Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
została. - Nie martwisz się tym, co ludzie powiedzą? - zdziwiła się. - Nie. Zapragnęła go pocałować. Ale się powstrzymała. - Dlaczego? Myślałam, że ty... - Mam ważniejsze sprawy na głowie. Spojrzał jej w twarz. Jej wargi same się rozchyliły. Policzki oblał rumieniec. Powoli się pochylił. Ich usta spotkały się w pół drogi. I choć odbyło się to jak w zwolnionym tempie, skutek był zdumiewający. Nagle jej ręce znalazły się na jego szyi. W zaciśniętych pięściach mięła jego koszulę. Wplatała mu palce we włosy. Objął ją ciasno i z pasją przytulił. I całował, jakby świat się kończył. Kocham cię, Naldo. Ta myśl podążała za nią już od dawna. W jego objęciach dygotała z podniecenia. I było jej naprawdę dobrze. Ale co dalej? Przecież nie poprosił, żeby zamieszkała z nim. Nie oświadczył się. Cofnęła się o krok. Jej usta drżały od tłumionego płaczu. - Ty wcale nie chcesz tego romansu - rzuciła. Oczy Nalda płonęły pożądaniem. Zamrugał, zaskoczony. A potem, bez słowa, pocałował ją ponownie. Lecz znów go odepchnęła. Jej serce ścisnęło się boleśnie. Naldo nigdy się z nią nie ożeni. Nie była hiszpańską księżniczką. Była tylko nieślubną córką kucharki. Nigdy nie będzie - 97 - S R pasować do jego świata. Zwiata trzystuletniej porcelany i czterystuletnich przesądów. Oczywiście, pożądał jej. Pragnął ją całować i pieścić. Rozebrać i kochać się z nią do utraty sił. Jej ciało także tego chciało. Natychmiast. Lecz w duszy wciąż słyszała ostrzegawcze szepty. Znowu cię wykorzysta. Dostanie, czego chce, i odejdzie. I gdzie wtedy ty się podziejesz? - Nie chcę być niewolnicą bogacza. - Nie będziesz niewolnicą bogacza - szepnął jej wprost do ucha. Czyżby zamierzał mnie poprosić o rękę? - Będziesz przyjaciółką bogacza. - Wziął ją pod brodę i uniósł do góry. - A gdy przyjmiesz moją ofertę, będziesz bogatą przyjaciółką bogacza. Uśmiechał się wesoło. Pewien siebie, w ogóle nie zakładał, że mogłaby odmówić. - Cztery miliony dolarów. Mogą być twoje. Wystarczy jedno słowo. Potężne uczucie wprawiło ją w drżenie. Miłość? Strach? Raczej jedno i drugie. - Czuję bicie twojego serca - powiedział Naldo. Dotknęła ustami jego warg. Pocałowała. Wciąż nie mogła pojąć, co się dzieje. Czy to możliwe? Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? - Chcę się z tobą kochać - szepnął jej do ucha. Głaskał ją po plecach, coraz niżej i niżej. Jej oddech stał się płytki i urywany. Mocniej przycisnęła stęsknione piersi do jego szerokiego torsu. Chcę się z tobą kochać. - 98 - S R Lecz jej myśl znaczyła coś innego. Nie chodziło jej o fizyczny kontakt. Marzyła o czymś o wiele trwalszym. Naldo uniósł skraj sukienki i wsunął dłoń między jej uda. Jej ciało wyprężyło się niecierpliwie, lecz podjęła jeszcze jeden wysiłek. - Przestań, proszę - wyszeptała drżącymi wargami. Zacisnęła powieki. Za wszelką cenę starała się powstrzymać sztorm pożądania budzący się w jej wnętrzu. Potężna dłoń Nalda zastygła nieruchomo. Jej ciepło zdawało się przenikać Annę na wylot. - Przecież chcesz tego. - Jego niski głos kusił, budził pożądanie. - Muszę pomyśleć - opierała się słabo. Spróbowała się uwolnić z jego objęć. Chociaż przecież wcale tego nie chciała. - Stanowczo za dużo myślisz. - Naldo rozluznił uchwyt. Jego oczy błyszczały. - Nadmiar myślenia może zaszkodzić. Czasem lepiej po prostu działać. - Wszystko dzieje się tak szybko. Tak nagle. Najpierw chcesz się mnie pozbyć jak najszybciej, wciskasz mi pieniądze i chcesz, żebym zniknęła. Teraz mówisz, żebym została. To nie ma sensu. Wciąż nie mogła się pozbyć przykrego wrażenia, że była to jakaś część jego planu. %7łe chodziło mu tylko o odzyskanie ziemi i klejnotów. - Możesz mi wierzyć, że zrobiłem, co było w mojej mocy, żeby wszystko miało sens. - Dumnie uniósł głowę. - Powtarzałem sobie wiele razy, że dla posiadłości i rodziny będzie lepiej, jeśli wyjedziesz. Wiem też, że jako dziedzic majątku powinienem zawrzeć rozsądne" małżeństwo. Ale nie chcę tego. Chcę ciebie. Powiedział to z tak wielkim przekonaniem, że poczuła ucisk w sercu. Lecz jego słowa znaczyły dla niej coś zgoła innego. Miał rację. Nigdy nie będzie mógł się z nią ożenić. - 99 - S R I nawet nie przyszło mu do głowy, że mówiąc to głośno, mógł ją zranić. Sam pomysł musiał być dla niego tak niedorzeczny, że w ogóle nie brał go pod uwagę. Wyrwała mu się. Głęboko wciągnęła powietrze. Powoli zaczynało do niej docierać, co jej zaproponował. Cztery miliony dolarów. Ale Izabela powiedziała, że oferta może stracić ważność. Naldo przyglądał jej się z wyczekiwaniem. - Jeśli chcesz, możesz nadal tutaj mieszkać - podkreślił. - Wiem, jakie to dla ciebie ważne. Zdobył się na wielkie wyrzeczenie. Plotkarze i oszczercy będą zacierać ręce z radości. Ale pokusa była olbrzymia. Skoro zrobił już ten nierozważny krok i uległ pożądaniu, to może kiedyś, pewnego dnia, zrobi krok jeszcze bardziej nierozważny... A jeśli nie zrobi? Jeśli wykorzysta ją tak, jak dwaj inni mężczyzni wykorzystali jej mamę? To złamałoby jej serce. - Myślę, że powinieneś już iść - upomniała cicho. Jakże pragnęła, żeby został. %7łeby ją wziął w ramiona i obiecał... to niemożliwe. Naldo sięgnął do kieszeni. - To jest kontrakt. Poprawiony. Przeczytaj. %7łebyś wiedziała, że mówiłem poważnie. - Położył na stole wąską kopertę. Musnął jej usta szybkim pocałunkiem i wyszedł. Anna opadła na krzesło. W głowie miała kompletny mętlik. Mogła mieć to wszystko. Niewyobrażalnie dużo pieniędzy i wspaniałe życie w najpiękniejszym miejscu na ziemi. Tylko na jak długo? Ziemia. Dom. Czy mogła sprzedać to, co jej mamie było najdroższe? - 100 - S R A co z recepturami? Może powinna najpierw dokładnie zbadać, czy nie należałoby starannie strzec praw mamy? Nie. Mama pracowała wtedy w posiadłości. Dla ludzi, których kochała. Wzięła ze stołu przepiękną księgę i przekartkowała ją pomału. Delikatne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|