Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nawet jeśli mnie pan wypędzi, to niczego nie zmieni - dorzuciła butnie, mimo że czuła się bardzo niepewnie. - Wcześniej czy pózniej ten dzieciak pojawi się tutaj, by dochodzić swoich praw. Oczy majora, niezwykle piękne w oszpeconej twarzy, nie wyrażały nic, kiedy powiedział: - Poczekaj tu! Przeszedł z hallu do innego pomieszczenia. Johanna odetchnęła z ulgą. Była to ciężka próba. Zaraz przyniesie pieniądze, pomyślała zadowolona. Lecz Nikolas af Ilmen wydał swemu służącemu polecenie zupełnie innego rodzaju: - Biegnij szybko na drogę i porozmawiaj z człowiekiem, który czeka w wozie! Dowiedz się, gdzie mieszka ta wiedzma, wez stangreta i... Dalej sprawy potoczyły się tak, że Tessa ujrzała piękny powóz, spiesznie wyjeżdżający z lasu i zatrzymujący się przy małym gospodarstwie Johanny. Właśnie umyła włosy i suszyła je, kiedy majordomus i stangret wysiedli z powozu, podeszli do niej i przedstawili się. - Szybko! Jedz z nami do zamku Hedinge, zanim ta kobieta tu wróci! Najpierw próbowała sprzedać informacje o dziecku, pózniej proponowała, że je zabije. - Nie! Nie, to straszne! Dlaczego? - %7łeby na tym zarobić. Musimy się pospieszyć; udało nam się wydobyć z tego, który ją przywiózł, gdzie ona mieszka i że pani tu jest. Zjawiliśmy się tak szybko, jak to tylko możliwe, a major w tym czasie zatrzymał tę kobietę. - Ale... - zawahała się Tessa. - Czy on nie zabierze mi dziecka? A gdzie jest hrabina? - Nie żyje. Tessa doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mokre włosy zwisały niedbale i że jej ubranie było skandalicznie podarte i zniszczone. W tej chwili jednak nie to było najważniejsze. - Przecież major nie będzie miał żadnych korzyści z tego, że Daniel zamieszka w zamku. Wręcz przeciwnie! - Woli pani raczej zaryzykować pozostanie u tej szalonej zabójczyni? - O, nie, niczego bardziej nie pragnę, niż stąd odejść, ale... Dobrze, chętnie z panami pojadę - zdecydowała z westchnieniem. Postanowiła, że bez względu na okoliczności zrobi wszystko, by ocalić maleńkiego synka. Mężczyzni poszli z nią do obory i na stryszek, gdzie spał Daniel. - A zwierzęta? - spytała Tessa zrozpaczona. - Nie mogę ich tak zostawić. - Zabierzemy je jeszcze dzisiaj. A staruchą zajmie się lensman. O Boże, co powie major, gdy zobaczy to dziecko? Tessa, która właśnie brała na ręce synka, spojrzała na mężczyzn ze strachem. - Czy coś nie w porządku? Majordomus się uśmiechnął. - Nie w porządku? Nie, jest cudowny! Ale... No, co powiesz, Blomberg? - zwrócił się do stangreta. Ten spojrzał na rozbudzonego Daniela i tylko wykrzyknął: - O dobry Boże! Zanim Tessa zdążyła spytać o cokolwiek, poprosił, by się pospieszyła, więc zaczęła zbierać wszystkie swoje rzeczy. Opuściła gospodarstwo Johanny bez żalu, chociaż nie bez lęku przed tym, co ją czeka w Hedinge. Kiedy już siedziała naprzeciw majordomusa w wytwornym otwartym powozie, była tak przerażona i oszołomiona, że jej dłonie, które bez przerwy otwierała i zaciskała, zbielały z napięcia. Włosy Tessy wciąż luzno opadały na ramiona, a biała bluzka i suknia ledwie się trzymały, tak były zniszczone. Okrycia chłopca w ogóle nie dało się nazwać ubraniem. Tessa nie miała ani igły, ani nici, musiała go więc zawijać w duże kawałki materiału. Zmiertelnie bała się zimy, która już niemal stała u drzwi, bo Daniel nie miał skarpet ani butów. Właśnie wyjeżdżali z lasu i kierowali się w dół na wiejską drogę, gdy spotkali jadącą wozem Johannę. Kiedy dostrzegła Tessę i dziecko w pięknym powozie, uniosła się na siedzeniu i zawołała gromko: - Wracaj, przeklęta dziewczyno! Major jest szalony, zamierza pozbawić małego życia, rozumiesz! Tessa mocniej przycisnęła Daniela do siebie. Johanna, stojąca na wozie w swoim czarnym, rozwianym płaszczu i z rzadkimi, rozczochranymi włosami, wyglądała jak czarownica z dawnych czasów - Johanna z Gór, której Tessa nauczyła się bać i nienawidzić. Dziewczyna już zwątpiła, że uda jej się kiedykolwiek uwolnić od tej straszliwej staruchy. Lecz co teraz czekało ją i Daniela? Czy nie wpadną z deszczu pod rynnę? - Nie słuchaj jej - uspokajał Tessę majordomus, a tymczasem stangret, nie poruszony grozbami i przekleństwami Johanny, jechał dalej. - Major specjalnie mnie prosił, ażebym zabrał także i ciebie. Daniel, który z ciekawością obserwował wszystko, co było nowe - konie i wóz - z szeroko otwartymi, zdziwionymi oczami, trzymał matkę mocno za włosy. Tak na wszelki wypadek. Tessa wyszeptała zdrętwiałymi wargami: - Hrabina wspomniała raz o Nikolasie af Ilmen. Nazwała go barbarzyńcą. - Cóż, tak o nim mówią, ale tylko dlatego, że nie czuje się dobrze w eleganckich strojach i pięknych salonach. Stroni od ludzi i nie da się też zaprzeczyć, że jest trochę przerażający. Lecz znam go trzydzieści lat, panienko, byłem jego służącym w czasach oficerskich i zostałem z nim jako majordomus, kiedy wycofał się ze służby wojskowej. Tessa z zachwytem śledziła cudowne okolice, które mijali. Wciąż jednak czuła niepokój. Z opisu, który dopiero co usłyszała, wynikało, że stary major nie jest zbyt sympatyczny. Majordomus przyglądał się Danielowi i jego twarz znowu się rozjaśniła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|