Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zamyśliłem się odparłem ale już jestem z powrotem. A gdzie byłeś w czasie tej krótkiej wycieczki? We Horencji. To dla mnie najpiękniejsze miasto świata. We Florencji powtórzyła jak echo. We Włoszech? Szczerze mówiąc, myślałem o naszych podobnych życiowych doświadczeniach. 207 Powoli pokiwała głową. Ja też. Co się w ogóle z nami dzieje, Alex? Wciąż powtarzamy te same błędy? Wciąż chcemy złapać dwóch morderców. Tu, w Nowym Orleanie. I co ty na to? Jamilla wyciągnęła rękę i poklepała mnie po policzku. O tym także myślałam powiedziała z zażenowaniem. Mamy przerąbane. Rozdział 65 Supermózg widział Crossa, który przed chwilą wysiadł z samochodu. Miał go w zasięgu wzroku. Alex Cross i piękna Jamilla Hughes wrócili na posterunek po przerwie na obiad. Ciekawe, jak też im się układało? Może zostaną kochankami? To właśnie była skaza na charakterze Crossa szukał miłości i chciał, żeby go kochano. A teraz znów znalazł się pod domem Charlesa i Daniela. Chyba coś gryzło wspaniałego Crossa. A może tylko chciał zażyć nieco ruchu po sutej kolacji i w samotności zastanowić się nad niektórymi aspektami śledztwa? Przecież wiadomo, że w głębi ducha był odludkiem. To tak jak ja, pomyślał Supermózg. Cudowna rzecz i niebezpieczna. Poszedł za Crossem w głąb ciemnej ulicy. Tutejsze domy były skromniejsze i typowe dla tej części Nowego Orleanu. W powietrzu unosił się odurzający zapach róż, jaśminu i gardenii. Supermózg głęboko zaczerpnął powietrza. Och, jak przyjemnie. Sto lat temu woń kwiatów niwelowała przykry odór bijący z pobliskich rzezni. Supermózg dobrze znał historię swojego kraju. W ogóle dużo wiedział. Idąc w bezpiecznej odległości za Crossem, od niechcenia myślał o wielu różnych sprawach. Potrafił wykorzystać zebrane informacje. 209 Słyszał łoskot tramwaju jadącego kilka przecznic dalej, przez St. Charles Avenue. Zgrzytanie kół tłumiło jego i tak ciche kroki. Spodobał mu się spacer z Crossem. Może to właśnie moja noc? przemknęło mu przez głowę i od razu poczuł przypływ adrenaliny. Z wolna doganiał swoją ofiarę. Tak, to na pewno dzisiaj. Tu i teraz. Miał niewielką nadzieję, że w ostatniej chwili Cross, wiedziony dziwnym instynktem, obejrzy się przez ramię. To byłoby wspaniałe, wzniosłe i głębokie. Pełne ironii. Cross okazałby się godnym przeciwnikiem. Supermózg przemykał chyłkiem od cienia do cienia. Był już zaledwie parę metrów od Crossa. W mgnieniu oka mógł pokonać dzielącą ich odległość. Cross zatrzymał się przed starym cmentarzem Lafayette, czyli tak zwanym Miastem Zmarłych. Przez bramę widać było okazałe rodzinne krypty i grobowce. Supermózg też stanął. Chłonął tę chwilę, sekunda po sekundzie. Na bramie wisiała tablica z emblematem policji nowoor-leańskiej i napisem: Teren patrolowany. Supermózg podejrzewał, że to nieprawda. A zresztą& W gruncie rzeczy to było bez znaczenia. W nosie miał całą policję, nie tylko z Nowego Orleanu. Cross rozejrzał się, lecz nie dostrzegł skrytego w mroku przeciwnika. Skoczyć na niego czy nie skoczyć? rozmyślał morderca. A może doszłoby do walki? To nieważne. I tak by wygrał. Cross westchnął cicho. Ostatni oddech na tej ziemi? Co za metafora! Cross odwrócił się tyłem do bramy cmentarza i skręcił w boczną ulicę. Wracał na swój posterunek. Szedł do inspektor Hughes. Supermózg ruszył za nim, ale zaraz zrezygnował. To jednak niewłaściwa chwila. Wyrok na razie został odroczony. Powód? W uliczce było zbyt ciemno. Zbrodniarz nie mógłby popatrzeć w martwe oczy swojej ofiary. Rozdział 66 Następny dzień przyniósł niespodziankę. Na pewno nikt się tego nie spodziewał. Mnie to wytrąciło zupełnie z równowagi. Z samego rana zgromadziliśmy się w miejscowej kwaterze FBI na krótką odprawę. Ze trzydzieści osób zasiadło w wielkiej,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|