Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może jednak zabierzemy się do roboty? W odpowiedzi spojrzał na nią wzrokiem tyle niewinnym, ile rozba- wionym, i natychmiast Agatha wyobraziła go sobie w towarzystwie kobie- ty, która podzielałaby jego entuzjazm dla wiosennej scenerii i rozpoznawa- łaby wszystkie nazwy hrabstw, które wymieniał w owym starym pałacyku. Ostatecznie poczuła się natarczywa i grubiańska. No, dobra zgodził się pojednawczo James chodzmy. Wyjął niewielki plan miasta i pospiesznie go przestudiował. Możemy iść pieszo orzekł to niedaleko. Ruszyli w drogę. Gdzie ona teraz pracuje? spytała Agatha. No i skąd się tego wszystkiego o niej dowiedziałeś? Gdzie pracuje, tego nie wiem, ale adres dostałem od Petera Rice'a w Mircester. Nie jest pielęgniarką weterynarii, tylko kimś w rodzaju re- cepcjonistki. Agatha zaczęła zachodzić w głowę, czy w ogóle uda im się tam dojść, albowiem niedaleko" okazało się zupełnie innym dystansem dla Jamesa niż dla niej. W końcu znalezli się przy długiej ulicy pełnej budynków, w których na parterze mieściły się sklepy, a na piętrze mieszkania. Sklepy zapewne od zawsze były sklepami. Budynki pochodziły z czasów króla Jerzego i ich stan był fatalny. Tynk odpadał, a elewację krył brud pocho- dzący jeszcze z czasów, gdy nie znano ustaw o ochronie środowiska i wszystko przykrywała sadza. LR T Była szósta. Zamknięto już większość małych sklepów i na ulicy pa- nowała cisza. Agatha pamiętała jeszcze czasy, kiedy na ulicy takiej jak ta brzmiałby gwar dziecięcych głosów: dzieci grających w klasy, w piłkę, bawiących się w kowbojów i Indian. Teraz wszystkie pewnie siedzą w domach, oglądając telewizję, filmy albo grając w gry komputerowe. Smut- ne. Pod numerem 43 znajdowała się klatka schodowa między dwiema ofi- cynami, prowadząca do mieszkań na górze. Na szczycie znajdowały się zniszczone drewniane drzwi, a przy nich rząd przycisków z nazwiskami mieszkańców. Na liście nie było żadnej Mabbs. Pewnie pomyliliśmy adres powiedział James. Nie przeszłam takiego kawału drogi, żeby odejść z niczym od- parła niecierpliwie Agatha, którą bolały nogi. Przycisnęła pierwszy dzwo- nek z brzegu. Po chwili drzwi otworzyła chuda dziewczyna o anemicznym wyglą- dzie i blond włosach uformowanych w kolce. Czego? spytała. Panna Cheryl Mabbs? zapytała Agatha. Pod czwórką odpowiedziała dziewczyna ale nie ma jej. Wy- szli z Jerrym. Dokąd? spytał James. Skąd mam wiedzieć, chłopie? Zwykle chodzą na rybę z frytkami i na dyskotekę. LR T Gdzie ta dyskoteka? James uśmiechnął się do dziewczyny, co ona natychmiast odwzajemniła. Nie jest w twoim stylu powiedziała. To na końcu ulicy. Zaje- bjazda. Na pewno traficie. Poznacie po hałasie. No i masz powiedział James, kiedy znów znalezli się na ulicy. Wcale nie mam Agatha spojrzała na niego możemy pójść coś zjeść, a potem sami byśmy się wybrali na tę dyskotekę. Parsknął cicho i spojrzał przed siebie. Naprawdę sądzę, że powinniśmy raczej wracać, Agatho. Jak słusz- nie zauważyła tamta młoda dama, dyskoteki nie są w moim stylu. Agatha przyjrzała mu się. W moim też nie bardzo powiedziała, czując każdy krok na swo- ich zbolałych stopach. Przystanął, spoglądając na nią uprzejmie i z dystansem, ewidentnie czekając, aż ona ustąpi. Kolacja i pomyślimy? zaproponowała Agatha. Przyznam, że faktycznie jestem głodny. Na kolację trochę za wcze- śnie. Znajdzmy jakiś bar. Przy drinkach i skromnej kolacyjce w indyjskiej restauracji Agatha zauważyła, że im więcej czasu spędza z Jamesem, tym mniej się o nim dowiaduje. Miała wrażenie, iż dysponował niewyczerpanym zasobem ogólnych tematów do rozmowy, od polityki po ogrodnictwo, ale o tym, co czuł czy o czym myślał, nie mówił wcale. LR T Zgodził się jednak na zbadanie dyskoteki. Poszli więc z powrotem ulicą Kosową. Zbliżając się do jej końca, usłyszeli: łup, łup, łup, muzyki dobywającej się z dyskoteki. Dyskoteka nazywała się Zajebjazda. Po uiszczeniu drobnej opłaty za wstęp Agatha i James weszli do środka bez kłopotów. Miłej zabawy, babciu usłyszała Agatha od bramkarza, na co od- powiedziała: Wypchaj się i natychmiast zauważyła, że twarz Jamesa znów przybrała zdegustowany wyraz. Wnętrze dyskoteki wypełniał tłum ciał miotających się w świetle stro- boskopu. Agatha w ślad za Jamesem przepychała się łokciami w kierunku plastikowego baru w rogu sali. James zamówił Agacie wodę mineralną, ponieważ prowadziła, oraz whiskey z wodą dla siebie. Ile płacę? wrzasnął w stronę barmana, bladego młodzieńca o niezdrowym, pryszczatym obliczu. Na koszt firmy, panie władzo odrzekł barman. Nie jesteśmy z policji. W takim razie, płać pan. Trzy funty za każdego drinka. Razem sześć funciaków, kolego. Zna pan Cheryl Mabbs? spytał James. Jesteśmy jej znajo- mymi. Barman wskazał: LR T Przy tamtym stoliku, ta w tych pomarańczowo różowych włosach. Spoza mrugającego światła stroboskopu i wygi basów kręcących się ciał dostrzegli jakiś pomarańczowo różowy blask w najdalszym rogu sali. Pij powiedział James, wychylając drinka. Ja dziękuję Agatha przekrzykiwała panujący hałas i tak nig- dy nie przepadałam za owadzimi szczynami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|