Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zabawę wszystkim, z wyjątkiem plotkarzy, zniweczy tuje się do podró\y. Będzie w stanie wyjechać w prze- zaręczyny Kerseya i upokorzy go publicznie w defini- ciągu trzech albo czterech dni, mo\e wcześniej. Tym- tywny sposób. Fakt, \e mógł jednocześnie raz na zawsze czasem pozostanie w domu. zrujnować swoją reputację, wydawał mu się nieistotny. Wstał. Podjęcie decyzji przyniosło mu ulgę. Wyzwo- O to ju\ nie dbał. lił się spod władzy diabła, zanim było za pózno. Jednak Gdzieś wewnątrz tej pułapki znajdowała się Jennifer ta huśtawka uczuć zbyt du\o go kosztowała. Zatoczył Winwood. Ktoś, kto najprawdopodobniej ucierpi naj- się i padł na czworaki, a pokój zaczął wirować z ma- bardziej. Nie, ktoś, kto na pewno ucierpi najbardziej. kabryczną, zawrotną prędkością. Ktoś niewinny. Ktoś, kogo tak łatwo wprowadzić 147 146 MROCZNY ANIOA MARY BALOGH gotowała się do powrotu na wieś, gdzie ju\ zostanie na O Bo\e, jak bardzo był pijany. Drzwi salonu otwarły się dobre, jeśli hrabia Rushford uzna, \e nie jest ju\ godna cicho, pojawił się kamerdyner z olbrzymią fili\anką jego syna. Pokłócił się na ten temat z Rushfor-dem, kawy. wyjaśniał, i niech go kule biją, jeśli pozwoli swojej Błogosławiony Bert, kwoka nad kwoki. niedowarzonej córce na dalsze bezeceństwa. Więc niech lepiej będzie ostro\na. Ciotka Agatha, dziwnie cicha, Jennifer jechała przez park w odkrytym powozie, cały dzień zaciskała usta. Sam nie wychylała głowy ze obok wicehrabiego Kerseya. Hrabina Rushford siedziała swojego pokoju. naprzeciw, a ciotka Agatha obok niej. Jennifer, ubrana Jennifer domyśliła się, \e incydent zeszłego wieczoru w białą, muślinową suknię o eleganckim acz skromnym - pocałunek przy francuskich oknach - urósł rano do kroju, starannie wybraną dla niej przez ciotkę Agathę, \ rozmiarów skandalu. Trafiła na języki bywalców w słomkowy kapelusik, uśmiechała się radośnie. Zmiało wszystkich salonów. Popadła w niełaskę. Jej \ycie legło patrzyła ludziom w oczy, odpowiadając spojrzeniem na w gruzach. Lionel ju\ jej nie zechce. Ani on, ani \aden spojrzenia, rozmawiając, jeśli ktoś podjechał do nich inny przyzwoity człowiek. Nie w tym rzecz, by chciała albo jeśli ich powóz zbli\ył się do innego. Jej ręka kogoś innego. Je\eli straciła Lionela, woli umrzeć. To spoczywała na rękawie Lionela, przykryta jego ręką. proste. Dziwna rzecz. Naprawdę nie winiła hrabiego Thornhil- Oto, co nale\y czynić - rzekła hrabina \ywo i zde- la. Naprawdę nie. Zapewnił ją o swojej niewinności i cydowanie, kiedy nieco wcześniej rozmawiała z synem uwierzyła mu. Pocałował ją je\eli mo\na to nazwać na Berkeley Sąuare. - To nonsens zachowywać się tak, pocałunkiem, ulegając chwili w mroku tarasu. To był jakby stało się coś, czego nale\y się wstydzić, tylko pocałunek przyjazni. Tylko \e on nazwał ją... Jennifer całą dlatego \e hrabia Thornhill, który nie jest godny swo- bezsenną noc próbowała zapomnieć jego słowa, ale roz- jego nazwiska i swojej pozycji, postąpił oburzająco i brzmiewały wcią\ na nowo w jej umęczonej głowie. wulgarnie. Rushford - tłumaczyła - da jasno do Kochana moja" - tak się do niej zwrócił. zrozumienia lordowi Thornhillowi, \e choć zaproszono Tak. Musiała porozmawiać z Lionelem. Ogromną go na