Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miÄ™dzy dwoma zielonymi wzgórzami. Na szczycie jednego z nich staÅ‚ szereg dziwnych urzÄ…dzeÅ„ - wysokie i smukÅ‚e wiatraki z obracajÄ…cymi siÄ™ leniwie dÅ‚ugimi, wrzecionowatymi skrzydÅ‚ami. Droga byÅ‚a wysadzana posadzonymi w regularnych odstÄ™pach drzewami, które tworzyÅ‚y cienistÄ… alejÄ™. - Co to za urzÄ…dzenia na szczycie wzgórza? - WyglÄ…dajÄ… na wiatraki. - Nie sÄ…dzÄ™ - dziwnie dzwiÄ™czÄ…... tu wzgórza. To byÅ‚a ciężarówka nadjeżdżajÄ…ca z tej samej strony, co dzieci. - Szybko! - krzyknÄ…Å‚ Rick, gdy tylko jÄ… spostrzegÅ‚. BÅ‚yskawicznie zabrali rowery z drogi i padli na trawÄ™, ukrywajÄ…c siÄ™ za drzewami w alei. HaÅ‚as narastaÅ‚ i wkrótce zobaczyli caÅ‚Ä… kolumnÄ™ ciężkich samochodów budowlanych. MiaÅ‚y przyciemnione szyby, a na prawym boku wyrazny napis: PRZEDSIBIORSTWO ROZBIÓRKOWE CYCLOPS & Co. Ostatnia ciężarówka, lekko podskakujÄ…c na wybojach, minęła bramÄ™ i pojechaÅ‚a dalej, niknÄ…c za wzgórzami. - Chodzmy za niÄ… - szepnÄ…Å‚ Jason. - To wyglÄ…da na jakiÅ› zjazd rodzinny. Zostawili rowery przy bramie, zamaskowawszy je najpierw starannie trawÄ…, i ostrożnie, kryjÄ…c siÄ™ za drzewami, ruszyli w Å›lad za ciężarówkÄ…. Za wzgórzem dostrzegli zarys niezwykÅ‚ego budynku, którego dach wyglÄ…daÅ‚ tak, jakby wyÅ‚ożono go lustrami. Dom byÅ‚ wysoki i wÄ…ski, lecz mimo to bardzo zgrabny. Jego Å›ciany porastaÅ‚ pnÄ…cy bluszcz, a okna zdobiÅ‚y o Dom Luster balkoniki z porÄ™czami z kutego żelaza, peÅ‚ne ozdobnych esów-floresów. Jednak im bliżej podchodzili, tym bardziej rzucaÅ‚o siÄ™ w oczy, że jest zaniedbany, jakby od lat niezamieszkaÅ‚y. Kilka stÅ‚uczonych luster tworzyÅ‚o gÅ‚Ä™bokie luki w dachu, porÄ™cze balkoników rdzewiaÅ‚y, a bluszcz wymagaÅ‚ przyciÄ™cia. Na dziedziÅ„cu krzÄ…tali siÄ™ jacyÅ› ludzie, staÅ‚ ciężki sprzÄ™t. Na poboczu drogi dzieci dostrzegÅ‚y motor, który o maÅ‚y wÅ‚os nie przejechaÅ‚ Ricka. TrochÄ™ dalej staÅ‚a wielka koparka z dÅ‚ugim wysiÄ™gnikiem i Å‚aÅ„cuchem, na którym wisiaÅ‚a żelazna kula. Ciężarówka, która wjechaÅ‚a tuż przed nimi, staÅ‚a w poprzek drogi, tuż przed domem. Obok niej krÄ™ciÅ‚o siÄ™ czterech mężczyzn - wysocy i dobrze zbudowani, z muskuÅ‚ami wyraznie rysujÄ…cymi siÄ™ pod biaÅ‚ymi, obcisÅ‚ymi koszulkami, w bÅ‚Ä™kitnych spodniach i czapeczkach z rysunkiem otwartego oka nad daszkiem, najwyrazniej szykowali siÄ™ do rozmowy z motocyklistami. PeÅ‚znÄ…c w wysokiej trawie, Jason, Julia i Rick dotarli jak najbliżej dziedziÅ„ca. Teraz już mogli przekonać siÄ™ na wÅ‚asne oczy, że Jason miaÅ‚ racjÄ™: pasażerkÄ… w czarnym kombinezonie byÅ‚a rzeczywiÅ›cie Obliwia Newton, a kierowcÄ… okazaÅ‚ siÄ™ Manfred. Julia aż zaniemówiÅ‚a z wrażenia. DosÅ‚ownie zabrakÅ‚o jej tchu. O o J0 - o - Nic straconego, Julio - szepnÄ…Å‚ jej brat. - Na razie tylko stÅ‚ukÅ‚aÅ› mu nos. - Poczekajcie tu na mnie - szepnÄ…Å‚ Rick, oddalajÄ…c siÄ™ od nich. - DokÄ…d idziesz? - Naprawić motor temu typkowi - odpowiedziaÅ‚ zagadkowo rudzielec. Jason i Julia przywarli mocniej