Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poplątałam. Sebastian jednak postanowił współpracować z Siostrami. Przyszedł po nagrodę. Pragnie nie mnie, lecz talizmanu. Wstaje i idzie w moją stronę, powoli, z wahaniem. Ma zapadnięte, czerwone oczy, oddycha z trudem. Niknie. Więc jest tak, jak mówił. Nie mamy dokąd uciekać, żadne z nas. Nie mogę patrzeć na jego zniszczoną twarz. Nie zniosę chwili, gdy wyrwie mi talizman. Nie wytrzymam, gdy wyrwie z niego moje serce. To już koniec. Wreszcie. Zamykam oczy. Wyciąga do mnie ręce. Szykuję się na atak, on jednak tylko odgarnia mi kosmyk włosów. - Kocham cię, dziewczyno z morza - szepcze. A potem odwraca się do czekającego tłumu i krzyczy resztką sił: - Odejdzcie! Zniszczę was, jeśli jej stanie się krzywda. Najwyższa przełożona wrzeszczy: - Nie słuchać go! Brać oboje! Płyną jak mroczna fala, a we mnie rozbrzmiewa głos, jasny jak świt: to nasz skarb. Niech nie wpadnie w mrok. Dasz radę, Evie. Możesz wszystko, siostro. Wiem już, co mam robić. Sebastian osuwa się na ziemię. Szybko jak błyskawica zataczam wokół nas Krąg opuszkami palców, widzę go w myśli, jasny, wyrazny. Białe płomyki tańczą na zakreślonej linii. Zaciskam dłoń na talizmanie i zaklinam go całą sobą. Myślę, czuję, pragnę... Oślepiające białe światło nagle wypełnia kryptę i odpycha najwyższą przełożoną i jej klan. 162 - Rozkazuję ci - krzyczy, ale ja śmieję jej się w twarz. Nie będę się kierowała jej zasadami. Widzę w tłumie Sarę i Helen, łapię je za ręce, wciągam do Kręgu. Przestaję myśleć. Zaczynam recytować: - Powietrze naszego oddechu, wodo naszych żył, ziemio naszych ciał, ogniu naszych pragnień, przybądzcie do nas. Sara i Helen mi wtórują: - Powietrze naszego oddechu, wodo naszych żył, ziemio naszych ciał, ogniu naszych pragnień... - Trzymamy się za ręce, ale jeszcze kogoś brakuje. Czwartego elementu Kręgu. A potem otwieram oczy i ona tam jest: Agnes w bieli uśmiecha się do mnie. Nie walczę już z przeznaczeniem. Myślę, pragnę, czuję... O tak, czuję i już się tego nie boję. Kocham i tego nie żałuję. Teraz liczy się tylko miłość. Miłość do Sebastiana i równie ważna miłość do Helen i Sary. A potem patrzę na Agnes, moją prababkę, moja przyjaciółkę, moją siostrę... Wyciągam do niej rękę i zamykamy Krąg. Helen unosi ręce do niewidzialnego nieba, Sara klęczy, przyciska dłonie do ziemi. Agnes i ja stoimy. Sebastian leży u naszych stóp. Ma spierzchnięte usta. - Woda... - szepcze. Woda. Oczywiście. Woda życia. Mgła spowija wszystko wokół. Widzę siebie, jak spaceruję po wrzosowiskach. U mego boku jest Sebastian i moje siostry: Helen, Sara i Agnes... Wspinam się wyżej, wyżej, idę po żyznej zielonej ziemi. Jest tam moja matka. Najdroższa Evie, mówi do mnie. Porywa mnie fala miłości. Frankie też tam jest. Są rzeczy gorsze niż śmierć. Uśmiecha się. Do zobaczenia, skarbeńku. A potem znikają, a ja wspinam się coraz wyżej, sama, na szczyt wiekowego wzgórza, tam, gdzie niegdyś była strażnica, wieża pod gwiazdami. Patrzę w dół i widzę każdy strumyk, każdy potok w ciemnej dolinie. Widzę jezioro i czarny ocean na horyzoncie. W końcu poznałam siebie. Nadeszła ta chwila, a Moc jest we mnie. Gwiazdy się skryły, noc mija. Unoszę rękę i woda jest mi posłuszna. Otwieram oczy. W krypcie słychać szumy i trzaski. W twarzy najwyższej przełożonej widać strach, gdy członkinie klanu w panice rzucają się do ucieczki. Ziemia trzeszczy, ściany pękają, w korytarzach hula wiatr, a potem pojawia się woda. Nie wkracza do kręgu, ale zalewa resztę krypty morską kipielą. Unosi naszych wrogów jak kamyki z plaży. 