Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SÅ‚yszaÅ‚ teraz, jak Å›piewajÄ… jakieÅ› nieznane, ciche pieÅ›ni, podobne do tych, którymi Viveke usypiaÅ‚a go na statku. Nie rozróżniaÅ‚ jej gÅ‚osu poÅ›ród innych, nie wiedziaÅ‚ też, ile kobiet Å›piewa. GorÄ…co przenikaÅ‚o coraz gÅ‚Ä™biej pod skórÄ™, dziÄ™ki niemu rozluzniaÅ‚y siÄ™ bolÄ…ce mięśnie, a skóra otwieraÅ‚a siÄ™, jakby caÅ‚y zmieniaÅ‚ siÄ™ w jedne spragnione usta. Wkrótce rozpalone ciaÅ‚o zaczęło pulsować. Powietrze jeszcze bardziej zgÄ™stniaÅ‚o, a przed oczami jęły siÄ™ przesuwać czerwone plamy. SpróbowaÅ‚ usiąść, chciaÅ‚ siÄ™ schÅ‚odzić, gorÄ…co zaczynaÅ‚o stawać siÄ™ wiÄ™cej niż nieprzyjemne. I wtedy pojawiÅ‚y siÄ™ dÅ‚onie, delikatne dÅ‚onie z suchymi gÄ…bkami. CzuÅ‚, jak szorujÄ… wewnÄ™trznÄ… stronÄ™ Å‚ydek, jak drapiÄ… każdy najmniejszy faÅ‚d skóry miÄ™dzy palcami stóp, stwardniaÅ‚e podeszwy. Potem zaczęły posuwać siÄ™ w górÄ™, ktoÅ› też ujÄ…Å‚ jego rÄ™ce, a on nie miaÅ‚ siÅ‚y nawet na to, by spróbować przyciÄ…gnąć je do siebie. Dość brutalne szorowanie na moment przypomniaÅ‚o mu o tym, jak parobcy w domu polewali wrzÄ…tkiem zarżniÄ™tÄ… Å›winiÄ™ i skrobaczkÄ… zdzierali z niej szczecinÄ™... Ale jemu przestaÅ‚o to już sprawiać ból. PragnÄ…Å‚ otworzyć oczy, popatrzeć na kobiety, które tak zdecydowanie czyÅ›ciÅ‚y jego plecy i poÅ›ladki z kurzu i wroÅ›niÄ™tego brudu. Gdy jednak uniósÅ‚ powieki, do oczu spÅ‚ynÄ…Å‚ piekÄ…cy pot. Znów je wiÄ™c zamknÄ…Å‚, westchnÄ…Å‚ i przez chwilÄ™ leżaÅ‚ osÅ‚abiony i zdumiony, jak bardzo maÅ‚o go zawstydza ten intymny dotyk. Gdy przetoczyÅ‚y go na plecy, nie miaÅ‚ nic do ukrycia. Wreszcie twarde szorowanie ustaÅ‚o. Para rÄ…k wsunęła siÄ™ pod jego pachy. PojÄ…Å‚, że to znak, iż ma siÄ™ podnieść. Bacznie pilnowaÅ‚y, żeby siÄ™ nie przewróciÅ‚, podtrzymaÅ‚y, gdy siÄ™ zachwiaÅ‚, bo stopy wydawaÅ‚y siÄ™ teraz takie miÄ™kkie i wrażliwe w kontakcie z ciepÅ‚Ä… kamiennÄ… posadzkÄ…. PoprowadziÅ‚y go do czegoÅ› w rodzaju krzesÅ‚a, oddalonego nieco od żaru. Tam bez jakiegokolwiek ostrzeżenia na jego rozgrzane, zaczerwienione ciaÅ‚o lunÄ…Å‚ deszcz lodowatej wody. Nie zdoÅ‚aÅ‚ powstrzymać okrzyku przestrachu, w odpowiedzi usÅ‚yszaÅ‚ ich zadowolony chichot i zaraz potem poczuÅ‚ na skórze zawartość kolejnego wiadra. Cudowne doznanie! Nie przestawaÅ‚y pÅ‚ukać go chÅ‚odnÄ… wodÄ… i Ravi czuÅ‚, jak ciaÅ‚o siÄ™ zamyka, a w gÅ‚owie przejaÅ›nia. Wciąż jeszcze trudno mu byÅ‚o cokolwiek zobaczyć, próbowaÅ‚ zÅ‚apać trochÄ™ wody w dÅ‚onie i przemyć niÄ… oczy. WirowaÅ‚y wokół niego niczym postaci ze snu, odziane w parÄ™, nie dostrzegaÅ‚ nic poza zarysem kobiecych ciaÅ‚. Ich czarne wÅ‚osy i ciemne oczy byÅ‚y niczym jamki w szarobiaÅ‚ym mroku, który tu, w tej zamkniÄ™tej Å‚azni, byÅ‚ caÅ‚ym Å›wiatem. Znów poprowadzono go przez pokój, minÄ™li jednak jego rozżarzony Å›rodek i wspiÄ™li siÄ™ o kilka stopni pod Å‚ukowato wygiÄ™te sklepienie. StaÅ‚a tam Å‚awa. A ciaÅ‚o Raviego aż drżaÅ‚o z tÄ™sknoty za odpoczynkiem. DziaÅ‚anie