wszystko o ich kłótni. Albo Paula, albo John-Henry opowiadali jej o takich wydarzeniach. Ta stara kobieta wiele potrafiła dostrzec swymi niebieskimi oczami i wcale nie musiał jej tłumaczyć, czemu ostatnio jest w złym humorze. Nie ulegało wątpliwości, że John-Henry potrzebuje pomocy. Sam nie potrafił dać sobie rady z ciemnowłosym robotem o ciemnych oczach, który postanowił, że dla nikogo nie ma ani chwili czasu, bo musi wpierw zbudować swoje prywatne imperium cukiernicze. Bankier pomyślał ze złością, że gdyby rok temu ktoś powiedział mu, iż znajdzie się w takiej sytuacji, parsknąłby głośnym śmiechem. Ostatnio coraz częściej przychodził do Remington Park. Kontakt z końmi dzia\al na niego uspokajająco. Dopiero teraz zorientował się, że po śmierci Camilli zaczął unikać wszelkich kontaktów ze zwierzętami. John-Henry zauważył, że Heddy wciąż czeka na odpowiedz.. Nie, już od dość dawna nie rozmawiałem z Paulą powiedział, po czym chwycił grabie i zaczął porządkować alejkę. Tak myślałam pokiwała głową Heddy. Masz jakiś pomysł? spytał John-Henry opierając się na grabiach. Oczywiście. Zadzwoń do niej. Nie jestem pewien, czy powinienem się narzucać odrzekł marszcząc czoło. Od jakiegoś czasu sam rozważał takie posunięcie. Och, też coś! parsknęła Heddy. Narzucać się! Czemu nie powiesz mi, dlaczego naprawdę nie chcesz tego zrobić? I proszę, żebyś nie mówił, że to nie moja sprawa. Wiem, że według ciebie jestem wścibską starą kobietą... Bo rzeczywiście jesteś wścibską starą kobietą wtrącił z uśmiechem. Dobrze, przyznaję, że to prawda zgodziła się pogodnie. Gdy będziesz miał tyle lat, co ja, to też będziesz wścibskim staruchem. Na razie lepiej mi powiedz, dlaczego nie zadzwoniłeś do Pauli. Paula też ma mój numer żachnął się John-Henry. Tak, to prawda. Skoro jednak dotychczas z niego nie skorzystała, może pora, żebyś sam chwycił za telefon. Nie jestem tego pewien. Sama twierdzisz, że Paula jest bardzo zajęta. Może też jest zbyt dumna, zupełnie tak, jak ty odrzekła Heddy i spojrzała na niego z ukosa. Czy kiedyś przyszło ci to do głowy? John-Henry rozważał ten problem, tak jak tuzin innych możliwych wyjaśnień, dlaczego Paula nie dzwoni oraz równie dużo argumentów, dlaczego to on powinien zadzwonić. Skąd mam wiedzieć, że ona chce, żebym zatelefonował? spytał ostrożnie. Jestem chyba jej babką, nieprawdaż? odrzekła Heddy. Teraz idz do najbliższego automatu. A może pożyczyć ci drobne? Mam dość drobnych, Heddy powiedział z uśmiechem John-Henry. Skoro jednak masz tyle świetnych pomysłów, to może jeszcze poradzisz mi, co powiedzieć? Coś już wymyślisz, Johnie-Henry stwierdziła starsza pani, ale za chwilę mrugnęła do niego porozumiewawczo. Paula ostatnio bardzo ciężko pracowała. Chyba przydałby się jej wolny dzień. Mogłaby spojrzeć na wszystko z nowej perspektywy, nie sądzisz? Heddy wstała i machnęła mu ręką na pożegnanie, po czym zniknęła w siodłami, żeby obejrzeć poranny program telewizyjny. Już dawno, gdy John-Henry zobaczył nędzne wyposażenie siodłami, kupił dla nich dwa fotele, małą lodówkę i przenośny telewizor. Wygodnie, niczym w domu skomentował Otis, wypróbowując nowy fotel. Dzięki, Johnie-Henry. Umiesz rozpieszczać ludzi. John-Henry z przyjemnością przypomniał sobie tę rozmowę. Miał już pewien pomysł... Ruszył do zaparkowanego przed bramą samochodu. Tak mu się śpieszyło, że nawet nie zauważył, iż Heddy wygląda przez okno siodłami i bacznie mu się