image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzył im Ken, a potem skierowali się autostradą do Londynu.
-Kłopot w tym - zauważyła Paula - że Barton to popularne
nazwisko.
-Intrygujące jest to, że według Annę, jej siostry, pani Barton
zaginęła
-Christine mieszka na Yelland Street, która odchodzi od Ful-
ham Road. Annę mieszka na Champton Place. To na pewno bli-
sko Victoria Station.
-W takim razie najpierw pojedziemy na Yelland Street, a po-
tem spróbujemy na Champton Place.
-Kawał drogi.
-Kiedy pracowałem w Scotland Yardzie, często właśnie pod-
czas takich przejażdżek znajdowaliśmy nowy ślad.
12
Fulham Road skręcili w Yelland Street, na której stały rzędy
eleganckich świeżo odnowionych domów. Ta część miasta zo-
stała najprawdopodobniej wybudowana w czasach prosperity
przed pierwszą wojną światową. W odróżnieniu od zapchanych
l
samochodami ulic, którymi dojechali w to miejsce, na Yelland
Street było pusto i cicho. Przy jednej z posesji stał zaparkowany
rolls-royce. Dotarli do numeru 158, gdzie mieszkała Christine
Barton. Tuż przy schodach wiodących do drzwi stał niebieski ford,
którego kierowca palił papierosa.
Tweed zatrzymał się przy krawężniku i razem z Paulą wysiadł
z samochodu. Ledwie weszli na schody, kiedy z niebieskiego for-
da wyskoczył kierowca i podbiegł do Pauli, która szła za Twee-
dem. Miał może czterdzieści lat, nosił ciemny garnitur, nie pierw-
szej świeżości koszulę i jaskrawobłękitny krawat.
- Dokumenty! - zawołał za nimi.
Paula poczuła do niego natychmiastową niechęć. Miał kości-
stą twarz, złamany nos i agresywną minę, która pasowała do to-
nu jego głosu. Tweed szybko zszedł ze schodów i stanął obok
Pauli.
- A ty kim, do cholery, jesteś? - warknął.
Paulę zaintrygował sposób, w jaki to powiedział. Od czasu
szkolenia na poligonie w Surrey Tweed stał się bardziej agresyw-
ny. Zaczepnym wzrokiem przyglądał się intruzowi.
- Nie gadać, tylko pokazywać dokumenty - napastliwym gło-
sem zażądał mężczyzna.
- Nie, to ty pokazuj nam swoje - znowu warknął Tweed.
Złamany nos wyjął legitymację i podstawił ją Tweedowi pod
nos. Tweed wyrwał mu ją i dokładnie obejrzał. Fotografia nie była
73
najlepszej jakości, ale można na niej było rozpoznać mężczyznę,
którego nazwisko brzmiało Harper.
- Co to za jedna? - ze złośliwym uśmiechem zapytał Harper.
- Pewnie dziwka? Droga, co?
Tweed bez ostrzeżenia trafił mężczyznę w żebra i kopnął go
w piszczel. Facet krzyknął z bólu, cofnął się i niemal upadł. Tweed
podążył za nim i włożył jego legitymację z powrotem do kieszeni
marynarki. Ręką wskazał na niebieskiego forda.
-Wsiadaj i znikaj stąd. Jutro góra usłyszy, jak się zachowują
ludzie Gallaghera. Oskarżyłeś wyższego stopniem funkcjonariu-
sza o prostytucję.
-Złożę raport... - zaczął Harper, kuśtykając do swojego samo-
chodu.
Odczekali, aż zajął miejsce w niebieskim fordzie, w którym
posiedział chwilę nieruchomo. Tweed machnął ręką, nakazując
mu natychmiastowy odjazd. Kierowca zapalił silnik, ford ruszył
powoli i minął ich, podążając w kierunku Fulham Road. Paula
westchnęła.
