Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W porzÄ…dku, Denny - uspokajaÅ‚a go. - To nie jest w porzÄ…dku. - Mężczyzna patrzyÅ‚ chÅ‚opcu w twarz. - JesteÅ› idiotÄ…, wiesz o tym? BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ tygodniami pracować, żeby to odzyskać. Alex sÅ‚yszaÅ‚a, jak chÅ‚opiec szepnÄ…Å‚ dość gÅ‚oÅ›no: - Przepraszam, przepraszam. MówiÅ‚ przez Å‚zy. Serce jÄ… zabolaÅ‚o, a równoczeÅ›nie wpadÅ‚a w zÅ‚ość. KtoÅ› szedÅ‚ wÅ‚aÅ›nie w stronÄ™ jej biurka, lecz Alex nawet nie sprawdziÅ‚a kto to. RuszyÅ‚a do zrozpa- czonego chÅ‚opca i wcisnęła siÄ™ miÄ™dzy dziecko i mężczyznÄ™. - Nie sÅ‚uchaj tego, kochanie - powiedziaÅ‚a do chÅ‚opca Å‚agodnym tonem. - Jestem pewna, że to byÅ‚ wypadek. Wypadki siÄ™ zdarzajÄ…. Wszystkim. - Niech pani siÄ™ odsunie - rozkazaÅ‚ mężczyzna. - Dla mnie to żaden wypadek. %7Å‚y- czÄ™ sobie, żeby ktoÅ› coÅ› z tym zrobiÅ‚. Natychmiast. ChcÄ™, żeby rodzice tego gÅ‚upka za- pÅ‚acili mi za szkodÄ™. Alex poczuÅ‚a na swojej rÄ™ce zaciÅ›niÄ™tÄ… dużą dÅ‚oÅ„ mężczyzny, ale nawet na niego nie spojrzaÅ‚a, choć serce biÅ‚o jej jak szalone. ChÅ‚opiec wyglÄ…daÅ‚, jakby zaraz miaÅ‚ ze- R L T mdleć. Jego matka zaczęła pÅ‚akać i rozpaczliwie szukaÅ‚a miejsca, gdzie mogÅ‚aby posa- dzić swoje mÅ‚odsze dzieci. Alex odwróciÅ‚a siÄ™ i ujrzaÅ‚a Wyatta, który mierzyÅ‚ mężczyznÄ™ wzrokiem. - JeÅ›li w tej chwili nie zabierze pan rÄ™ki i nie zostawi tego dziecka w spokoju, we- zwÄ™ policjÄ™. Niski gÅ‚os Wyatta unosiÅ‚ siÄ™ nad tÅ‚umem w holu. ZapadÅ‚a cisza. Wyatt zmrużyÅ‚ oczy, objÄ…Å‚ Alex i chÅ‚opca, by upewnić siÄ™, że nic im nie jest. Potem, gdy Alex wzięła chÅ‚opca za rÄ™kÄ™ i zaprowadziÅ‚a matkÄ™ i dzieci na pobliskÄ… sofÄ™, Wyatt skupiÅ‚ uwagÄ™ na mężczyznie o czerwonej twarzy. - Moje papiery sÄ… zniszczone - skarżyÅ‚ siÄ™ mężczyzna. - To godne pożaÅ‚owania. Szkoda, że nie ma pan kopii. - W gÅ‚osie Wyatta nie byÅ‚o cienia współczucia. - Mam, ale nie tutaj. - Mimo to straszyÅ‚ pan chÅ‚opca, jednego z moich goÅ›ci. - Ja też jestem paÅ„skim goÅ›ciem. Oczy Wyatta przybraÅ‚y odcieÅ„ lodowatej zieleni. - Już nie. Otrzyma pan zwrot wszelkich kosztów zwiÄ…zanych z pobytem u nas, ale nie bÄ™dzie pan już mile widziany w McKendrick's. - Mam rezerwacjÄ™. - A ja hotel. ProszÄ™ stÄ…d wyjść. - ZerknÄ…Å‚ w bok, i natychmiast pojawiÅ‚o siÄ™ dwóch ochroniarzy. Mężczyzna przeklÄ…Å‚ pod nosem, ale zaczÄ…Å‚ zbierać zamoczone papiery. Wyatt po- prosiÅ‚ jednego z pracowników, by zapisaÅ‚ jego dane. Potem podszedÅ‚ do Alex i matki z maÅ‚ymi dziećmi. Kobieta wyglÄ…daÅ‚a, jakby ostatnio życie daÅ‚o siÄ™ jej we