image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Postaw mnie na ziemię! Postaw mnie i odpowiedz na moje
pytanie.
- Jasne, że jadę z tobą do Anglii. Chyba nie sądzisz, że choć
na chwilę zostawię cię samą? Mam nadzieję, że załatwisz mi
zaproszenie na święta. W końcu myślę, że twój ojciec chętnie
obejrzy sobie przyszłego zięcia.
- Och, Clive! Tak się cieszę!
Jego dłonie znowu zaczęły wędrować po ciele Penny. Już
miał ją zanieść do łóżka, kiedy zadzwonił telefon.
- Przepraszam, że przeszkadzam, doktorze - W słuchawce
odezwał się zaniepokojony głos siostry Nadii. - Czy może pan
zejść na dół i zajrzeć do Sarah?
- Już idziemy.
Clive odłożył słuchawkę na widełki.
Penny poczuła się wyróżniona, że potraktował ją otwarcie jak
partnerkę. Tak jak ona chciał powiadomić cały świat o ich
miłości.
Nic złego już się nie mogło stać. A może jednak...?
RS
113
ROZDZIAA DWUNASTY
Kiedy weszli do pokoju Sarah, zastali ją pogrążoną w
głębokiej rozpaczy. Jej nowo narodzona córeczka, która
drzemała w łóżeczku, wydawała się za to zupełnie obojętna na
dramat swojej mamy.
- James nie dojechał! Pewnie coś mu się stało w drodze z
Aswan. Czuję to.
Dyskretnym skinięciem głowy Clive dał Penny do
zrozumienia, żeby wzięła na siebie rozmowę z panią
Greenwood. Doszedł do wniosku, że w takiej sytuacji dwie
kobiety porozumieją się lepiej.
Penny usiadła w rogu łóżka pacjentki i uścisnęła jej dłoń.
- Proszę się uspokoić. Nie może się pani zamartwiać.
Mówiłam już, że James przyjedzie, jak tylko skończy pracę.
Sama pani wie, że on jest ciągle zajęty. Nie może...
- Chodzi o co innego. Wiem, że z mojej strony zabrzmi to
fatalnie, ale podejrzewam, że mój mąż spotyka się z jakąś
kobietą. Kiedy ostatnio mnie odwiedził, poczułam od niego
zapach tanich perfum.
- Może to była jakaś woda po goleniu, którą kupił na
tutejszym bazarze - pośpiesznie odparła Penny, rzucając
konspiracyjne spojrzenie Clive'owi, który zajął się przewijaniem
niemowlaka.
- Och! Tak jak reszta personelu, pani go tylko ciągle
usprawiedliwia. Ale ja jestem jego żoną i czuje pismo nosem.
Mam dowody na to, że dzieje się coś złego.
Penny wstrzymała oddech. Tak bardzo było jej szkoda tej
biednej kobiety. Czym mogła ją pocieszyć? Czy miała skłamać,
wmawiając, że wszystko sobie ubzdurała, czy też może powinna
odkryć przed nią karty?
Na szczęście w porę przyszedł jej w sukurs Clive. Mocno
uścisnął dłoń pacjentki i spojrzał jej prosto w oczy.
RS
114
- Sarah, życie czasem toczy się innym torem, niż byśmy sobie
tego życzyli. Zawsze jest jednak jakaś pociecha. Ma pani swoje
wymarzone dziecko, które z takim trudem przyszło na świat.
Powinna pani dziękować losowi, że wszystko się dobrze
skończyło. Musi pani wyjść z założenia, że ojciec tej
dziewczynki być może nie jest idealny, ale nie chce pani
opuścić. Często tacy młodzi mężczyzni jak on lubią chodzić
własnymi drogami. Podkreślają swoje ja przez to, że...
Clive nie zdążył dokończyć, gdyż w tym momencie otworzyły
się drzwi i wszedł James Greenwood. Najwyrazniej usłyszał
ostatnie słowa lekarza, bowiem ostrzegawczo uniósł brwi.
- Byłbym wdzięczny, gdyby zechciał pan pilnować swojego
nosa, doktorze - powiedział z lodowatym spokojem.
Hamilton wyprostował się i podszedł do drzwi.
- Moim obowiązkiem jest dbać o zdrowie pacjentów.
Zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Nie można więc
powiedzieć, że zdrowa jest pacjentka, która martwi się o to,
gdzie jest jej mąż i z kim ewentualnie umawia się na randki.
- To poważne i oszczercze oskarżenie. Zastanowię się, czy nie
zadzwonić do mojego adwokata...
- Proszę bardzo, ale i tak nie sądzę, że pan to zrobi. Proszę
wejść, panie Greenwood. Pańska żona nie mogła się pana
doczekać. Prosiłbym jeszcze, żeby przed wyjściem zajrzał pan
do mnie.
Clive ostentacyjnie wyszedł z pokoju. Penny również doszła
do wniosku, że należy zostawić Sarah sam na sam z mężem.
Poklepała ją po ręce i obiecała wrócić pózniej.
- Wpadnę pod wieczór, przygotować panią do snu - rzuciła
szybko i minęła Jamesa jak powietrze. Kiedy zamknęła za sobą
drzwi, pomodliła się, żeby małżonkowie się pojednali.
Napięcie narastało między nimi już od dłuższego czasu, ale
dopiero teraz przelała się czara goryczy. Sarah nie była głupia.
Może nie okazywała na zewnątrz swoich obaw, ale w głębi
serca wiedziała, co się dzieje.
RS
115
- Co za świnia! - krzyknęła Penny z pianą na ustach,
zamykając za sobą drzwi gabinetu Clive'a.
- Zgadzam się z tobą, ale nie mamy prawa wtrącać się w ich
problemy. Muszą je rozwiązać sami. Zrobiliśmy to, co było
naszym obowiązkiem - odebraliśmy poród Sarah. Niedługo na
tyle odzyska siły, że będziemy mogli ją wypuścić z kliniki. A
wtedy musimy o niej zapomnieć i skoncentrować się na innych
pacjentach.
Penny przytaknęła.
- Rzeczywistość bywa okrutna, prawda? Clive podniósł się z
miejsca i podszedł do niej.
- Dlatego czasami musimy się zregenerować. Właśnie
zarezerwowałem na dzisiejszy wieczór dwa bilety na pokaz
 Zwiatło i dzwięk" w Karnaku. Czym wolałabyś tam pojechać:
bryczką czy taksówką?
- Och! Muszę odpowiadać?
Bryczka zajechała pod hotel punktualnie o pół do ósmej.
Siostra Nadia skończyła właśnie dyżur, a na jej miejsce zgodziła
się przyjść Ranią. James Greenwood wciąż jeszcze rozmawiał z
żoną i, trzymając ją za rękę, udawał doskonałego męża.
Zapewnił doktora, że do jego powrotu nie ruszy się z miejsca i
chętnie zamieni z nim parę słów.
Penny wdrapała się po schodkach i usadowiła przy Clivie. Na
niebie połyskiwał księżyc, który wraz z neonami i latarniami
jasno oświetlał gwarne ulice. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl