Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świeżą kawę i zaczeka na taksówkę. Raz jeszcze zerknęła na bloczek, dziwnie cienki. Jakby Rafe zużył ze czterdzieści kartek, zanim zdołał skreślić te kilka słów pożegnania... Zaintrygowana, zajrzała do kosza na śmieci, by sprawdzić, czy jej podejrzenia są słuszne. Nie pomyliła się, bo w koszu znalazła kłąb pomiętych kartek. Na samym wierzchu leżał srebrny medalik. Wstrzymała oddech. Jak to możliwe, że jedyna rzecz, jaka dawała Rafe'owi poczucie bezpieczeństwa, wylądowała w śmieciach?! W pierwszej chwili pomyślała, że medalik musiał wypaść mu z kieszeni. Gdy schyliła się, żeby go wyjąć z kosza, wiedziała, że to niemożliwe. Nie, Rafe świadomie go wyrzucił na dowód, że go nie potrzebuje. Kogo próbował przekonać, skoro ona od dawna o tym wiedziała? Chyba że sam o tym nie wiedział? Może nie wierzył we własne siły? Im bardziej zajmowałem się innymi ludzmi, tym lepiej sobie ze wszystkim radziłem". To ja się zajmuję innymi. Nie potrzebuję, żeby ktokolwiek mną się zajmował". To kwestia przeżycia". Beth wróciła do stołu, ściskając w palcach medalik. Kwestia przeżycia. 216 RS Po tylu latach Rafe nadal walczył o przeżycie. Nie chciałem robić sobie złudnych nadziei". Nigdy nie potrafiłem okazywać uczuć". Nie chcę, żebyś się o mnie martwiła". Ile razy jej to powtarzał, a ona nie chciała go słuchać? O mnie się nie martw". Ja jestem bezpieczny". Sam potrafię się sobą zająć". A skoro tak, dlaczego wciąż się spodziewała, że będzie mu potrzebna? Odpowiedz już znała. Przeczytała ją wczoraj w dzienniku Anne. Nagle w uszach zabrzmiały jej słowa siostry: Ona zawsze uważała, że jest do niczego, jeśli nie jest komuś potrzebna". Przez cały ten czas świadomie wykorzystywała Rafe'a, winiąc go za swój brak pewności siebie. Domagała się, by ją dowartościował. Czekała, aż dzięki niemu stanie się kimś ważnym. Zamiast zaakceptować go jako samotnika, jakim był od początku. Zaspokoić jego potrzebę bycia silnym. Pisk hamującej taksówki wprawił ją w przerażenie. To niemożliwe, żeby już trzeba było odjeżdżać. Zerknęła na zegarek Niestety, kierowca zjawił się na czas. Wylała resztkę kawy do zlewu, chwyciła torebkę, wrzuciła do niej list od Rafe a oraz medalik, a potem wyszła przed dom i kazała wstawić walizki do bagażnika. Taksówka pomknęła w stronę lotniska. Za pózno było, żeby podjechać do ośrodka. Za pózno na przeprosiny. Zresztą, nawet gdyby próbowała go przeprosić, Rafe powiedziałby jej, żeby się nie martwiła, bo nie ma do niej pretensji. Zapewniłby ją, że nie zrobiła mu nic złego, i pewnie by w to wierzył. 217 RS Nic dziwnego, że tak dobrze żyło mu się z kobietą, którą oboje uważali za Anne. Jako Anne oceniała go tak, jak na to zasługiwał. Jako Beth, nigdy tego nie potrafiła. Teraz, gdy w Chicago czeka na nią tyle obowiązków, za pózno, by prosić męża o wybaczenie. Aby uszanować jego potrzebę bycia silnym, żeby stać się kobietą, na jaką Rafe zasłużył. Gdy Rafe jechał rano do ośrodka, przez całą drogę prześladowała go myśl, że Beth zasłużyła na więcej niż tylko kilka pospiesznie skreślonych zdań. Może trzeba było zostawić na stole bukiet kwiatów? Każe jej posłać kwiaty do Chicago. Może będzie zadowolona? Tak, zadzwoni do kwiaciarni, poda adres i zrobi wszystko co trzeba. Starczy mu na to sił, bo ból po pchnięciu nożem nigdy nie jest szczególnie dotkliwy. Przez pierwsze kilka minut człowiek nic nie czuje. Tak jak wtedy, kiedy zostaje się porzuconym. Chyba że poprzedzą to sygnały ostrzegawcze. Wtedy ten okres zobojętnienia trwa dłużej. Człowiek zachowuje się wtedy normalnie i czeka na nieunikniony atak bólu, który go powali i... Zanim to nastąpi, porzucona osoba czuje się dobrze. On też czuje się dobrze. Zadzwoni do kwiaciarni, ale wszystko w swoim czasie. Przed budynkiem ośrodka Oscar już sprawdza, czy ktoś nie włamał się w nocy przez okno. 218 RS - Cholo nie przyjdzie - powitał go - ale jest ci bardzo zobowiązany za to, co robisz dla Billyego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|