Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy tylko wszedł do mieszkania, natychmiast zauważył, jak wielkie zaszły tam zmiany. Na kanapach i krzesłach w salonie pojawiły się kolorowe poduszki. Na stoliku do kawy leżały kolorowe magazyny i pisma o modzie. A na dywanie leżała para szpilek, najwyrazniej zrzuconych z nóg kopnięciami. Lecz tak naprawdę wcale nie potrzebował tych fizycznych sygnałów obecności Julii w jego domu. Natychmiast poczuł zmianę atmosfery otoczenia. Do tej pory, każdego wieczora wracał do pustego mieszkania i mówił sobie, że tego właśnie chce. Samotności. Swobody. Spokoju. Pojawienie się Julii zmieniło wszystko. W apartamencie zagościło życie. W powietrzu unosił się delikatny zapach perfum. Całe mieszkanie emanowało ciepłem. I ze zdumieniem stwierdził, że podobało mu się to. W sposób oczywisty poszedł w poszukiwaniu przyszłej żony prosto do sypialni. I zastał ją pchającą olbrzymi mebel. Zwariowałaś? To musi ważyć dziesiątki kilogramów, a ty przesuwasz to sama?! 75 RS Wysoko uniosła brwi. Posłała mu słaby uśmieszek, odwróciła się i, jakby nic nie powiedział, znów zaczęła przesuwać mebel. Maksowi nie mieściło się to w głowie. Nie przywykł do tego, żeby ludzie go nie słuchali. Chwycił ją za ramię i obrócił ku sobie. Jesteś w ciąży, Julio. Nie powinnaś przesuwać ciężkich mebli. Westchnęła. Nie jestem inwalidką. A dziecku nic nie grozi. Nie będziesz tego robić powiedział. I żeby uniknąć dalszego sporu, wziął ją na ręce i posadził na łóżku. Spojrzała nań uważnie. Max, doskonale potrafię... Gdzie zamierzałaś to przesunąć? Podszedł do mebla. Westchnęła ponownie, pokręciła głową i wskazała palcem. Tam. Jakieś pół metra w lewo. Mamrocząc pod nosem na temat kobiet, które nie potrafią zostawić rzeczy tam, gdzie są, Max przesunął komodę. Już. Zadowolona? Do szaleństwa. Wygładził brzegi marynarki i podparł się pod boki. Dlaczego nie kazałaś zrobić tego tragarzom? Bo rano o tym nie pomyślałam. Wstała. Max podszedł do niej i zajrzał jej w oczy. Nie chcę, żebyś cokolwiek dzwigała albo przesuwała. Rozumiesz? Przechyliła głowę na bok. Naprawdę martwisz się o mnie, Max? Milczał przez moment. Oczywiście odparł. Będziesz moją żoną. Nosisz dziecko, które będzie moim spadkobiercą. 76 RS No! zawołała. To naprawdę wzruszające. Popatrzył na nią podejrzliwie. Wydało mu się, że usłyszał rozczarowanie w jej głosie. Przerwał te rozważania, bo Julia zaczęła mówić. A on przekonał się już, że lepiej było słuchać, kiedy mówiła. Nie chcę, żebyś mnie rozpieszczał, Max powiedziała cicho. Jestem już dużą dziewczynką i potrafię o siebie zadbać. Jesteś w ciąży. Tak przyznała z uśmiechem. Wiem. Nie chcę, żebyś narażała siebie albo dziecko dla jakichś głupstw. Głupstw? Tak jest cisnął niecierpliwie. I sam się zdumiał, co go tak zdenerwowało. Jeśli zostaniemy małżeństwem, Max... Jeśli? Zignorowała to pytanie. Jeśli zostaniemy małżeństwem, będziesz musiał pogodzić się z tym, że nie lubię słuchać rozkazów. To żaden wstyd wydusił przez zaciśnięte zęby. Nie rozumiał, dlaczego tak go irytowała ta rozmowa. Przecież wiedział, że Julia będzie się bronić jak lwica. Owszem. Dla ciebie. Podeszła bliżej. Stanęła tuż przed nim i spojrzała mu w twarz. Wiedział, że starała się udawać silną i twardą, ale widział przecież te iskierki w jej oczach. Tak ekscytujące, że krew w jego żyłach zaczynała krążyć żwawiej. Doskonale umiem o siebie dbać powiedziała stanowczo. 77 RS Wychodzisz za mnie starał się mówić cicho, opanowanym głosem. A to oznacza, że ja będę dbał o ciebie. Uśmiechnęła się szeroko, ale w jej oczach nie było rozbawienia. Mówisz jak średniowieczny książę. Mógłbym żyć w średniowieczu. Spodobał mu się ten pomysł. Ja nie. Tak ci trudno przyjąć pomoc? Nie chodzi mi o pomoc, Max. Wbiła weń spojrzenie. Jakby chciała się upewnić, że dobrze ją zrozumie. Przyszłam do ciebie, ponieważ potrzebowałam pomocy, a czułam, że na ciebie mogę liczyć. Proste, cicho wypowiedziane słowa sprawiły, że Max poczuł ucisk w krtani. W interesach wszyscy, sprzymierzeńcy i przeciwnicy, okazywali mu szacunek. Na jego słowie zawsze mogli polegać. Jednak w życiu prywatnym został zraniony bardzo mocno i uciekał przed jakimkolwiek bliższym związkiem z kobietą. Uważał siebie za człowieka chłodnego, opanowanego i całkowicie panującego nad sobą. A tu kilka zwykłych słów sprawiło, że lodowy mur, którym otoczył swoje serce, zaczął pękać. Aż do bólu. Racjonalnie myśląca część jego umysłu podpowiadała mu: Ona przyszła do ciebie, bo wiedziała, że jej pomożesz, chociaż jest w ciąży z innym. Przyszła do ciebie po pomoc, ale wciąż cię okłamuje. Dlaczego? Bo wie, że się w niej zadurzyłeś? Bo uważa, że księżniczka z wyższych sfer wyświadcza grzeczność prostakowi?". Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Dostał, czego chciał. Ją. I upragnionego spadkobiercę. Na dnie duszy wciąż chował pytanie o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|