jutrzejszy bal, nie będzie mile widziany. ulgę przyniosło odkrycie, \e hrabina nie zmieniła Lionel stał bez słowa za krzesłem matki, kiedy swojego stanowiska w trakcie minionego wieczoru i wykładała swoje zapatrywania. Jennifer wolała na niego nadal pragnęła wyciszyć skandal, bagatelizując całe nie patrzeć. W końcu jednak, zebrawszy się na odwagę, zdarzenie. Ale to nie wystarczało. spytała hrabinę i ciotkę Agathę, czy mo\e zamienić na - Wspaniale - powiedziała lady Ruhsford wstając. - osobności kilka słów z lordem Kerseyem. Moja droga, macie pięć minut. Kersey i ja musimy Czuła, \e to było konieczne. Ojciec wezwał ją rano wkrótce pojechać, tak \ebyśmy mogli przygotować się i do siebie, zbeształ dokładnie, co jest łagodnym sposo- pokazać w parku, kiedy będzie tam całe towarzystwo. bem określenia wybuchu furii, i powiedział, \eby przy- Lady Brill? 148 149 MARY BALOGH MROCZNY ANIOA Opuściła pokój wraz z ciotką Agathą. Wicehrabia Kersey stał ciągle w tym samym miejscu - A ty? - wyszeptała. i nie odzywał się. - I ja - odpowiedział. Jennifer zmusiła się do spojrzenia na niego. Był Spojrzała mu w oczy. Były puste. Zimne. Nie kochał bardzo blady. Bardzo przystojny. jej. Byłby całkiem szczęśliwy, gdyby ich zaręczyny - W tym nic nie było - powiedziała. - Wyjaśnił mi, zostały zerwane. Tyle tylko, \e dla niego sprawy zaszły \e nie dopuścił się tych okropnych czynów, o które ju\ za daleko. Poza tym anga\owali się w nie i jego wszyscy go posądzają a ja mu uwierzyłam. To wszystko. rodzice, i jej ojciec. W końcu popatrzył na nią i Jennifer znowu przypo- Tak samo jak oni. Pięć lat. mniała sobie, co Sam zawsze mówiła o Kerseyu. Mi- On te\ nastawił się ju\ na mał\eństwo, jak mówił. mowolnie zadr\ała. Ale czy tak rzeczywiście uwa\ał? Czy mogłaby znieść - Co on ci powiedział? - spytał. mał\eństwo z nim, ciągle obawiając się, tak jak teraz, \e - śe jego macocha nigdy nie była jego kochanką - o\enił się z nią przez wzgląd jia zewnętrzne okoli- powiedziała z płonącymi policzkami. - A dziecko, które czności i na swoich rodziców? Obawiając się, tak jak ma, nie jest jego dzieckiem. teraz, \e jej nie kocha? Wpatrywał się w nią przez kilka dobrych chwil. Czy zniosłaby jego stratę? Utracić go, całkowicie na - A ty mu uwierzyłaś - stwierdził. - Nie do wiary, \e własne \yczenie, wbrew woli wszystkich w tę sprawę jesteś tak naiwna. zaanga\owanych? Mogłaby nauczyć go kochać siebie. - Mój panie - powiedziała, zmierzając zdecydowanie Mogłaby udowodnić mu, \e wbrew temu, co się stało w do najtrudniejszej sprawy. - Czy pragnie pan, byśmy ciągu ostatnich dni i tygodni z udziałem hrabiego pozostali narzeczonymi, czy woli, \ebym zmieniła Thornhilla, była zdolna do lojalności i przyjazni. I \e zdanie teraz, dopóki jeszcze nie było oficjalnych wszystko odbyło się bez \adnych starań z jej strony. zaręczyn? Tak bardzo pragnęła go o tym przekonać. Zapadła cisza. Jennifer zamarła. Zanim zdą\yli powiedzieć coś więcej, do pokoju - Na to jest ju\ za pózno - powiedział. - Ogłoszenie wróciły ciotka Agatha i hrabina Rushford. Hrabina z zaręczyn jest czczą formalnością. Wiedzą wszyscy. energią i pełnym rozsądku spokojem oceniała sytuację. - A gdyby nie było za pózno? - pytała z uporem. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|