Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Westchnęła, gdy opuszczali restaurację. - Miły wieczór? - zapytał Nick. - Cudowny. Bardzo ci dziękuję. - Cała przyjemność po mojej stronie. - Ucałował jej dłoń. Pośpiesznie cofnęła rękę. - Nie dla nas te romantyczne zachwyty - strofowała go. W tej sprawie stoimy po dwóch stronach barykady. - Tego na razie nie wiemy. Wszystko się wyjaśni, gdy po znam twoją matkę. - Wiem. Dlatego z taką determinacją ich szukasz. Nie możesz się doczekać, by złożyć im gratulacje! - Julio, muszę mieć pewność, przecież sama to rozumiesz. Ojciec już raz wpadł. Moja macocha była cwaniarą pierwszej klasy. Chodziło jej tylko o kasę. - Rozumiem, że masz obawy, lecz to nie znaczy, że wszystkie kobiety są takie. Nie masz prawa oceniać ich w ten sposób. - Tak uważasz? - Zatrzymał się raptownie. Byli już pod hotelem. - Nie tylko mojemu ojcu to się przydarzyło - rzekł zmienionym głosem. - Nie dziwi cię, czemu się jeszcze nie ożeniłem? Niewiele brakowało. Tylko niechcący usłyszałem, jak moja ukochana zwierza się przyjaciółce. Chwaliła się, że mnie złowiła. Upolowała wspaniały łup. Wysłałem do niej adwokata z informacją, że się rozmyśliłem. Bez mrugnięcia okiem wzięła za to pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Serce się jej ścisnęło. Spotkało go rzeczywiście coś bardzo przykrego. - Bardzo ci współczuję, naprawdę, ale to jeszcze nie uprawnia do wyciągania wniosków, że wszystkie lecą tylko na kasę. - Nie o to chodzi. - Pokręcił głową. - Ty i twoja matka możecie być wyjątkami. Gdybym miał się z tobą żenić i przypadkiem dowiedział się, że chcesz mnie wydoić, to poszła-byś na ugodę? Wzięłabyś pieniądze za to, by zniknąć z mojego życia? - Oczywiście, że nie, tylko że ja bym nigdy czegoś takiego nie powiedziała. Gdybym miała wyjść za mąż, to tylko z miłości. Jeśli on by się z tego wycofał, to żadne pieniądze by mi nie wynagrodziły złamanego słowa. W milczeniu weszli do windy. Nie byli sami, więc jazda na górę również upłynęła w ciszy. Nick wysiadł na jej piętrze. - Nie musisz mnie odprowadzać - rzekła. - Muszę. Nie skończyliśmy naszej rozmowy. - I tak na pewno się nie dogadamy. RS 75 - Może nie, ale chcę to wyjaśnić do końca. Potępiasz mnie, że staram się chronić ojca. Przecież robisz to samo. Dlatego tu jesteś. - To prawda. - Otworzyła drzwi. - Różnica jest taka, że mam pełne zaufanie do mojej mamy i chcę ją chronić przed tobą, przed tym, co zamierzasz. - A jeśli mylisz się co do niej? Jeśli odmówi podpisania umowy przedślubnej? - Po co miałaby ją podpisywać? Abe jest jej mężem. - Dlatego, że jeśli odmówi, obaj z ojcem będziemy wiedzieć, że chodziło jej wyłącznie o pieniądze. - Aż tak bardzo nie ufasz własnemu ojcu? - Nie widziałaś jego ukochanych. - Wspominałeś o swojej macosze, ale... - Mógłbym ci wiele opowiadać o tym, jak rozpaczliwie poszukiwał kobiety swojego życia. Spłaciłem osiem panienek. Wszystkie z przyjemnością przyjęły moją propozycję. - Osiem? - Była w szoku. - Czy to nie nadwerężyło twoich zasobów? Roześmiał się. - Właśnie to w tobie uwielbiam, Julio. Jesteś inteligentną, kobietą, ale przy tym trochę jednak naiwną. Zesztywniała. - To już mogłeś sobie darować. - Mam cię przeprosić? - Nie, ale na tym zakończmy naszą dyskusję. Nick, jesteśmy z innych światów, i to się nigdy nie zmieni. Nic nas nie łączy. Idz już spać. Zobaczymy się rano. - Poczekaj. Sama potwierdziłaś, że chronię ojca, podobnie jak ty swoją matkę. Skoro tak, to czemu według ciebie ja po stępuję zle, a ty dobrze? - Bo nie ufasz swemu ojcu. - A ty byś ufała? Po tych dziewięciu pomyłkach? Muszę dociec, dlaczego oni się pobrali. - Właśnie to najbardziej mnie w tobie wkurza. W ogóle nie wierzysz w miłość! - A wiesz, czym ty mnie wkurzasz? - No czym? - zapytała