znaki. - DziÄ™kujÄ™ paÅ„stwu - rzekÅ‚a do Alex i Wyatta. - Och, już jÄ… zabieram. MaÅ‚a, najwyżej trzyletnia dziewczynka z kciukiem w buzi wdrapaÅ‚a siÄ™ na kolana Alex. - Nic nie szkodzi - odparÅ‚a Alex, gÅ‚aszczÄ…c jedwabiste loki dziewczynki. - Jest Å›liczna. Tak jak Denny. Denny zwiesiÅ‚ gÅ‚owÄ™. R L T - Czasem jest taki niezdarny - stwierdziÅ‚a jego matka, wciąż we Å‚zach. - Ale to do- bry chÅ‚opiec. - I bardzo dzielny - dodaÅ‚ Wyatt, przykucajÄ…c przed dzieckiem. - Wypadki siÄ™ zda- rzajÄ…. Kiedy byÅ‚em w twoim wieku, ciÄ…gle mi siÄ™ coÅ› przytrafiaÅ‚o. ChÅ‚opiec szeroko otworzyÅ‚ oczy. - NaprawdÄ™? Desperacja w jego gÅ‚osie przypomniaÅ‚a Alex, co to znaczy być dzieckiem i pu- blicznie nabroić. Wstyd, jaki odczuwajÄ… dzieci, czasami wraca do nich po latach. - Tak - odparÅ‚ Wyatt. - KiedyÅ› wylaÅ‚em poncz owocowy na ulubionÄ… biaÅ‚Ä… koszulÄ™ wuja. - I co? - szepnÄ…Å‚ chÅ‚opiec z przejÄ™ciem. Wyatt zawahaÅ‚ siÄ™. - DorosÅ‚em. Ty też doroÅ›niesz. PowinieneÅ› uważać, ale ten pan nie powinien tak do ciebie mówić. Wszyscy popeÅ‚niamy bÅ‚Ä™dy. Lekko postukaÅ‚ chÅ‚opca po nosie, a potem zwróciÅ‚ siÄ™ do jego matki. Dowiedziaw- szy siÄ™, że odwiedzaÅ‚a mieszkajÄ…cÄ… w hotelu siostrÄ™, zorganizowaÅ‚ jej opiekunkÄ™ do dzie- ci i zafundowaÅ‚ posiÅ‚ek. Kiedy kobieta z dziećmi pojechaÅ‚a na górÄ™, Alex chciaÅ‚a podziÄ™kować Wyattowi, że zareagowaÅ‚, gdy trudna sytuacja przerodziÅ‚a siÄ™ w poważny kryzys. Ale on już siÄ™ od- daliÅ‚. WychodzÄ…c z holu, obejrzaÅ‚ siÄ™ i popatrzyÅ‚ na niÄ… wilkiem. Może nie lubiÅ‚ wtrÄ…cać siÄ™ w prywatne sprawy swoich goÅ›ci, może obawiaÅ‚ siÄ™, że ten incydent bÄ™dzie kosztowaÅ‚ hotel nagrodÄ™... Może martwiÅ‚ siÄ™, że Alex wciąż pamiÄ™ta pocaÅ‚unek z minionego wie- czoru i teraz czegoÅ› od niego oczekuje. - Nic ci nie grozi - szepnęła, chociaż jej nie sÅ‚yszaÅ‚. Już zniknÄ…Å‚ za rogiem, i jak zwykle byÅ‚ sam. Tak jak lubiÅ‚. R L T ROZDZIAA ÓSMY MinÄ…Å‚ tydzieÅ„. Alex szybko zaaklimatyzowaÅ‚a siÄ™ w nowej pracy. OdnosiÅ‚a wraże- nie, jakby naprawdÄ™ stanowiÅ‚a część McKendrick's - co byÅ‚o niepokojÄ…ce, ponieważ wca- le nie byÅ‚a częściÄ… tego miejsca. McKendrick's byÅ‚ zbyt blisko zwiÄ…zany z Wyattem. Kobieta z jej przeszÅ‚oÅ›ciÄ… powinna być mÄ…drzejsza. ChciaÅ‚a pomóc Wyattowi zdo- być nagrodÄ™. Dlatego, że to wspaniaÅ‚y hotel, dlatego, że Wyatt marzyÅ‚ o wygranej i dla- tego, że... ona tego chciaÅ‚a. Ale jej zaangażowanie musi siÄ™ ograniczyć do spraw sÅ‚użbo- wych. A zatem skupiÅ‚a uwagÄ™ na odnawianej sali balowej, na dziennikarzach, którzy do-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|