163 Rozdział 49 Nagłą powódz w podziemiach ruin wytłumaczono jako rzadki przypadek - woda z jeziora cofnęła się i zalała stare korytarze. Wypadek, nic innego. Inne wytłumaczenie oczywiście nie wchodziło w grę. Zachowałyśmy naszą wiedzę dla siebie. Wydostałyśmy się z powodzi przez jeden z korytarzy, dotarłyśmy do groty. Tam zostawiłam Sebastiana, skulonego pod peleryną, u stóp posążka Pana. Zwilżyłam jego usta zródlaną wodą, ucałowałam jego dłonie i obiecałam, że wrócę. Ale kiedy poszłam tam następnego dnia, nie było go. Helen i Sara towarzyszyły mi, gdy szukałam go w podziemiach, ale nie znalazłyśmy nawet śladu. Nie było też śladu po klanie. Woda wszystko zabrała, zostawiła zapach stęchlizny i mułu. Obawiałam się, że natkniemy się na ciała nieznanych kobiet w czarnych szatach, o pustych niewidzących oczach, ale nie było nic. Uciekły. Choć nikt nie ucierpiał, coś się zmieniło. Dzień po powodzi odczułyśmy dziwną ulgę. Wiedziałam, że muszę mieć się na baczności, bo najwyższa przełożona lada chwila może znowu zaatakować, ale dzień minął spokojnie jak przerwa w bitwie. A potem, podczas wieczornej modlitwy, panna Scratton wygłosiła oświadczenie. - Przypadł mi smutny obowiązek poinformowania was, że pani Hartle zaginęła. Nie widziano jej od zakończenia wczorajszej procesji. Choć nie wiemy, gdzie się znajduje, zapewniam, w ślad za policją, że prawdopodobnie żyje. Módlmy się, oby nasza najwyższa przełożona wróciła do nas jak najszybciej. Te słowa wywołały sensację. Kolejny temat do plotek i spekulacji. W historii Wyldcliffe jeszcze nigdy nie doszło do czegoś takiego. My przyjęłyśmy to inaczej. Helen zalała się łzami, choć nikt tego nie zauważył. Przecież to tylko walnięta Helen Black... Tylko my wiedziałyśmy, czemu płacze bezgłośnie, rozdarta między miłością a nienawiścią. Na ogłoszeniu panny Scratton się nie skończyło. Wieczorem był telefon z domu opieki - Frankie umarła. O świcie, powiedzieli. Gdy wstawał nowy dzień. Umarła spokojnie. Nie płakałam. Dotknęłam naszyjnika pod bluzką i powiedziałam: - Cieszę się, że zdążyłam się z nią pożegnać. Miła szkolna pielęgniarka, która przekazała mi tę wiadomość, spojrzała na mnie dziwnie i mruknęła, że to straszny szok... 164 Wszyscy umieramy. Myślę, że Frankie wiedziała, że już nie jestem sama i że może mnie zostawić. Nie płakałam. Bóg nie odbiera życia... Do widzenia, kochana. Do widzenia. Kolejne dni upływały bardzo powoli. Zastanawiałyśmy się z Helen i Sarą, co teraz. Naprawdę pokonałyśmy najwyższą przełożoną? A może gdzieś się ukrywa, zbiera siły przed kolejnym atakiem? Gdy cała szkoła czekała na wieści, panna Scratton przejęła władzę. Wszystko organizowała, chroniła uczennice przed wścibstwem dziennikarzy i pytaniami policji. Zaglądała do każdej klasy i pilnowała, żeby wszystko działało jak należy, żeby Wyldcliffe przetrwało. Gdyby nie wspomnienie zamaskowanych twarzy w krypcie, gdyby nie świadomość, że nie wolno mi zaufać żadnej kobiecie pod tym dachem, czerpałabym otuchę z jej spokojnej obecności. Wygrałyśmy pierwszą potyczkę, ale wiedziałam, że nawet jeśli Celia Hartle naprawdę zaginęła albo umarła, wcześniej czy pózniej pojawi się nowa najwyższa przełożona. Klan nie odpuści, jak wygłodniały pies będzie walczył o talizman. Powstrzymałyśmy je już raz, jednak groziło mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|