Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tors Paxa. Zwiatło księżyca na jego twarzy, ciepło jego skóry, naprężone mięśnie nóg, jego podniecenie - nigdy tak intensywnie nie odczuwała bliskości mężczyzny. Powtarzała sobie w duchu, że powinna być przerażona. Aż do dzisiaj nie miała pojęcia, że pożądanie może być tak gwałtowne. A jeżeli był to obłęd i czyste szaleństwo, czekała na taką chwilę przez całe życie. Dlaczego, do diabła, miałaby się bać czegoś tak cudownego i potężnego! Drżeli w swoich objęciach, jak gdyby byli jednym rozpalonym ciałem i nic poza nimi nie istniało. Jednak nawet najbardziej magiczne chwile kiedyś się kończą. Ze zduszonym jękiem Pax odrzucił w tył głowę i dysząc, z trudem chwytał ustami powietrze, jakby wynurzył się spod wody po długim nurkowaniu. Następnie chwycił Kansas za ramiona i odsunął ją od siebie. Jeżeli wymuszony fizyczny dystans miał ostudzić lub uspokoić Paxa, wyglądało na to, że cel nie został osiągnięty. Spojrzał błędnym wzrokiem na księżyc. Potem zerknął na Kansas i jeszcze raz głęboko zaczerpnął powietrza. - Kansas... ja nie chciałem, żeby to się stało. Cholera! Nie wiem, co mi strzeliło do głowy. - 30 - RS Wciąż miała kłopot z utrzymaniem równowagi i podobnie jak on z trudem łapała oddech. Ale w przeciwieństwie do Paxa doskonale wiedziała, co się stało. Całował ją jak straceniec, wyssał z niej ostatnie soki, a ona nie pozostała mu dłużna. - W porządku - powiedziała łagodnie. - Nic się stało. - Aadne mi nic. Przepraszam. - Nie masz mnie za co przepraszać. - Ja... Nigdy bym... Cholera! - powiedział znowu i założył ręce na szyję. - Przepraszam, że się tak na ciebie rzuciłem. I nie chcę, żebyś pomyślała, że to się może powtórzyć. Nie powtórzy się, obiecuję. Kansas uświadomiła sobie, że Pax jest wytrącony z równowagi. Ona często traciła nad sobą panowanie, na przykład na widok myszy, podejrzewała jednak, że jemu zdarzało się to niezmiernie rzadko. Nie wiedział, co powiedzieć, nie miał żadnego pomysłu, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Obawiała się, że jeszcze długo będzie tak sapał i wygłaszał niezdarne formułki przeprosinowe, bogato okraszone kolejnymi cholerami". Chyba powinna przejąć inicjatywę. - Posłuchaj, naprawdę nie ma sprawy - powiedziała cicho. - Zdziwiłam się, kiedy mnie pocałowałeś. Chyba oboje byliśmy tym zaskoczeni. Ale ludzie oddają się temu szczególnemu hobby od zarania dziejów... - Uff, liczyła chociaż na uśmiech Paxa, ale nic z tego. - Nikt nie robi z tego problemu, w porządku? %7ładne z nas nie jest ani złe, ani obrażone. Po prostu nic się nie stało. A poza tym jest pózno, jak sam zauważyłeś. %7łyczmy więc sobie grzecznie dobrej nocy. Zobaczymy się jutro. - 31 - RS Nie musiała mu tego dwa razy powtarzać. Niczym spłoszony mustang, Pax cwałem ruszył do samochodu. Chwilę pózniej Kansas z ponurą miną patrzyła, jak światła terenowego dżipa znikają w oddali. Serce łomotało jej w piersi, rozbiegane myśli przyprawiały o ból głowy, a na ustach wciąż czuła smak tego nieszczęsnego pocałunku. To był tylko pocałunek. Chwila czułości z mężczyzną, który wyraznie żałował tego, co zaszło. To wydarzyło się w miejscu, w którym Kansas nie planowała zostać na dłużej. A skoro nie istniała najmniejsza szansa na utrzymanie tej znajomości, nie było się czym przejmować. Nie przejmowała się. Po prostu nikt przed nim tak na nią nie podziałał. Zanim całkowicie dała sobie spokój z mężczyznami - co, według Kansas, było najmądrzejszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjęła - łóżko służyło jej nie tylko do spania. Ostatnim jej kochankiem był Hal i wspominała go z sympatią. Może miała dość nietypowe zahamowania, ale zawsze peszyła ją własna nagość, a Hal był miły, delikatny, dobrze wychowany. Nieznośnie zaborczy, lecz intymna strona ich współżycia nie pozostawiała nic do życzenia. Tak przynajmniej sądziła aż do dzisiaj. To niesamowite, żeby w wieku dwudziestu dziewięciu lat odkryć, że jeden mężczyzna może całkowicie zmienić nasze wyobrażenie o tym, czym jest prawdziwa namiętność: Jeżeli Pax ją przestraszył, było to najrozkoszniejsze uczucie strachu, jakiego doznała. Kansas nie zwykła widzieć góry tam, gdzie był tylko kreci kopczyk.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|