image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Peckhumie, mój przyjacielu, przesyłam ci obiecaną centralną jednostkę
wielozadaniową. Zawsze spodziewałeś się po mnie, że będę postępował właściwie, a ja
usiłowałem spełniać twoje oczekiwania. Wiem, jak trudno będzie ci się z tym pogodzić, ale
chcę, żebyś wiedział, iż nikt mnie nie porwał ani nie poddał praniu mózgu.
A teraz chciałbym powiedzieć kilka słów Jacenowi i... - chłopak zawahał się - ...i
Jainie. Okazuje się, że mimo wszystko jednak dysponuję potencjałem Jedi. Mam szansę
zostania kimś - większą niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Byliśmy dobrymi
przyjaciółmi i nie chciałbym, żeby moja decyzja zasmuciła was. Przepraszani za ten przykry
incydent, jaki miałem nieszczęście wywołać podczas uroczystego bankietu, wydanego przez
waszą matkę, ale to jeszcze jeden powód, dla którego postanowiłem zrobić to, co robię. Mam
szansę zostać kimś lepszym... szansę, której w Nowej Republice nikt nigdy mi nie stworzył.
Jaina jęknęła i zamknęła oczy, ale świetlisty wizerunek ciemnowłosego chłopaka nie
przestawał mówić:
- Wiem, że decyduję się na coś, czego nie pochwalacie, ale robię to dla siebie. Jeżeli
kiedykolwiek wrócę, uczynię to jako człowiek, z którego będziecie mogli być naprawdę
dumni.
Nie martw się, Peckhumie. Nigdy nie przyniosę ci wstydu. Byłeś moim najlepszym,
najwierniejszym przyjacielem, i jeżeli nadarzy się okazja, że będę mógł powrócić, z
pewnością z niej skorzystam.
Kiedy Jaina otworzyła oczy, wizerunek młodzieńca właśnie rozpadał się na tysiące
powoli gasnących iskier. Dziewczyna jednak prawie ich nie widziała przez łzy, jakie
napłynęły do jej oczu.
ROZDZIAA 22
Wnętrze hangaru, znajdującego się na najniższym poziomie wielkiej świątyni na
Yavinie Cztery, było ciche i chłodne. Ktoś mógłby przypuszczać, że w ten sposób witało
podróżnych wracających do akademii Jedi. Niewielki wahadłowiec z cichym westchnieniem
osiadł na gładkich kamiennych płytach lądowiska. Luke Skywałker otworzył właz i zszedł po
opuszczonej rampie. Stanął w cieniu, czekając, aż wnętrze statku opuszczą także jego
uczniowie.
W dawnych czasach ogromna świątynia, wzniesiona na niewielkim, porośniętym
dżunglą księżycu krążącym wokół gazowego giganta, pełniła funkcję tajnej bazy
Rebeliantów. Hangar był wówczas miejscem gorączkowej krzątaniny. Przebywali w nim
piloci myśliwców typu X wraz ze swoimi maszynami, hałaśliwą aparaturą, androidami i
robotami, a także różnymi urządzeniami służącymi do obrony. Ostatnio jednak wielka
budowla przekształciła się w ośrodek, w którym szkolili się i medytowali przyszli obrońcy
Nowej Republiki.
Luke odwrócił się i obserwował, jak młodzi rycerze Jedi opuszczają pokład  Zcigacza
Cieni , zgrabnego imperialnego wahadłowca, którym on i Tenel Ka odlecieli z Akademii
Ciemnej Strony, kiedy ratowali Jacena, Jainę i Lowbaccę. Myśli mistrza Jedi były
przepełnione tym samym niepokojem, który odbijał się na twarzach jego młodych uczniów
schodzących po rampie małego statku.
Korzystając z pomocy Akademii Ciemnej Strony, grupa odszczepieńców,
nazywających siebie Drugim Imperium, stanowiła z każdym dniem coraz większe zagrożenie
dla kruchego pokoju, ustanowionego przez władze Nowej Republiki niemal w całej galaktyce.