przypatruje. Gdy Otis wrócił ze stajni, zastał ją jeszcze przy oknie. Uśmiechała się z wyrazną satysfakcją. Heddy, co ty wyprawiasz? spytał głośno. Kobieta wyjrzała na zewnątrz, ale na szczęście John Henry był już tak daleko, że nie mógł niczego usłyszeć. Szybko zrelacjonowała Otisowi całą rozmowę. Och, czy nie sądzisz, że nie powinnaś się wtrącać? spytał Otis. Co na to powie Paula? Heddy nie wiedziała, ale miała nadzieję, że Paula zaakceptuje plan Johna-Henry ego, niezależnie od tego, co on wymyśli. W ciągu ostatnich miesięcy babcia i wnuczka przestały kontaktować się ze sobą tak często, jak poprzednio. Wciąż były sobie bliskie, ale Paula po prostu nie miała dość czasu na rozmowy z babcią. Heddy potrafiła to zrozumieć, jednak szczerze się martwiła postępowaniem dziewczyny. Paula niewątpliwie była bardzo zadowolona i dumna ze swoich osiągnięć, ale wyglądała okropnie. Gdy Heddy zobaczyła ją w dniu otwarcia drugiego sklepu, bez trudu zauważyła, że mimo promiennego uśmiechu i pozorów zadowolenia, Paula jest potwornie zmęczona i wyczerpana nerwowo. Właśnie dlatego zdecydowała się przynaglić nieco Johna-Henry ego. Wnuczka potrzebowała odpoczynku, choć być może sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Heddy pomyślała z zadowoleniem, że John-Henry z pewnością tego dopilnuje. Heddy? zagadnął ją Otis. Zajmij się swoimi sprawami, Otis skarciła go. Moimi sama się zajmę. Według mnie, każdy powinien pomóc dwojgu młodym ludziom w osiągnięciu porozumienia. Co w tym złego? Zapewne masz rację zgodził się dżokej. Heddy, czy już powiedziałaś Pauli o Bez %7łalu? spytał po chwili wahania. To zupełnie inna sprawa odrzekła Heddy rumieniąc się. Chciałam jej powiedzieć, ale jakoś nie mogłam znalezć odpowiedniej chwili. Paula była taka zajęta... Po prostu nie mogłam się na to zdobyć. Czy to znaczy, że będziemy musieli przemykać się chyłkiem na tor? spytał Otis z wyrazną przyganą w głosie. Och, Heddy! Przestań z tym Och, Heddy ! wykrzyknęła ze złością, ale wiedziała, że Otis ma rację. Ponieważ jeszcze nic nie powiedziała Pauli, wymogła na Otisie i Johnie-Henrym obietnicę, że będą wchodzić na tor wyłącznie tylną furtką. W ten sposób mogli uniknąć przypadkowego spotkania w bramie Remington Park. Gdyby prawda niechcący wyszła na jaw, sytuacja stałaby się wyjątkowo niezręczna. Heddy rzeczywiście zamierzała powiedzieć jej wszystko, tyle że jeszcze nie trafiła się odpowiednia okazja. Lepiej powiedz jej szybko zasugerował Otis i mimo woli szeroko się uśmiechnął. Nasz koń przebiegł dziś milę w minutę trzydzieści z małym hakiem i zbiegł z toru świeży jak szczypiorek. Próbujesz mnie nabrać? Heddy patrzyła na niego podejrzliwie. Nie mogła uwierzyć w tak pomyślne nowiny. Szczera prawda, jak na spowiedzi zapewnił ją uroczyście Otis. Jeśli Bóg pozwoli i nic złego się nie przydarzy, Bez %7łalu będzie wkrótce gotów do wyścigów. Och, Otis! wykrzyknęła Heddy radośnie i mocno go ucałowała. Przez chwilę wyglądała jak młoda, szczęśliwa dziewczyna. Tak, jak wiele lat temu. Paula czuła się tak, jakby miała ponad sto lat. Kiedyś sądziła, że prowadzenie jednej cukierni jest trudne i męczące. Prowadzenie dwóch graniczyło z niemożliwością. Podniecenie i pragnienie zrealizowania własnych ambicji pozwoliło jej jakoś wytrzymać trudy otwarcia, ale w tydzień pózniej znużenie zaczęło brać górę nad entuzjazmem. Zdała sobie nagle sprawę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|