Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pie, przerwał śmiech Grace. - Elton? - pisnęła. - Naprawdę podejrzewasz Eltona? On nawet nie potrafi zastawić pułapki na myszy. - Od tego są koty - przypomniał jej mąż. - Tyle ich się wokół szwenda. Niech zarobią na siebie. - Jak to dobrze, że pozorując śmierć, prze chytrzyliśmy rzuconą przed laty klątwę i nie dopuściliśmy, by po dwudziestu latach od ostat niego wypadku doszło do kolejnej tragedii - za uważył Curtis. - Tak - przyznał Jeff. - To prawdziwa ulga. Zastanawiam się jednak, ile jest prawdy w histo rii o pięknej, młodej kobiecie, która zerwała z ukochanym mężczyzną, a potem go zabiła. Musiała być pod wpływem kogoś niezwykle niebezpiecznego. Curtis uniósł brew. - Chyba że morderstwa dokonał ktoś obcy. Mogła to też być przypadkowa śmierć, jakie często się zdarzają we współczesnym świecie. Obaj mężczyzni popatrzyli na siebie z taką intensywnością, jakby poza nimi nie było niko go przy stole. scandalous %7łeby przerwać krępujące milczenie, Livvy chrząknęła. - Ale dzisiaj nie ma mowy o przypadku. Tu chodzi o puentę kryminalnego scenariusza przy gotowanego specjalnie na nasz weekend - po wiedziała tak cicho, że ledwo ją było słychać. Ellie podejrzewała, że Livvy żałuje decyzji zainscenizowania morderstwa w domu, na któ rym od dwudziestu lat ciążyły takie straszne tajemnice. Problem zresztą nie tkwił w samej grze. Ellie była więcej niż pewna, że niezależnie od weso łych tapet w kwiaty, błyszczących podłóg, a na wet zastępów aniołów zdobiących pokoje, dzia łała tu jakaś inna, złowieszcza siła. Działo się tutaj coś okropnego. Położyła złożoną serwetkę obok swojego na krycia. - Proszę mi wybaczyć... - wykrztusiła. Nie patrząc na nikogo, w pośpiechu opuściła pokój. Jeszcze tylko usłyszała za sobą komentarz Grace: - Miejmy nadzieję, że biedactwo dobrze się czuje. Była bardzo blada. Ellie nie czekała na uwagi innych. Potrzebo wała świeżego powietrza. Tak jak stała, wybieg ła na dwór i zanurzyła się we mgle, która napłynęła na wyspę znad oceanu. Wszystko było niewyrazne: podjazd, ogród i nawet światła wzdłuż krętej ścieżki. scandalous Dzisiejszego wieczoru zamiast jedwabnej suk ni i szpilek Ellie miała na sobie spodnie, luzny sweter i wygodne pantofle. Pewnie dlatego, kiedy pojawiła się w jadalni, Curtis nie obrzucił jej pełnym zachwytu spojrzeniem, jak poprzed niego wieczoru. A Jeff w ogóle na nią nie spojrzał. Trudno. Za to jej dzisiejszy strój jest idealny na wieczorną przechadzkę. Weszła w gęstą mgłę i wędrowała przez nią wolnym, ale równym krokiem, trzymając się widocznej pod nogami ścieżki, która ją zaprowa dziła na drugą stronę zajazdu. - Ellie... - usłyszała znajomy głos. Przestraszyła się. - Jeff? Nie słyszałam twoich kroków. Wyrósł u jej boku. We mgle ledwo rozpo znawała jego twarz. - Nie powinnaś była zapuszczać się tak dale ko - powiedział. - To niebezpieczne. - Powiedz po prostu, że w ogóle nie powinno mnie tutaj być. Przemilczał tę uszczypliwość. Nie słyszała jego oddechu, ale wysoka i mocna sylwetka majaczyła tuż obok. Ellie miała wrażenie, że w tej chwili są jedynymi ludzmi na ziemi. Dotknął jej włosów i to wystarczyło, by znalazła się w jego ramionach. Jeff zamknął jej usta swoimi i poczuła jego język między war gami. Objęła go i odwzajemniła pocałunek, scandalous który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. Upajała się bliskością Jeffa, ale za pragnęła czegoś więcej; chciała, żeby ten męż czyzna ją pokochał, choćby tylko na chwilę. Nieważne, kim jest i co zrobił. Odsunął się na moment i ponownie z głu chym jękiem przypadł do jej ust. Obejmował ją mocno, unieruchamiając jej dłonie na swojej piersi. Ellie miała nieprzepartą ochotę stopić się z nim w jedno. Kiedy nagle oderwał się od niej i mocno chwycił za ramiona, Ellie najpierw zatoczyła się jak pijana, a potem zastygła w bezruchu. Spró bowała popatrzeć chłodno, mimo że wewnątrz nadal płonęła. - Wiem, wiem. Nie musisz mi tego powta rzać - postanowiła ubiec jego słowa. - Nie powinno mnie tu być. Sprawiam tylko kłopot. Zwolnił uścisk, ale powstrzymał ją wzro kiem. - Jesteś dla mnie utrapieniem. - Miło mi to słyszeć. - Ellie... - Chciał coś dodać, ale tylko przeje chał ręką po włosach. - Cholera jasna!- Widzę, że brakuje ci słów. - Nawet nie wiesz, jakie to paradoksalne. - Nie rozumiem. Jeff potrząsnął głową. - Nie możesz tego zrozumieć, do licha. Nie zasłużyłaś na to, co cię tutaj spotyka. scandalous Ellie zaśmiała się. - Może bym się z tobą zgodziła, gdybym chociaż w przybliżeniu wiedziała, o co chodzi. - Nie zostawię cię tu samej. Jeśli będzie trzeba, zarzucę cię sobie na ramię i siłą wniosę do środka. Mówię poważnie. - To byłoby nawet zabawne, ale dla dobra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|