Wszyscy wyczuwali, że chyba zanosi się na rozstrzygające starcie... jedno z tych, które
zadecydują o losie galaktyki na wiele lat, a może nawet dziesięcioleci.
Poszukując rekrutów dysponujących umiejętnościami Jedi, Akademia Ciemnej Strony
poczynała sobie coraz śmielej. Co dziwniejsze, zapraszała w swoje progi także kandydatów,
nie wykazujących żadnych zdolności... ale dlaczego? Kolejnym elementem łamigłówki było
porwanie krążownika  Diament z ładunkiem rdzeni jednostek napędu nadświetlnego i baterii
do turbolaserów - części potrzebnych, by zbudować i uzbroić potężną flotę. Wszystko
wskazywało na to, że miało wydarzyć się coś złego... i to wkrótce:
Luke poleciał na Coruscant, aby zabrać stamtąd swoich uczniów. Dało mu to okazję
do zobaczenia się z siostrą, Leią, a także dowiedzenia się czegoś więcej na temat rosnącego
zagrożenia, jakie stanowiły siły imperialne dla Nowej Republiki. Przez cały czas podróży
młodzi Jedi byli jednak niezwykle małomówni. Wydawali się pogrążeni we własnych
myślach. Powracali na porośnięty dżunglą księżyc, by dołączyć do innych uczniów. Mieli
kontynuować naukę, żeby stworzyć potężny nowy zakon rycerzy, który będzie stał na straży
Nowej Republiki. Młoda władza już niedługo będzie potrzebowała obrońców potrafiących
posługiwać się Mocą.
Przez szeroko otwarte wrota hangaru wpadały promienie słońca, oświetlając niektóre
miejsca lądowiska, a inne kryjąc w cieniu. Przyjaznym cieniu. Luke uniósł głowę i popatrzył
na oślepiający blask bijący od wypolerowanego kwantowego pancerza niewielkiego
wahadłowca.
-  Zcigacz Cieni jest piękną jednostką - odezwała się Jaina, jakby umiała czytać w
myślach Luke a Skywalkera. - Wystarczy tylko spojrzeć na te łagodne krzywizny kadłuba,
opływowe kształty...
- A co więcej, jest jeszcze jednym silnie opancerzonym i uzbrojonym statkiem,
którego nie ma Akademia Ciemnej Strony - stwierdził Jacen, który podszedł do nich i
przystanął obok wuja.
Mistrz Jedi kiwnął głową.
- Widok tego wahadłowca powinien wam uświadomić, jakie jednostki zdolni są
zbudować nasi wrogowie. Pomyślcie zatem, co zrobią, dysponując dużymi ilościami rdzeni
jednostek napędu nadświetlnego i baterii do turbolaserowych dział, które niedawno ukradli
razem z tamtym krążownikiem.
Lowie warknął przeciągle, zgadzając się z jego zdaniem.
- Tak, to jest fakt - potwierdziła Tenel Ka.
Luke odwrócił się i przeszedł przez otwarte wrota hangaru. Młodzi Jedi pospieszyli za
nim. Oddychając czystym wilgotnym powietrzem, cieszyli oczy słonecznym blaskiem.
Krople porannej rosy wciąż jeszcze błyszczały na liściach ogromnych drzew Massassów i
pnących paproci. W przesyconym wilgocią powietrzu unosiły się wonie kwiatów i wonnych
roślin, a zewsząd dobiegały szelesty żyjących w dżungli zwierząt, a także świergoty i trele
leśnych ptaków.
Na czole Jacena pojawiła się głęboka bruzda. Zapewne chłopiec był przytłoczony
ciężarem niewesołych myśli. W pewnej chwili odwrócił głowę i popatrzył w głąb ciemnego
hangaru, na ukrytą w półmroku sylwetkę  Zcigacza Cieni . Westchnął, a pózniej postanowił
wyjawić, co zaprzątało jego myśli.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że Zekk z własnej woli przeszedł na ciemną stronę - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl