Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
również bÄ™dÄ… walczyli. Już pan sÅ‚yszaÅ‚, że Bawole CzoÅ‚o jest z nami i wiesz który to? Tak. To dobrze, otóż ten tutaj Indianin to Niedzwiedzie Serce, wódz Apaczów. Ten pan, co przy nim stoi to Piorunowy Grot, o którym pan też na pewno sÅ‚yszaÅ‚. Pozostali mężczyzni także bÄ™dÄ… 59 uczestniczyć w obronie, tylko hrabiego Ferdynanda bÄ™dÄ™ prosiÅ‚, by zostaÅ‚ przy damach, jako ich obroÅ„ca. Pomimo swego podeszÅ‚ego wieku hrabia nie chciaÅ‚ siÄ™ na to zgodzi, dopiero proÅ›by pozosta- Å‚ych skÅ‚oniÅ‚y go do tego. Kto obejmuje dowództwo? spytaÅ‚ Gerard. Naturalnie, że pan. Przecież Juarez wyznaczyÅ‚ pana. O nie, monsieur odrzekÅ‚ Gerard. ProszÄ™ mnie od tego zwolnić. A to dlaczego? spytaÅ‚ Sternau. Kim ja jestem w porównaniu z KsiÄ™ciem SkaÅ‚, Bawolim CzoÅ‚em, Niedzwiedzim Sercem lub Piorunowym Grotem? W takim razie muszÄ™ przyjąć tÄ™ odpowiedzialność. MyÅ›lÄ™, że tak bÄ™dzie najlepiej. Nie traćmy wiÄ™c drogiego czasu. MuszÄ™ obejrzeć fort. ProszÄ™ za mnÄ…, ja go panu pokażę rzekÅ‚ Gerard. Wyszli. Forteca byÅ‚a maÅ‚a, poÅ‚ożona nad brzegiem rzeki, na wÄ…skiej stromej wyżynie i oto- czona palisadami. PoÅ‚ożenie jej byÅ‚o szczęśliwe i Å‚atwo byÅ‚o jÄ… obronić przed nieprzyjacielem. ZgromadziÅ‚o siÄ™ tylko dwudziestu uzbrojonych mieszkaÅ„ców i z nimi musiano spróbować, ja- kiÅ› czas utrzymać z daleka trzystu Francuzów. Podczas, gdy Sternau z Gerardem obradowali nad obronÄ…, Niedzwiedzie Serce wyszedÅ‚ z po- koju, by poszukać gospodarza. ZnalazÅ‚ go w sklepie, bo aż tam uciekÅ‚, chcÄ…c zapanować nad swym wzruszeniem. BiaÅ‚y mąż ma tu dużo rzeczy! zagadnÄ…Å‚ go Apacz. Tak odrzekÅ‚ Pirnero. I można wszystko kupować? Tak. Jakie pieniÄ…dze bierze biaÅ‚y brat najchÄ™tniej? Wszystkie, które sÄ… tutaj w obiegu. Ma mój brat także farby? Tak, we wszystkich gatunkach i kolorach. Ma krucze i orle pióra? Mam. Ma ubranie dla czerwonoskórych? Mam piÄ™kne indiaÅ„skie ubrania, uszyte przez pracowite squ-aws. A pÅ‚aszcze ze skór? Nie, ale mam tutaj skórÄ™ szarego niedzwiedzia. Ma mój brat także sztuczne ognie? Mam. Niech mi pozwoli wybrać, czego mi potrzeba, zapÅ‚acÄ™ zaraz. Tymczasem Emma staÅ‚a w kuchni przy vaquero i sÅ‚uchaÅ‚a opowieÅ›ci o ojcu i hacjendzie. Resedilla przyniosÅ‚a jej list, który niedawno otrzymaÅ‚a. Emma przeczytawszy go zawoÅ‚aÅ‚a: Ojciec spodziewa siÄ™ Å›mierci! Biedny! rzekÅ‚a. Z jej oczu popÅ‚ynęły Å‚zy. Resedilla chcÄ…c jÄ… trochÄ™ rozerwać zapytaÅ‚a: Dzisiaj zostaniecie u nas wszyscy? Tak. To muszÄ™ siÄ™ zakrzÄ…tnąć przy jedzeniu. Nie chcesz mi pomóc? ChÄ™tnie. DziÄ™kujÄ™, chodz pokażę ci wasze pokoje. 