Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elmwood House podpowiedziała. ... żeby sprawdzić, czy mógłbym im pomóc zaoszczędzić na renowacji. Akcje dobroczynne są dobre dla wizerunku firmy wchodzącej na rynek. Nawet rozmawialiśmy o tym z Candace, kiedy była mowa o sposobach na zaistnienie w odpowiednich kręgach. Blask radości w oczach Amy nagle zniknął bez śladu. J.T. wiedział, że to on go zgasił, i był na siebie wściekły. Jednak rozsądek podpowiadał mu, że lepiej zostawić ją w przekonaniu, iż kierują nim wyłącznie względy praktyczne. Nie wiedzieć czemu Amy obudziła w nim opiekuńczość. Patrząc na jej nagle ściągnięte rysy, pomyślał, że musi być przyzwyczajona do ukrywania uczuć. Mimo to wyczuwał w niej niepokój. Nie mogę się spóznić. Będzie pani miała z tego powodu kłopoty dlatego, że chodzi o pani babcię? Candace wie, że opiekuję się Edną. Problem wyniknie, jeśli będę to robić w godzinach pracy. Jill wyjechała na tydzień, a na razie nie zatrudniliśmy nowej recepcjonistki. Jeśli się spóznię, to nie będzie miał kto otworzyć biura I odbierać telefonów. O której pani zaczyna? 58 RS Zwykle jestem na miejscu o ósmej, ale agencję otwieramy o dziewiątej. Wtedy zjawiają się wszyscy inni. Czy adres domu opieki jest w książce telefonicznej? Jest. Proszę umówić spotkanie na siódmą. Wyjął z kieszeni wizytówkę hotelową, a potem pióro, które wyglądało na bardzo kosztowne. Gdyby dyrektorce nie odpowiadała ta pora powiedział, pisząc coś na odwrocie proszę do mnie zadzwonić na komórkę albo zostawić wiadomość w hotelu. Jeśli nie będzie wiadomości, spotkamy się na miejscu. Amy wzięła od niego wizytówkę i spojrzała na zapisany numer telefonu. Cyfry tworzyły idealnie równy rząd, co mogło oznaczać, że Jared Taylor nawet w drobiazgach zachowuje profesjonalną dyscyplinę. W tym momencie jednak nieważne były jego nawyki, charakter czy motywacje. Liczyło się tylko to, że chciał jej pomóc. J.T. widział bezmiar wdzięczności w uśmiechu Amy, kiedy żegnając go, zapewniała, że wszystkim się zajmie. Odwzajemniwszy uśmiech, szybko podążył do oczekującej taksówki. 59 RS Rozdział 5 Amy nie należała do rannych ptaszków. Zwykle potrzebowała prysznica, dwóch kubków mocnej francuskiej kawy i autobusowej przepychanki, żeby się na dobre obudzić. Specjalnie przychodziła do biura wcześniej niż inni, by w momencie otwarcia agencji funkcjonować na peł- nych obrotach. Tym razem musiała wstać o godzinę wcześniej niż zwykle, aby punktualnie o siódmej stawić się przed domem opieki, i bała się, że będzie półprzytomna. Te obawy okazały się bezpodstawne, ponieważ na widok Jareda podchodzącego do pięknej starej siedziby w stylu Tudorów zarówno jej umysł, jak i ciało wykazywały nadzwyczajne ożywienie. Mimo porannego chłodu Jared Taylor był bez marynarki, ubrany w kremowy sweter, w którym jego ramiona wydawały się jeszcze szersze, i jasnobeżowe spodnie o sportowym kroju. Jeśli nawet miał jakieś problemy ze wczesnym wstawaniem, zupełnie nie było tego widać. Amy odeszła od okna i otworzyła przed nim drzwi. Widząc ją, odwrócił się i pomachał w stronę taksówki, która go przywiozła. Na jego znak kierowca odjechał cichą uliczką, wzdłuż której ciągnęły się rzędy podobnych domów, z ładnie utrzymanymi trawnikami i schludnie przyciętym żywopłotem. Pomyślałem, że zabiorę się z panią z powrotem do miasta powiedział, wchodząc do środka. Chyba nie ma pani nic przeciwko temu? Pachniał dobrą wodą po goleniu i świeżym powietrzem. Oczywiście, że nie. Robi mi pan wielką przysługę. Jeszcze nic nie zrobiłem. Przyjechał pan. 60 RS Gdzieś w głębi duszy Amy czaiła się obawa, że randka z Candace może się przeciągnąć do póznej nocy i Jared zaśpi albo że zapomni o całej sprawie, która przecież nie była dla niego najważniejsza. Możemy od razu pójść do gabinetu Kay. Poprowadziła go w głąb domu przez salonik, pełen kanap i foteli, gdzie przyjmowano niektórych gości, nie chcąc ich zabierać do osobistych pokoi pensjonariuszek. Jared Taylor z zainteresowaniem obejrzał piękne stiuki pod sufitem. Amy nacisnęła guzik interkomu przy zamkniętych wewnętrznych drzwiach. Prawie natychmiast rozległ się kobiecy głos. Słucham? To ja, Amy. Pan Taylor już przyszedł. Drzwi otwarły się z cichym brzęczeniem. Dlaczego te drzwi są zamknięte? spytał J.T., unosząc brwi w wyrazie zdumienia. %7łeby żadna z mieszkających tu kobiet nie mogła sama wyjść na zewnątrz i się zgubić. Amy odczekała, aż drzwi z powrotem się zamkną, i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|