ostro. - Wierzysz w coś, czego sama nigdy nie doświadczyłaś. Azy napłynęły jej do oczu. Odwróciła się. - Nick, idz już sobie. - Skarbie, nie chciałem cię dotknąć. - Położył ręce na jej ramionach. RS 76 Szarpnęła się, podeszła do szklanych drzwi i zapatrzyła się na ocean. Zamknęła oczy, walcząc ze łzami. Czuła, że Nick stanął tuż za nią. Nie dotykał jej. - Julio, próbuję wyjaśnić moje motywy. Nie jestem okrutny, chcę tylko uchronić ojca przed rozczarowaniem. Jeśli twoja matka rzeczywiście przedkłada miłość nad majątek, jeśli nie zechce wziąć ode mnie pieniędzy, to być może są im pisane szczęśliwe lata we dwoje. Uwierz, naprawdę tego pragnę, choć przyznam szczerze, nie bardzo w to wierzę. - W porządku, Nick. Zostaw mnie już. - Nie mogła zapanować nad łzami, a nie chciała, by je widział. - Pójdę pod warunkiem, że popatrzysz na mnie i jeszcze raz każesz mi się wynosić. - Dobrze! - Odwróciła się. Co tam łzy! - Nick, idz już, proszę. Idz i zostaw mnie samą! Przygarnął ją do siebie i odszukał jej usta. Zaskoczył ją tym kompletnie. Zabrakło jej tchu. Szarpnęła się w tył. - Nie! - wykrztusiła. - Kochanie, co się stało? - Nie mam powietrza! Poza tym nie powinieneś... mnie całować. - Ani sprawiać, byś przeze mnie płakała. - Już więcej nie będę, obiecuję. - Cofnęła się o krok. - Idz już, proszę. - Ale rano lecimy razem? - Zajrzał jej w oczy. - Tak? - Tak, lecimy. Po to tu jestem. - Dobrze. Spotkamy się na śniadaniu. Może wpół do dziewiątej. Obudzić cię? - Nie, dziękuję. Zamówię budzenie. - No dobrze. To do jutra. Gdy wyszedł, oparła się o drzwi i westchnęła głęboko. Rozumiała jego motywy, nie zmieniało to jednak faktu, że są z całkiem innych światów. A jej biedne serce okropnie cierpi. RS 77 ROZDZIAA DZIESITY Nazajutrz rano czekał na nią w hotelowej restauracji. Już zawczasu zamówił dla nich śniadanie, jakby chciał utwierdzić się w przekonaniu, że Julia nie rozmyśliła się i zejdzie na dół, jak to ustalili. Wczoraj do póznej nocy krążył po pokoju, zadręczając się obawami i prosząc Boga, by nadal zechciała mu towarzyszyć. Omal nie podskoczył, gdy zobaczył, jak wchodzi do sali. Pomachał do niej żarliwie. Czuł się jak ostatni głupiec. Nigdy dotąd nie musiał zabiegać o względy kobiet, lecz teraz role się odwróciły. - Dzień dobry - powiedział, gdy usiadła przy stoliku. - Dzień dobry, Nick - odparła bezbarwnie. - Wszystko w porządku? - Tak, oczywiście. - Wbiła wzrok w stolik. Podszedł kelner i postawił przed nimi jedzenie. Popatrzyła na zastawiony stół. Nie kryła zaskoczenia. - Złożyłem już zamówienie, dzięki temu zyskamy na czasie - pośpieszył z wyjaśnieniem Nick. - Niedługo mamy samolot. - Myślisz, że ich zastaniemy? - Sięgnęła po widelec. - Na to liczę. Jest tam kilka pięknych ośrodków. - Byłeś na Hawaii? - Tak, kilka lat temu. - Domyślam się, że nie sam. - Czy to ma jakieś znaczenie? - Czy ojciec dopadł cię w którymś z tych pięknych ośrodków i spłacił twoją pannę? Nick przestał jeść, popatrzył na Julię stanowczo. - Nawet jeśli byłem tam z kimś, zawsze stawiałem sprawę jasno. Do niczego się nie zobowiązywałem. - Aha. Po jej minie widział, że nie pochwala takiego podejścia. - Julio, jedz śniadanie - mruknął i zapadło milczenie. Hotelowy busik zabrał ich na lotnisko. Wraz z nimi miało lecieć jeszcze kilkoro gości. - Jaki to będzie samolot? - z niepokojem spytała Julia. -Duży czy raczej nie? - Jaki by nie był, z pewnością bezpiecznie nas dowiezie - zapewnił. - Lata dwa razy dziennie. Nie wyglądała na uspokojoną. RS 78 Wysiedli, Nick ujął ją za rękę. Julia nie protestowała. Próbował odwrócić jej uwagę od lotu, lecz jego wysiłki spełzły na niczym. W dodatku czekający na nich samolot nie wzbudził w niej zaufania. Był niewielki, po obu stronach miał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|