Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest tylko uparta i zawzięta. Ona ma te wszystkie cechy po trosze. Sophie! To nie grzech przyznać się do zmęcze- nia. Ja wiem, że ty nie jesteś słabeuszem. Czuję się wyśmienicie oznajmiła, dumnie unosząc głowę. Bóg jeden wie, ile czasu zmarno- waliśmy ,,Pod pawiem . I jeśli rzeczywiście mamy zamiar posuwać się do przodu, to zatrzymanie się w następnym zajezdzie jest ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy zrobić. A ja gotów jestem się założyć, że o tej porze zwykle jesteś już w pościeli. Tak. O tej porze zwykle już śpię przyznała, spoglądając na niego nieco podejrzliwie. Ale zwyk- le nie jest tak, że następnego dnia o poranku muszę zjawić się w Winchesterze. Proszę, Harry, jedzmy, nie traćmy czasu. Księżyc świeci tak pięknie, jest jasno niemal jak za dnia. Byłby to wstyd i hańba, gdybyśmy tego nie wykorzystali. Harry westchnął. Jemu ten srebrzysty księżyc przywodził na myśl rozmaite słodkie i romantycz- 76 Miranda Jarrett ne okoliczności, a dla panny Pottsów księżyc nie był niczym więcej, jak latarnią przyświecającą jej upo- rowi. Sophie, jeśli nie odpoczniesz w drodze... To nic się nie stanie, Harry Burtonie. Nie żałuję, że zatrzymaliśmy się ,,Pod pawiem . Dostałam dobrego konia i nie ukrywam, że te kilka chwil, kiedy przyglądaliśmy się uczcie weselnej, sprawiło mi wielką przyjemność. Tym niemniej było to nadzwyczaj lekkomyślne. Mógł mnie przecież ktoś zobaczyć... Wybacz, Harry, ale sam pojmujesz... Guwernantka w gospodzie w towarzystwie arystokraty z taką reputacją. Wszak nie zaprzeczysz, Harry, że reputację masz szczególną, zwłaszcza jeśli chodzi o... kobiety. Nie, nie zaprzeczę. Ale myślę, że gdybym zaprzeczył, zmartwiłabyś się jeszcze bardziej. Zna- czyłoby to bowiem, że czas swój spędzam podobnie jak leciwe damy. Czytam kazania i zajadam się zapiekanymi jajkami, naturalnie łyżeczką ze sko- rupy żółwia. Dlatego moją reputację uważam po prostu za... normalną. To jest reputacja, jaką dżen- telmen powinien posiadać. Sophie, niestety, wcale się nie roześmiała, choć on bardzo tego pragnął. Z nieruchomą twarzą wpat- rywała się w wodze, zaciśnięte w dłoni. Do diabła, jakby on znowu coś przeskrobał! Przykro mi to słyszeć, Harry powiedziała cicho. Rozczarowanie w jej głosie było wręcz nama- calne. Bo to dowodzi, że... ... że ci żurnaliści, co żyją ze skandali, lubują się w fikcji, a nie w faktach! powiedział twar- Blask księżyca 77 dym głosem. Sophie! Sophie, spójrz na mnie. Gdybym asystował tylko jednej czwartej dam, które łączy się z moją osobą, czy byłbym w stanie utrzymać się na własnych nogach? Nie mówiąc o tym, że francuskiej choroby na pewno nie zdo- łałbym uniknąć. Sophie uniosła twarz ocienioną budką. Twarz bardzo smutną. Nie uwierzę, Harry, że jesteś święty. Do diabła! A czy ja to powiedziałem?! Nie było sensu zastanawiać się, jakiej odpowiedzi oczekuje Sophie, ani też blagować, że w jego życiu, prócz niej, nie było żadnej innej kobiety. Sophie jest osobą bardzo inteligentną, Harry emu też rozumu nie brakuje i zdaje sobie sprawę, że jedyną od- powiedzią, jakiej może udzielić, jest odpowiedz uczciwa. Powiedzieć prawdę. Z nadzieją, że Sophie będzie w stanie się z nią pogodzić. Kiedy wróciłem z Francji, a ty... Ty przecież odeszłaś ode mnie, Sophie. Wtedy nie byłem święty. Ale tamte kobiety to były kobiety na jedną noc, najwyżej na dwie. Teraz to wiem, bo teraz jest inaczej. Zmieniłem się. Sophie westchnęła głęboko i jeszcze mocniej owinęła sobie wodze wokół palców. Dziękuję, Harry. Dziękuję, że mi to powiedzia- łeś. Ale ja i tak nie mam zamiaru jechać z tobą do następnego zajazdu. Jeśli to zrobię... Jeśli to zrobię, mogę już teraz swoją reputację utopić w rzeczce albo rozsypać na wietrze, niezależnie od tego, jakby nie była nieskazitelna... 78 Miranda Jarrett Dobrze, Sophie. Nie jedziemy do żadnego zajaz- du. Ale odpocząć chwilę trzeba. Co o tym sądzisz? spytał, wskazując na miejsce nadzwyczaj teraz urokliwe w srebrnym blasku księżyca. Na most wie- kowy, z szarego kamienia, wygięty w łuk, trwający dumnie nad niewielką rzeczką. Brzegi rzeczki były dość wysokie, wznoszące się łagodnie, wzdłuż brzegów rzędy starych wierzb o grubych pniach, ich długie, wiotkie gałęzie opada- ły niemal nad samą wodę. Możemy zrobić tam postój i napoić konie, bez narażania na szwank twojej reputacji. Usta Sophie zacisnęły się w wąską kreskę, znak, że panna Potts podejmuje decyzję. Dobrze powiedziała po chwili. Możemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|