Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dorm... To i Nowojorczyk od razu wylewnie: Bardzo mi miło. Nieboszczyk wiele mówił mi o panu. Swoją drogą... wtrącił Fanodorm z niego jest gotowy temat do książki, że tak po- wiem. No ale z zaproszeniem wyprzedził go Nowojorczyk. Więc Literat do tej Wołgi Grubego Leszka się wpakował. Snob z tego Nowojorczyka, i choć jak już zostało powiedziane, w branży, która trzepie grubszą forsę, nie lubią piszących, to jednak nie może on sobie tej przy- jemności odmówić. Intelektualnym odprężeniem to nazywa. Lubi pogadać o starych, przed- wojennych czasach. Kabarety, piosenkarze, tekściarze i tancerki jego specjalność. Jako młodzian w tym nocnym światku obracał się w euforii. Aktorzyca jakaś wyszczekana, rymotwórca zafajdany to dla niego jakby Pana Boga za nogi złapać podśmiewał się zawsze Ratusz nieboszczyk. I teraz w taksówce Nowojorczyk od razu spicz zaczął o Zwiatopełku Karpińskim i jego pijaństwach. Gwiazda pierwszej wielkości na firmamencie literackiego nieboskłonu walił z tandetną emfazą. Niestety, jak zwykle u nas, przedwczesna końcówka. A jego kochanica, miła dziewczyna imieniem Małgosia, wpatrzona w niego jak w tęczę. Figurą Nowojorczyk dla niej. I forsą, i światowym sznytem oraz zaganiaczem, jak powiadał nieboszczyk. Podobno właśnie w zaganiacza niezwykle tęgiego obdarzony. Kwik w każdym babskim cielsku szeptem informował nieboszczyk potrafił spowo- dować. Nieboszczyk kpił raczej z tego daru, już względem tych spraw obojętny. Znużył się. Aajdak, hulaka dawał Nowojorczyk ripostę na jego kpiny a w rezultacie impotencja. Takie plotki krążyły rzeczywiście. Sam nieboszczyk bardzo rzadko względem jakimś szczególnym kobiety obdarzał. Przeważnie tylko uprzejmość, galanteria, ale zimne to, bez tego charakterystycznego dla samczej potrzeby podniecenia. Jestem wyzwolony sytuację swą określał podniośle żądza jest bowiem formą niewol- nictwa. 68 Zresztą bywały takie damulki, co z tego właśnie powodu parol na niego zagięły skosić takiego nieczułego drania, rozgrzać i do gotowości doprowadzić. Siedziała jeszcze w tej taksówce Grubego Leszka na tylnym siedzeniu obok Literata ta Aś- ka, młoda, długonoga i stercząca niebywale w biuście, tylko z pyskiem już obrzmiałym i wy- uzdanym na wiek. Ona to na nieboszczyka nachalnie leciała. Wiedziała, czym mu dogodzić, wódkę i kolacyjki w drogich knajpach fundowała. Tak go wódą i tym swoim cycem sterczą- cym rozgrzewała. Finansowo ostatnio swobodna, handlowiec aż z Japonii, kontrakty tu jakieś zawiera, Aśkę sobie upatrzył. Przyjeżdża i korzysta. Niedługo korzysta, a stałą pensję wypła- ca, bonami Pekao, zielonymi papierkami i naszym groszem. Umowa na rok stoi. Aśka jego dyspozycyjna flama, za gotowość po prostu opłacana. %7łółtek jak to żółtek, niepokazny, włosy jak druty i taki jakiś. Mongoł po prostu, śmieje się Aśka i ze swojego fartu zadowolona. Urządzona, można powiedzieć, ta cwaniurka niebywale. Fanodorm jednak wciąż nad nią bo- leje. Dla kobiet troska się nie ma większego niebezpieczeństwa. Z takiej beztroski właśnie najłatwiej się staczają. I nieraz wizje ponurą tego upadku przed nią rozpościera. Czas tu przecież swoje dołoży. Aż przyjdzie taki moment: stara, siwa baba, człap, człap, zagląda po śmietnikach, pojemniki kita, z jakimś cuchnącym śmieciarzem sztamę trzyma i denaturatem się poją obydwoje. Fanodorm jak poeta wizjoner na swój numer pracuje. Ale za młoda przecież Aśka, żeby takimi gadkami się przejmować. Zmieje się w twarz Fanodormowi. Stary cap! chichocze, kieckę mini podciąga, swoje piękne, smukłe nogi wystawia. Po- siada ona to swoje kobiece wyczucie. Fanodorm żądzą płonie do niej wyrazną. Chciałby na dłużej z nią się związać. Podobno posunął się do tego, że do cudzoziemskiej, dewizowej pen- sji swoją pragnął dołożyć. Ale Aśka uparcie nie chce. Jeden stały jej wystarcza w zupełności. Stały i ulotny jak motylek przecież. Ponadto te żółtki nie są tęgusy w erotycznych potrzebach, mówią znawcy. A reszta to czas na zabawy, kaprysy, miłostki. Niekiedy łapie ją taka niespo- dziana ochota na młokosa jakiegoś. Zobaczy w kawiarni, zderzy się przy barku nocnym w knajpie. I już gotowa. Nie tylko na młokosa, jak się okazuje. Tak samo na nieboszczyka wła- śnie. Aż dziwne, stary to był chłop jednak, a ona raczej do młodych przystojniaków lgnęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|