image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jąc o kilku chłystkach, którzy albo brali nogi za pas, al-
bo po prostu nie dość się starali.
Po pewnym czasie Carrie zostawiła za sobą światła
miasta i pędziła przed siebie pustą szosą. Nawet nie za-
uważyła, kiedy przekroczyła granicę miasta. Nie zda-
wała sobie sprawy, że skręciła w drogę prowadzącą do
rancza Ryana. Spostrzegła się dopiero wtedy, kiedy, w
parę minut potem, wjechała na podjazd i zatrzymała
samochód przed domem Evansow.
Nie przyjechała tutaj umyślnie, ale widocznie pod-
świadomość przywiodła ją teraz do jedynego miejsca, w
którym zawsze czuła się bezpiecznie. Do domu.
Tak. Wróciła do domu, pomyślała, wyłączając sil-
nik i gasząc światła. Potem dłuższą chwilę siedziała bez
ruchu za kierownicą, pozwalając, by ogarnęła ją ciem-
ność nocy, która otuliła ją niczym ciepły, przytulny koc.
Przed laty była sierotą, kiedy mama Ryana powitała ją
serdecznie w swoim rozległym, wygodnym domu
ozdobionym sztukaterią, z piękną, dużą werandą i mnó-
stwem łukowatych okien i kolumienek. Pamiętała, jaka
89
była wówczas zrozpaczona. Teraz też jest zrozpaczona.
To miejsce, pełne ciepłych, miłych wspomnień,
miejsce, które przed łaty stało się jej bezpieczną przy-
stanią - przyciągało ją do siebie, tak jak rodzinny dom
przyciąga wyczerpanego walką żołnierza.
Odetchnęła głęboko i oparła czoło na dłoniach,
wciąż zaciśniętych kurczowo na kierownicy.
Znowu ogarnęła ją fala żalu.
Przyjechała tu, aby lizać rany, a przecież w tej
chwili, w sypialni odległej o zaledwie parę okien od
głównego wejścia, spał już zapewne mężczyzna, który
tak boleśnie zranił jej dumę. Carrie nie mogła się do-
patrzyć sensu w swoim postępowaniu.
Kompletnie wyczerpana, nie ruszała się z miejsca
przez kilka minut, aż wreszcie podniosła głowę i w tym
momencie zobaczyła, że na ganku rozbłysło światło.
Drzwi frontowe otworzyły się i ukazał się w nich
Sha-mu. Ładny mi pies obronny, pomyślała z bladym
uśmiechem Carrie, patrząc, jak poczciwe psisko ostroż-
nie węszy. Z pewnością liczy na to, że jego pan sam się
upora z kimkolwiek, kto, ryzykując życie i zdrowie,
ośmieliłby się postawić nogę na świętej ziemi Evansow.
I wtedy w drzwiach ujrzała Ryana. Był bez koszuli
i boso, w samych dżinsach. Na jego widok nieposłuszne
serce znów zatrzepotało. I musiała sama się przed sobą
przyznać, że przywiodła ją tu nie tylko tęsknota za
dawnym domem, ale także za Ryanem.
90
Był zdecydowanie najprzystojniejszym mężczyzną
w całym Teksasie. Ciemne włosy opadały mu teraz na
czoło, a brązowe oczy patrzyły na nią pytająco i tro-
skliwie, kiedy podchodził do jej samochodu.
- Misiaczek? Co się stało, kochanie?
Carrie nie mogła nic na to poradzić. Kiedy się nad
nią pochylił, łzy same znowu trysnęły jej z oczu. Go-
rące, ciche łzy potoczyły się po obu policzkach aż pod
podbródek, niczym słony strumień, i zmoczyły bluzkę.
Opłakiwała teraz wszystko, co utraciła, kiedy zmar-
li jej rodzice. Wszystko, co utraciła, kiedy wreszcie
przyjęła do wiadomości, że Ry jej nie kocha. Opłakiwa-
ła swoją zranioną dumę i zdradę Nathana Beldona.
Kiedy Ry otworzył drzwiczki, bez słowa pomógł
jej wysiąść i wziął ją na ręce, Carrie oplotła ramionami
jego ciepłą, mocną szyję i pozwoliła mu się pocieszyć,
kiedy szeptał do niej:
- Sza, malutka, cicho, cicho. Nie płacz już, dzie-
cinko. Jestem przy tobie.
A ona płakała dalej i nie mogła przestać.
Ryanowi serce się krajało na widok jej bólu i roz-
paczy. Na dodatek podejrzewał, że to on był tego przy-
czyną. Carrie, jaką znał, była silna. Ta mała dziew-
czynka, która przed laty opłakiwała swoich rodziców,
wyrosła na niezależną kobietę, która byłaby z pewno- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl