Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W Londynie wydawało mi się, że tyramy jak woły robocze, ale tutaj wcale nie jest lżej. - Niestety, wypadki zdarzają się nawet na najgłębszej prowincji... - Urwała, ponieważ podeszła do niej pielęgniarka. - Sala numer dwa się zwolniła - zwróciła się po chwili do Jacka. - Idę i zostawiam cię z Ryanem. Gdy wyszła, naciągnął rękawiczki i bardzo uważnie obejrzał twarz chłopaka. Lubił przed zabiegiem dokładnie poznać, co go czeka. 66 RS Oglądając ramię, potwierdził swoją wstępną diagnozę: konieczna jest rekonstrukcja mięśnia oraz przeszczep skóry. Gdy zakończył oględziny obrażeń Ryana, nadal nie było dla niego wolnej sali operacyjnej, więc żeby nie marnować czasu, zajął się usuwaniem odłamków szkła z twarzy innego nastolatka. Pracował pod znieczuleniem miejscowym, posługując się szkłem powiększającym. Jakiś czas pózniej po założeniu kilku niewielkich szwów oraz opatrzeniu drobnych ran odprowadził chłopaka do rodziców. Przy okazji poinformował ich, że szwy można zdjąć w ich miejscowej przychodni. Dopiero gdy dowiedział się od nich, że są pacjentami jego ojca, zorientował się, że wśród poszkodowanych są młodzi ludzie z Penhally. Taki poważny wypadek na pewno wstrząśnie całym miasteczkiem. Zwolniła się sala operacyjna, więc nie miał czasu dłużej nad tym się zastanawiać. Ale przebierając się,zadawał sobie pytanie, jak ojciec oceni jego pracę, zdejmując szwy Ryanowi. Westchnął. Alex ma do niego pełne zaufanie, więc opinia ojca jest nieistotna, ale chociaż raz przyjemnie byłoby usłyszeć słowa aprobaty. Nie wolno mu jednak zapominać, że ojciec zgodził się przyjechać do Freddiego, a to już jeden krok we właściwą stronę. Może miał na to wpływ fakt, że sam został ojcem, ale zapragnął ugody z Nickiem. Wystarczyłoby, by ten wyszedł mu naprzeciw, a znowu staliby się prawdziwą rodziną: ojciec, Lucy, Annabel, Ed, Freddie, no i on. Na moment zaświtało mu w głowie jeszcze jedno imię. Nie, Alison nie należy do rodziny i nie ma co liczyć, że kiedykolwiek do niej wejdzie. 67 RS Alison dowiedziała się o wypadku rano, kiedy odprowadziła Sama do przedszkola. Mamy z zapałem o tym rozmawiały, tym bardziej że kilkoro poszkodowanych pochodziło z Penhally. Zanim dotarła do przychodni, już wiedziała, że troje nastolatków było jej pacjentami. Gdy weszła do recepcji, Sue powitała ją westchnieniem. - Pewno już słyszałaś... - O wypadku? Tak. Podobno ucierpiało kilkoro dzieciaków z Penhally. - Owszem. - Sue wymieniła ich nazwiska. - Ryan Lovelace odniósł najpoważniejsze obrażenia. W drodze do pracy spotkałam jego ciotkę Mandy. Wiem od niej, że ma poparzoną twarz i rękę. Podobno doznał oparzeń, ratując kolegów. - Naprawdę? To wymaga wielkiej odwagi. - Też tak uważam. To dowód na to, że w tej rodzinie zdarzają się szlachetne odruchy. Alison powstrzymała się od komentarza. Mimo że dla nikogo nie było tajemnicą, że ta rodzina ma poważne problemy, nie miała ochoty ich roztrząsać, więc dyplomatycznie zmieniła temat. - Wszyscy są w Zwiętym Piranie? - Tak. Tam przewieziono wszystkich poszkodowanych. Wyobrażam sobie, jaki tam zapanował rozgardiasz. Wiem od Mandy, że Ryana operował Jack, a to znaczy, że i jego tam wezwano. - Zadzwonił telefon. - Ciekawe, co zrobił z małym - dodała, podnosząc słuchawkę. - Nie mam pojęcia. 68 RS Z plikiem kart pacjentów ruszyła w stronę pokoju pielęgniarek, po drodze ważąc słowa Sue. Prawdopodobnie zwrócił się o pomoc do Lucy. Szkoda, że Jack pracuje w szpitalu. W każdej chwili może zostać wezwany na oddział. Na pewno bardzo mu to utrudnia zorganizowanie opieki nad synkiem. Czy powinna mu powiedzieć, że w sytuacjach podbramkowych może na nią liczyć? Nie, nic z tych rzeczy. Chętnie mu pomoże, ale taka propozycja może zostać niewłaściwie zrozumiana. Jack jest tak przystojny, że bez wątpienia kobiety od lat mu się narzucają, a ona sobie nie życzy, by pomyślał, że chce go uwieść. Nie był to jedyny powód. Normalnie bez wahania by mu to zaproponowała, ale wiązało się to z ryzykiem zaangażowania z jej strony. Czuła, że niewiele brakuje, by się w nim zakochała, i to na zabój. Jednak tego ryzyka nie była gotowa ponieść. Wyszedł ze szpitala koło południa. Większość czasu spędził na bloku operacyjnym. Najpierw operował Ryana, potem asystował Alex. Dwoje pasażerów oraz pilot samolotu zmarło, ale trzeci pasażer przeżył. Wyszedł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|