do ziemi. - Co on robi? ZwariowaÅ‚? - szepnÄ…Å‚ Jason. - Po prostu jest wÅ›ciekÅ‚y... Manfred rozejrzaÅ‚ siÄ™ nerwowo, jakby coÅ› wyczuÅ‚. Tymczasem Jason dostrzegÅ‚ z daleka sylwetkÄ™ Ricka, który przemknÄ…Å‚ tuż za Manfredem i już po chwili zniknÄ…Å‚ za ciężarówkÄ… firmy Cyclops. Z sercem w gardle rodzeÅ„stwo Å›ledziÅ‚o każdy ruch przyjaciela i nieznajomych pochÅ‚oniÄ™tych rozmowÄ… z ObliwiÄ…. Manfred ponownie wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do rozmowy i Rick skorzystaÅ‚ z tej chwili nieuwagi, by niezauważenie dotrzeć do motocykla Obliwii. W mgnieniu oka pochyliÅ‚ siÄ™ nad koÅ‚ami i... chwilÄ™ pózniej obie opony sflaczaÅ‚y. Jason i Julia z trudem powstrzymali siÄ™ od Å›miechu. Patrzyli, jak Manfred - nieÅ›wiadom niczego - gestykuluje nerwowo, pochÅ‚oniÄ™ty rozmowÄ… z robotnikami. Rick wycofaÅ‚ siÄ™ bÅ‚yskawicznie i po chwili byÅ‚ znowu z JuliÄ… i Rickiem, bezpieczny i dumny z siebie. Dom Luster - Można wiedzieć, jak to zrobiÅ‚eÅ›? - spytaÅ‚ go Jason, dajÄ…c mu kuksaÅ„ca w bok. - Tajemnica zawodowa - odparÅ‚ z satysfakcjÄ… Rick, miÅ‚e poÅ‚echtany peÅ‚nym podziwu spojrzeniem Julii. Jego twarz aż promieniaÅ‚a radoÅ›ciÄ…. Spojrzeli znowu w stronÄ™ ludzi na dziedziÅ„cu. - O czym oni mówiÄ…? - spytaÅ‚a Julia szeptem. - Niewiele zdoÅ‚aÅ‚em usÅ‚yszeć - odpowiedziaÅ‚ Rick - ale wydaje mi siÄ™, że ten dom jest wÅ‚asnoÅ›ciÄ… Obliwii. - Hmm... PrzydaÅ‚oby siÄ™ dowiedzieć czegoÅ› wiÄ™cej - mruknÄ…Å‚ Jason. - Ale jak? Przecież nie damy rady podejść bliżej. To zbyt niebezpieczne... - powiedziaÅ‚a jak zawsze rozsÄ…dna Julia. Rudzielec wskazaÅ‚ miejsce, skÄ…d wróciÅ‚ przed chwilÄ…. - ZauważyÅ‚em, że jest tam Å›cieżka, która biegnie wokół domu - powiedziaÅ‚. - Może daÅ‚oby siÄ™ tam ukryć i stamtÄ…d podsÅ‚uchać, co mówiÄ…? - Dobra. Spróbujmy. Wzgórze za drogÄ… poroÅ›niÄ™te byÅ‚o bujnÄ…, wysokÄ… po kolana trawÄ…. Aagodnym Å‚ukiem opadaÅ‚o w stronÄ™ rozlegÅ‚ej, równie zielonej doliny. HarmoniÄ™ tego miejsca zakłócaÅ‚ jedynie Dom Luster i widoczne z oddali dziwne wiatraki na szczycie wzgórza. WijÄ…cÄ… siÄ™ wÅ›ród bujnej Å‚Ä…ki Å›cieżkÄ… ostrożnie przedostali siÄ™ na tyÅ‚y domu. -o Z tej perspektywy wyglÄ…daÅ‚ on trochÄ™ dziwnie - tak jakby nie miaÅ‚ dachu. I co dziwniejsze, zbudowany byÅ‚ na czymÅ›, co przypominaÅ‚o okrÄ…gÅ‚Ä… platformÄ™, która z kolei opieraÅ‚a siÄ™ na potężnych, żelaznych sÅ‚upach, jak drewniane budowle na palach. W niczym nie przypominaÅ‚o to zwykÅ‚ego domu - byÅ‚a to raczej wielka konstrukcja z żelaza, luster i drewna, gÄ™sto opleciona bluszczem. Ze zdziwieniem spostrzegli, że z gniazd ukrytych w cieniu listków bluszczu przyglÄ…dajÄ… im 'siÄ™ jakieÅ› wielkie ptaki. Rick zauważyÅ‚, że dom poÅ‚Ä…czony jest z platformÄ… za pomocÄ… żelaznych sztab i wielkich Å›rub, jak jakaÅ› maszyneria. WÅ›ród bluszczu pokrywajÄ…cego mury biegÅ‚y stalowe liny i grube miedziane rury tworzÄ…ce metalowy szkielet. Zachwyceni tym niezwykÅ‚ym widokiem, ostrożnie podeszli kilka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|