-Wydział Specjalny zaczął zatrudniać jakieś szumowiny. Wy-
obrażam sobie, że ten wstrętny typ Gallagher czuje się świetnie
w ich towarzystwie.
-Nie myśl o tym.
Z powrotem weszli na schody. Na metalowej tabliczce na ścia-
nie zobaczyli napis CHRISTINE BARTON, FCA. Paula patrzyła
na nią ze zdziwieniem.
-No, no! Członkini Korporacji Biegłych Rewidentów - myślał
na głos Tweed. - Najwyższe kwalifikacje, najwyższe stawki. Dla-
tego mogła sobie pozwolić na mieszkanie tutaj.
-Dlaczego mówisz o niej w czasie przeszłym? - cicho zapytała
Paula. - Mogła?
-Przejęzyczenie. Mam nadzieję. Tabliczka była niedawno po-
lerowana. Zobaczymy, co nas tu spotka.
Zadzwonił do drzwi. Bez skutku. Kiedy zadzwonił pod raz dru-
gi, Paula ukucnęła, żeby zajrzeć do środka przez szparę do wrzu-
cania listów. Kiedy wstała, wyraz jej twarzy zdradzał zaniepoko-
jenie.
-Ten dzwonek słychać chyba w całym domu. A w holu są pa-
jęczyny. Wcale mi się to nie podoba.
-Ani mnie. Pojedzmy na Champton Place. Mam nadzieję, że
jej siostra, Annę, jest w domu.
74
-Czy powiedziałeś Lucindzie o tarasującej drogę ciężarów-
ce? - zapytała Paula, kiedy przedzierali się przez kolejne korki
ku Champton Place.
-Nie, nie powiedziałem. A ona nie wspomniała o żadnej bra-
kującej ciężarówce.
-To dziwne. A co z tym zagadkowym zdaniem, które tylko raz
wypowiedział Michael:  Byłem świadkiem morderstwa"?
-Nie zamierzam nikomu o tym mówić, dopóki nie ustąpi
amnezja Michaela. Jeżeli ustąpi.
Domy na Champton Place nie wyglądały tak elegancko jak na
Yelland Street: tu po obu stronach ulicy ciągnęły się czteropię-
trowe szeregowce, których ściany były zaniedbane, a zasłony
w oknach stare. Wiatr unosił nad ulicą śmieci i kawałki papieru.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedział Tweed, parkując
przy drzwiach numeru 187. Tutaj zasłony na parterze były czyste,
a schody prowadzące do drzwi ktoś starannie wyszorował, podob-
nie jak przycisk dzwonka. Tweed rozejrzał się, żeby sprawdzić,
czy nie są śledzeni, a potem zadzwonił. Niedawno pomalowane
zielone drzwi otworzyły się po chwili. Stanęła w nich kobieta mo-
że trzydziestoletnia, o miłej aparycji i schludnie wyszczotkowa-
nych rudych włosach. Drzwi były zamknięte na łańcuch.
Tweed przedstawił siebie i Paulę, trzymając legitymację tak,
żeby łatwo było ją przeczytać stojącej w drzwiach kobiecie, któ-
ra bez wahania zamknęła drzwi, odsunęła łańcuch i wpuściła ich
do środka.
- Mają państwo jakieś wiadomości o Christine? Jestem Annę,
jej siostra. Proszę wejść.
Mówiła szybko. Kiedy znalezli się w wąskim holu, Paula zwró-
ciła uwagę na tanią wykładzinę, która niedawno została odkurzo-
na. Wiszące na ścianie lustro było nieskazitelnie czyste. Pani Bar-
ton wprowadziła ich do niewielkiego saloniku i poprosiła, by
usiedli. Jej twarz wyrażała oczekiwanie i obawę.
-Przykro mi, ale nie mamy nic konkretnego - szybko zaczął
Tweed. - Zamierzamy dowiedzieć się, w jakich okolicznościach
zniknęła. Czy wie pani może, gdzie widziano ją po raz ostatni?
Może to pani ją wtedy widziała? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl