Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie było przed tym jak Claire uderzyły jego słowa. "Tyle wysiłku żeby dowiedzieć się, gdzie ona jest, gdzie on idzie" Shane powiedział. "Naszczęście masz prędkość światła pod maską tego samochodu, Ewe. Michael spojrzał za nim z dziwnym wyrazem twarzy, gniew, żal, smutek. Następnie objął Ewe bliżej i pocałował w czubku głowy. "Więc, Zgaduje że moja rodzinka jest bardziej pomylona niż ktokolwiek inny." powiedział. Ewa skinął głową. "Podsumujmy. Mój tata był obrazliwym głupcem-" "Ja też." Shane podniósł rękę. "Dziękuję. Mój brat psycho-Backstabber" Shane powiedział: "Nawet nie chcesz rozmawiać o moim ojcu." "Punkt. Tak w skrócie, Michael, Twoja rodzina jest nieulękniona bardziej niż Bloodsucking , może. Ale swego rodzaju przerazliwa. Michael westchnął. "Naprawdę tego nie czuję w tym momencie." "To będzie". Eve nagle bardzo spoważniała. Wiesz. Jesteś naszą jedyną prawdziwą rodzinną 11 Dom znów był ich. Wszyscy uchodzcy byli teraz na zewnątrz, zostawiając dom w takim stanie, że wymagał gruntownego sprzątania nie żeby każdy wychodził z założenia aby demolować to miejsce, ale z wieloma ludzmi którzy przychodzą i odchodzą, takie rzeczy się zdarzają. Clarie złapała worek na śmieci i zaczęła sprzątać papierowe talerze, stare styropianowe kubki w połowie zapełnione zwietrzałą kawą, pogniecione opakowania i papiery. Shane odpalił grę video, najwyrazniej będąc już w nastroju do zabijania zombie. Michael wyjął swoją gitarę z pokrowca i zaczął ją nastrajać, ale wciąż wstawał aby wyglądać za okno, niespokojny i zmartwiony. - Co? zapytała Eve podgrzała resztki spaghetti z lodówki i pierwszy talerz podała Michaelowi - Widzisz coś? - Nic. - Posłał jej szybki wymuszony uśmiech i machnął ręką na jedzenie - Nie jestem specjalnie głodny, przepraszam. - Więcej dla mnie powiedział Shane i chwycił talerz. Podparł go na kolanach i widelcem nabrał spaghetti do ust. - Poważnie? Wszystko w porządku? Przecież Ty nigdy nie rezygnujesz z jedzenia. Michael nie odpowiedział. Zaczął wpatrywać się w ciemność. - Martwisz się- powiedziała Eve o Sama? - O Sama i o resztę. To jest szaleństwo. Co się tu dzieje Michael sprawdził zamki w oknach, lecz tak na prawdę zrobił to automatycznie ponieważ myślami był gdzie indziej. - Dlaczego Bishop nie przejął władzy? Co on tu robi? Dlaczego nie możemy obejrzeć walki? Balonowe spodnie wpuszczone w nogawki. To Myrnin opierając się o poręcz powiedział: - Wszyscy na górę , potrzebuję was. -hmm Eve spojrzała na Shane, Shane spojrzał na Clarie. Clarie poszła za Myrninem. - Zaufajcie mi- powiedziała- Nie spotka nas nic dobrego, jeżeli powiem nie. Michael czekał w przedpokoju, obok sekretnych drzwi. Poprowadził ich do góry. Cokolwiek Clarie spodziewała się zobaczyć, nie był to tłum, ale to właśnie czekało na górze w ukrytym pokoju na trzecim piętrze. Wpatrywała się zmieszana w pokuj pełen ludzi, po czym przesunęła się dla Shana i Eve aby dołączyli do niej i Michaela. Przycupnął obok małej wampirzycy i pogłaskał ją po włosach. Uśmiechnęła się do niego, ale był to kruchy przestraszony uśmiech. - Oni od teraz mogą tu zostać. Ten pokój nie jest powszechnie znany. Zostawiłem otwarty portal na strychu w przypadku gdybyśmy musieli uciekać, ale tylko w jedną stronę na zewnątrz. To jest ostatnia deska ratunku. - Są tam inni? Na zewnątrz? zapytała Clarie - Zostało kilku, na własną rękę większość z nich jest z Bishopem albo z Amelią albo Myrnin rozłożył ręce Przepadli. - Byłem tam. Bishop przybył tam jako pierwszy. Będę potrzebował trochę szkła i całkowicie nową bibliotekę. powiedział to lekko, ale Clarie mogła dostrzec napięcie w jego twarzy i cień w jego ciemnych, świecących oczach. - Próbował zniszczyć portale, odciąć ruchy Amelie. Udało mi się to naprawić, ale będę musiał Ci pokazać jak to się robi. Wkrótce. W przypadku gdyby& Nie musiał kończyć. Clarie powoli kiwnęła głową. -Powinieneś iść powiedziała. Czy więzienie jest bezpieczne? Gdzie trzymasz najbardziej chorych? -Bishop nie znalazł tam niczego co go interesuje, więc tak. Będzie ignorował je przez dłuższą chwilę. Ja zamknę się na chwilę, dopóki Ty nie wrócisz z lekami. Myrnin pochylił się nad nią nagle, bardzo skupiony i bardzo zdeterminowany. -Musimy oczyścić serum, Clarie, musimy je rozdać. Stres, walka to przyśpiesza chorobę. Zobaczyłem te znaki u Theo, nawet u Sama. Jeżeli nie zaczniemy działać szybko, obawiam się, że zaczniemy przegrywać więcej z zamieszaniem i ze strachem. Oni nawet nie będą zdolni aby obronić siebie. Clarie przełknęła ślinę. - Pójdę po to. Wziął ja za rękę i delikatnie pocałował. Jego usta były suche jak kurz, ale wciąż pozostawiało to mrowienie na jej palcach. -Wiem, że pójdziesz, moja mała. Teraz chodzmy dołączyć do Twoich przyjaciół. - Jak długo oni będą musieli tutaj być? Zapytała Eve kiedy przysunęli się bliżej. Nie zapytała złośliwie, ale też wyglądała na zdenerwowaną. Byli tam. Clarie miała dużo okropnych myśli przy prawie obcych gościach wampirach. - Miałam na myśli& Nie mamy zbyt dużo krwi w domu& Theo uśmiechnął się. Clarie przypomniała sobie to wyrazne uczucie alarmu co powiedział Amelie kiedy wrócili do muzeum i ona nie uśmiechała się wcale w taki sposób nawet wtedy kiedy powiedział: Nie będziemy wymagać zbyt dużo. Możemy sami dostarczać dla siebie. Wyraz twarzy Theo nie zmienił się. - Co zrobimy to nasza własna sprawa. Nie skrzywdzimy ich, wiesz? - Chyba, że dostajesz swoje osocze przez osmozę. Naprawdę nie wiem jak możesz to obiecywać. Oczy Theo zapłonęły ogniem -Co chcesz z nami zrobić? Głodzić? Nawet najmłodszego z nas? Eve oczyściła swoje gardło -Tak naprawdę to wiem gdzie może być duży zapas krwi. Jeśli ktoś pójdzie ze mną by to zdobyć. - Cholera, nie -powiedział Shane -Nie kiedy na zewnątrz jest ciemno. Poza tym to miejsce jest zamknięte. Eve poszperała w kieszeni i wyjęła z niej pęk kluczy. Obracała go dopóki nie znalazła jednego klucza w szczególności i podniosła go do góry. - Nigdy nie zwróciłam swojego klucza. Wiesz, używałam go do otwierania i zamykania. Myrnin patrzał na nią z namysłem - Nie ma żadnego portalu do Common Grounds. Jest poza siecią. Oznacza to, że każdy wampir zostanie uwięziony w świetle dziennym. -Nie. Jest tam podziemny dostęp do tuneli. Widziałam to. Oliver wysłał kilku ludzi na zewnątrz, używając go, kiedy tam byłam. Eve obdarzyła go promiennym, kruchym uśmiechem. -Powiedziałam, że możemy przenieść tam twoich przyjaciół. Ponadto jest tam kawa. Chłopaki, lubicie kawę prawda? Każdy lubi. Theo zignorował ją i spojrzał na Myrnina szukając odpowiedzi. - Czy tak będzie lepiej? -To bardziej obronne miejsce. Stalowe okiennice. Jeśli jest to podziemne przejście tak. To dałoby nam dobrą podstawę do operacji. Zwrócił się do Eve Będziemy potrzebować Twoich usług do jazdy. Powiedział to jakby Eve była służącą i Clarie poczuła jak na jej twarz wchodzi gorący rumieniec. Przepraszam? Może tak poproś? Rozumiem, że od tej pory prosisz o przysługę? Oczy Myrnina zrobiły się ciemne i bardzo zimne. Wygląda na to, że zapomniałaś kto cię zatrudnia, Clarie, że należysz do mnie w pewnym sensie. Nie czuję się zobowiązany aby powiedzieć proszę i dziękuję do ciebie, do twoich przyjaciół ani do ludzi którzy chodzą po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|