Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymruczał przepraszająco. Twoja siostra się tobą zajęła. Krzyczała, że nic ci nie jest. W ogóle dość dużo krzyczała, ale udało się jej wydobyć cię spod tej oto Zpiącej Królewny spojrzał z obrzydzeniem na zwaliste cielsko Ol- lie ego. Josie odezwała się Bettina, a łzy ponownie napłynęły jej do oczu. Kim jest ten człowiek? Jak się tu dostaliście? Josie spojrzała niepewnie na siostrę. To Whitewater odparła trzymając rękę na obolałym gardle, jakby te słowa miały wszystko wyjaśniać. Jego ramię dotykające jej talii wywoływa- ło w niej przyjemne mrowienie. Przeszliśmy przez góry. Jak się czujesz? Okropnie jęknęła Bettina wybuchając płaczem. Ale zrobiłam to, co mi kazałaś. Opiekowałam się Księżycową Różą. Nie pozwoliłam Lucasowi jej skrzywdzić. On by to zrobił, naprawdę. W końcu stałam się takim samym więzniem jak panda. Podobnie jak Willis. Oboje chcieliśmy się z tego wyplątać. Josie wyswobodziła się z ramion Whitewatera i uklękła obok siostry. Objęła ją ramieniem. W porządku, Bettina. Wszystko będzie dobrze. Głęboko w sercu miała nadzieję, że naprawdę wszystko się jakoś ułoży. Chciałem właśnie powiedzieć odezwał się Willis że powinniście wziąć pod uwagę, iż poddałem się dobrowolnie. Cieszę się, że to się skończyło. Lucas nas wszystkich zahipnotyzował. Odkąd wzięliśmy pandę, widziałem, że jego ego wymknęło się spod kontroli. Myślał, że może rzucić cały świat na kolana. Bettina naprawdę chciała się z tego wyplątać. A ja coraz bardziej skłaniałem się ku jej zdaniu. Bał się zostawić nas razem. Ja naprawdę chciałem skończyć z tym szaleństwem. Tak, Josie. Willis mówi prawdę potwierdziła Bettina patrząc błagal- nie na siostrę. I Lucas o tym wiedział. Oboje z Willisem przejrzeliśmy go na wylot. %7łałowaliśmy, że kiedykolwiek wdaliśmy się w tę aferę. My- śleliśmy tylko, że wykorzystamy pandę po to, żeby świat stał się lepszy. Josie poklepała Bettinę po plecach. Wstała czując gorycz w ustach. Bet- tina i Willis już próbują zminimalizować swój udział w przestępstwie, pomniejszyć swoją winę. Nie powinnaś była nigdy zaczynać tego szaleństwa rzuciła ostro. Bettina załkała, a Willis zawstydził się jeszcze bardziej. Josie obrzuciła ich uważnym spojrzeniem. Nie tworzyli sympatycznej parki. Chodzmy powiedział Whitewater kładąc rękę na szczupłym ramieniu Josie. Uśpijmy pandę i wynośmy się stąd. Nadal nie podoba mi się atmosfera tego miejsca. Josie skinęła potakująco. Ruszyła w stronę klatki. Bolała ją głowa i lekko utykała. Whitewater objął ją w pasie. Dobrze się czujesz? spytał marszcząc brew. I znowu jego dotknięcie elektryzowało. Skinęła głową na znak, że czuje się dobrze. Naprawdę jednak martwiła się o pandę. Rozpoznała jej ruchy i porykiwanie. Widziała filmy, na których samice pandy zachowywały się podobnie. Patrzyła przez grube pręty tan- detnie zbudowanej klatki. Dziwne odgłosy niedzwiedzicy, jej dreptanie po klatce, sposób, w jaki podrzucała tył ciała, wszystko to wskazywało na jedno: panda miała za chwilę zostać matką. Kiedy Josie podeszła do klatki, Księżycowa Róża przesunęła się na drugą stronę. Spojrzała na nią swoimi dziwnie smutnymi oczami. Następnie odwróciła się i zaczęła wahać i udep- tywać kupkę bambusów w rogu. Budowała sobie gniazdo. Josie poczuła ucisk w piersi. Oto chwila, o której marzyła przez lata. Ale nie powinna zdarzyć się teraz. I tutaj. Spojrzała na stojącego obok Whitewatera. Bettina przykuśtykała za nimi. Stanęła z drugiej strony Josie. Martwię się o nią powiedziała wycierając oczy. Od kilku dni dziw- nie się zachowuje, jakby czuła, że coś się wydarzy. Cała ta góra jest jakaś dziwna. Josie spojrzała na egzotycznie piękną pandę, a następnie na Whitewate- ra. To coś zdarzy się zaraz powiedziała krótko, patrząc w jego ciemne oczy. Nie możemy jej teraz ruszać. Myślę, że zacznie rodzić. Zwiadczy o tym wszystko, co robi: budowanie gniazda, odgłosy, jakie wydaje, sposób, w jaki się porusza. Nie możemy ryzykować jej transportu. Będzie teraz rodzić? krzyknęła przestraszona Bettina. Myślałam, że mamy tygodnie, może nawet miesiące. Jak to możliwe, że urodzi teraz? Josie zacisnęła mocno ręce na prętach klatki. Natura odpowiedziała przez zaciśnięte zęby rządzi się własnymi prawami. O Boże jęknęła Bettina wpadając znowu w płacz. Co teraz zrobimy? Ja chcę do domu! Co my teraz zrobimy? Whitewater przesunął się od Josie do Bettiny. Chwycił młodszą siostrę za ramię i zmusił ją, by spojrzała w jego grozną twarz. Po pierwsze przestaniesz beczeć rozkazał. Myślisz, że dużo z2- łaś? Twoja siostra trzy dni przedzierała się przez te góry, żeby wydostać cię z cholernych tarapatów. Musiała odgrywać silną kobietę i świetnie się spisała, więc przestań się ślimaczyć, dobrze? Chociaż raz w życiu bądz dorosła i pomóż jej. Twarz Bettiny zbladła jak ściana. Patrzyła na Whitewatera jakby był pierwszą osobą, która tak się do niej odezwała. Tak jest wyjąkała i spróbowała wyswobodzić swoje ramię. Jednakże Whitewater trzymał ją mocno jedną ręką, drugą zaś sięgnął do jednej z wielu kieszeni kurtki i wyciągnął kłębek nylonowej linki. Następ- nie uwolnił Bettinę, by wyłowić z kolejnej kieszeni swój szwajcarski nóż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|