Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mama wpadła w szał, gdy jej to powiedziałam. Przecież omal nie zginęłam. BJ oczywiście przyznał jej rację. A ja nie potrafiłam postawić na swoim. Nie zbuntowałam się. Bali się o mnie i wkrótce ja też zaczęłam się bać . Czas płynął i po ślubie z Johnnym wynajęli mieszkanie tuż przy Mission Beach. Zimą po wyjezdzie turystów plaża stawała się szara, pusta i piękna, a szeroki pas piasku należał do mew i pelikanów oraz opatulonych w kurtki ludzi. Czasami, gdy szła na długie spacery brzegiem morza, od ujścia rzeki San Diego prawie do dzielnicy Bird Rock, widziała delfiny płynące w ławicy równolegle do brzegu i przeskakujące spienione fale, jakby chciały dotrzymać jej towarzystwa. Początkowo obserwowała żaglówki na horyzoncie, ale na ich widok ogarniał ją smutek, więc przestała wpatrywać się w morze i skoncentrowała się na trylionach ziarenek piasku chrzęszczących pod stopami. Dzięki temu czuła się mała, nieważna i bezpieczna. Simone zaszła w ciążę i Johnny oszalał z radości, zwłaszcza po tym, jak ginekolog oraz pielęgniarka na podstawie badania USG zapewnili ich, że na świat przyjdzie chłopak. Narodziny Merell wpędziły Simone w najgłębszą depresję, jakiej dotąd doświadczyła. Oglądając pewnego popołudnia telewizję, zobaczyła coś, co przekonało ją, że w szpitalu zaszła pomyłka: rozkojarzona pielęgniarka zamieniła jej chłopca z czyjąś dziewczynką. Johnny, matka i Roxanne zlekceważyli jej wątpliwości, a gnębiący ją zły nastrój złożyli na karb zaburzeń hormonalnych po porodzie. Obiecali też, że za tydzień bądz dwa poczuje się znowu sobą. Jej ginekolog doktor Wayne zapewnił ją, że takie myśli nie są niczym niezwykłym. Nazwał jej stan depresją poporodową. Merell przerwała rzucanie frisbee. Złapała dwa ciastka, wrzuciła je do kieszeni koszuli i wspięła się na najniższą gałąz, wiszącą na wysokości około półtora metra. Następnie chwyciła kolejną znajdującą się wyżej i podciągnęła się na niej do góry. Obserwując wspinaczkę Merell, Simon zamarła z przerażenia. Uważaj! krzyknęła. Tatuś mówi, że to jest najlepsze drzewo do wspinaczki w całym San Diego. Ale jeśli coś sobie złamiesz, nie dam rady cię poskładać. Nic sobie nie złamię. Obiecuję. Merell była dzieckiem, które potrafiło zrobić, co tylko chciało. Wspinała się na drzewa, pływała, jezdziła na rowerze. Wszystko przychodziło jej z łatwością. Simone próbowała przekonać samą siebie, że urodziła tak silne i zdolne dziecko, ale przez dziewięć lat nie zdołała tego zrobić. Obserwując, jak córka wspina się coraz wyżej, pomyślała o wszystkich tych rzeczach, których nigdy nie spróbowała, ponieważ obawiała się ryzyka, nie rozumiała, co powinna robić, lub się do nich nie nadawała. Wiesz, że nigdy nie wspięłam się na drzewo? Roxanne zerwała się na nogi. No to dalej, nie odkładaj na jutro czegoś, co możesz zrobić dziś. Teraz? Jestem w ciąży. Posłuchaj, jeśli dałaś radę żeglować, dasz też radę wspiąć się na drzewo. Nie ma się czego bać. Nic się nie stanie. Roxanne wyciągnęła rękę ku siostrze. Nie pozwolę ci spaść, Simone. Nigdy. Obiecujesz? Podsadzę cię do pierwszej gałęzi. Możesz na niej zostać albo wspiąć się wyżej. Zrobisz, co będziesz chciała. Gałąz znajdowała się na wysokości około półtora metra nad ziemią. Merell udało się na nią podciągnąć, ale Simone nigdy nie byłaby w stanie tego zrobić, więc aby pomóc siostrze, Roxanne splotła koszyczek z dłoni i przy akompaniamencie oklasków i okrzyków najstarszej córki, Simone postawiła stopę na dłoniach siostry. Widząc to, blizniaczki przybiegły razem z Franny. Wskakuj! powiedziała Roxanne. A teraz zarzuć nogę nad& Brawo. I w ten oto sposób Simone usiadła okrakiem na gałęzi. Drżąc z oszołomienia, patrzyła w dół na główki blizniaczek. Merell zawołała do matki z gałęzi znajdującej się dwa i pół metra wyżej. Złap się czegoś i wstań. To łatwe, mamusiu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|