zimnej wody już siÄ™ wyrównywaÅ‚o, tu bowiem byÅ‚o bardziej niż ciepÅ‚o. Czy tu wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚ spać? W tym pomieszczeniu, gdzie wilgoć w powietrzu byÅ‚a taka gÄ™sta, że miaÅ‚ wrażenie, iż zdoÅ‚aÅ‚aby przeżyć tu ryba? Nie. DÅ‚onie znów powróciÅ‚y. ByÅ‚y przy nim teraz tylko dwie kobiety, obydwie zawiniÄ™te w coÅ› przypominajÄ…cego wielkie płócienne przeÅ›cieradÅ‚a. Obie nosiÅ‚y pas pod piersiami, lecz ich strój byÅ‚ raczej tymczasowym okryciem aniżeli prawdziwÄ… sukniÄ…. ZamrugaÅ‚, krople wody wciąż spÅ‚ywaÅ‚y mu z mokrych wÅ‚osów na twarz. Jedna z' kobiet przystawiÅ‚a mu do ust pÅ‚ytkÄ… miseczkÄ™, powÄ…chaÅ‚ jej zawartość, z poczÄ…tku myÅ›laÅ‚, że chcÄ… go napoić winem. Ale to byÅ‚a woda, chÅ‚odna Å›wieża woda o lekkim owocowym aromacie. WypiÅ‚. Dopiero teraz poczuÅ‚, jak strasznie byÅ‚ spragniony po tej kÄ…pieli. Kiedy odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™, miÄ™kkie palce wsunęły mu siÄ™ pod brodÄ™ i delikatnie zmusiÅ‚y usta do powrotu do brzegu naczynia. WypiÅ‚ wiÄ™cej. Kobieta uÅ›miechnęła siÄ™ do niego poprzez zasÅ‚onÄ™ pary. Potem odstawiÅ‚a miseczkÄ™ i wsunęła mu pod kark mocno zrolowanÄ… poduszkÄ™. DrżaÅ‚ z gÅ‚owÄ… odchylonÄ… do tyÅ‚u w pozycji, w której powietrze najswobodniej przepÅ‚ywaÅ‚o przez odsÅ‚oniÄ™te gardÅ‚o. ZamknÄ…Å‚ oczy i nie zauważyÅ‚ chÅ‚odnego poÅ‚ysku metalu. Ostrza noża. ROZDZIAA SZÓSTY Pejzaż byÅ‚ tak niezwykÅ‚y i obcy, że Reinie wydawaÅ‚o siÄ™ niemal, iż opuÅ›ciÅ‚a jeden sen i weszÅ‚a w drugi. Tymczasem wcale już nie spaÅ‚a, prawie spadÅ‚a z łóżka podczas walki z tym niezwykÅ‚ym koszmarem. DrżaÅ‚a z zimna, nad niÄ… Å›wieciÅ‚ ostry styczniowy księżyc, a spieszyÅ‚o jej siÄ™ tak, że nawet nie zasznurowaÅ‚a porzÄ…dnie grubych zimowych butów. Już zdążyÅ‚o nasypać jej siÄ™ do Å›rodka lekkiego puszystego Å›niegu i stopy powoli zmieniaÅ‚y siÄ™ w sople. Lodowaty wiatr troskliwie pogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po policzkach, przyjemnie pozbawiajÄ…c czucia. Dziewczynka szÅ‚a naprzód, Å›nieg nie byÅ‚ gÅ‚Ä™boki, lecz sypki i nieprzewidywalny, bo miejscami zbiÅ‚ siÄ™ w zaspy. Czy on tÄ™dy chodziÅ‚? Czy to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚a Å›cieżka, czy też iskrzÄ…cy siÄ™, niebieskobiaÅ‚y nocny krajobraz jÄ… zmyliÅ‚? Wszystkie pola wyglÄ…daÅ‚y identycznie, poznaÅ‚a jednak cieÅ„ niedużego skrawka lasu, a pamiÄ™taÅ‚a, że musi wyminąć starÄ… sosnÄ™. Tam drzewa siÄ™ zagÄ™szczÄ…, by niedÅ‚ugo potem siÄ™ rozstÄ…pić i wpuÅ›cić jÄ… na polanÄ™. Gdy jÄ… okrąży, od szaÅ‚asu dzielić jÄ… bÄ™dzie już tylko kilka kroków. PrzemierzaÅ‚a tÄ™ drogÄ™ setki razy. Razem z ojcem, lecz także sama. CzÄ™sto nosiÅ‚a mu jedzenie, zapakowane przez JohannÄ™ z Å‚agodnÄ… rezygnacjÄ…, że on znów utonÄ…Å‚ w tym malowaniu" i nie sÅ‚yszy nawet dzwonu wzywajÄ…cego na posiÅ‚ek. ZaniosÅ‚a siÄ™ ostrym kaszlem, gdy zaczerpnęła ustami zbyt duży haust
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|