60 W ten sposób staraÅ‚a siÄ™ oderwać EmmÄ™ od smutnych myÅ›li. Sternau oglÄ…dnÄ…wszy caÅ‚y fort chciaÅ‚ wracać, lecz Gerard zatrzymaÅ‚ go proszÄ…c: Niech siÄ™ senior zatrzyma, chciaÅ‚bym jeszcze coÅ› ważnego omówić. Tyle czasu może jesz- cze bÄ™dziemy mieli. SÅ‚ucham. Ów stary senior to hrabia Ferdynand de Rodriganda? Tak. A ten mÅ‚ody, Mariano jest prawowitym spadkobiercÄ… hrabiego? Tak siÄ™ domyÅ›lamy. Ale skÄ…d pan wie o tym? O tym powiem pózniej. Czy wie pan, że ja byÅ‚em w Kreuznach? NaprawdÄ™? Niestety nie przypadkiem! Pan wie, z czego żyÅ‚em w Paryżu? Wiem. Nie chcÄ™ siÄ™ usprawiedliwiać, ale to byÅ‚y podÅ‚e czasy, przeklinam siÄ™ za to. Otóż tam obra- bowaÅ‚em hrabiego Alfonso. Alfonso de Rodrignda? przerwaÅ‚ Sternau. Tak jest. W Paryżu? Tak. PrzebywaÅ‚ tam pod faÅ‚szywym nazwiskiem. ZabraÅ‚em mu jego pieniÄ…dze i notes, w którm byÅ‚y zapisane wszystkie jego wystÄ™pki. Niepodobne! To szalona nieostrożność. Nie wie pan, że najprzebieglejsi zbrodniarze majÄ… swoje sÅ‚abostki, po których ich Å‚atwo można odkryć? To prawda. Tak byÅ‚o i z nim. Pózniej poznaÅ‚ mnie. Nie wiedzÄ…c, że przez pana zostaÅ‚ obrabowany? Nie. WiedziaÅ‚, że za pieniÄ…dze zrobiÄ™ wszystko, wiÄ™c daÅ‚ mi zadanie dotyczÄ…ce paÅ„skiej żo- ny. Mój Boże! Co to byÅ‚o? MiaÅ‚em z nim udać siÄ™ do Kreuznach i tam zamordować paÅ„skÄ… żonÄ™. Sternau zbladÅ‚. I co pan uczyniÅ‚? zapytaÅ‚ gorÄ…czkowo tracÄ…c oddech z przerażenia. ZgodziÅ‚em siÄ™ na to, ale pozornie tylko. DziÄ™ki Bogu! Gdybym siÄ™ nie zgodziÅ‚, najÄ…Å‚by innego i hrabina Róża nie żyÅ‚aby dzisiaj. Tak, to prawda, wiÄ™c pojechaÅ‚ pan z nim do Moguncji? Tak i to jako jego sÅ‚użący. Co tam robiliÅ›cie? UdaÅ‚em siÄ™ do paÅ„skiej żony. Matka i siostra byÅ‚y przy niej. OpowiedziaÅ‚em im wszystko, a także powód, dla którego morderstwa tego wykonać nie chcÄ™, lecz je ostrzegÅ‚em przed niebezpie- czeÅ„stwem. Co to byÅ‚ za powód? Bo pan uratowaÅ‚ mojÄ… siostrÄ™. Jak to za dobrym uczynkiem od razu idzie nagroda. WracajÄ…c od paÅ„skiej żony szedÅ‚em przez las. Tam spotkaÅ‚em leÅ›niczego. Zapewne Tombi? OddaÅ‚em mu notes zabrany hrabiemu Alfonso. 61 To nieostrożność! ChciaÅ‚em, by mi przetÅ‚umaczyÅ‚. PrzeczytaÅ‚ po czym schowaÅ‚ i nie oddaÅ‚ mi. PozwoliÅ‚ pan na to? On jest synem Zarby. Zna pan CygankÄ™ ZarbÄ™? To moja wÅ‚adczyni. WÅ‚adczyni? W jaki sposób? Zadziwia mnie pan! Istnieje tajemne stowarzyszenie, którego celów nie wolno mi zdradzić. Wiąże pana przysiÄ™ga? Tak. Zarba jest gÅ‚owÄ… tego stowarzyszenia, każdy czÅ‚onek winien jej absolutne posÅ‚uszeÅ„- stwo. Nawet zbrodni? Nawet najokrutniejszej zbrodni. Tombi nie chciaÅ‚ mi oddać notesu, a ja nie mogÅ‚em go zmu- sić. Wobec niego, syna Zarby, byÅ‚em bezsilny. Dlaczego Zarba wysÅ‚aÅ‚ swego syna do Kreuznach? Tego nie wiem, ale na pewno musiaÅ‚a mieć w tym jakiÅ› ukryty cel. Czy Tombi ma jeszcze ten notes? Przypuszczam, że już musiaÅ‚ oddać Zarbie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|