Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O co chodzi? Co to za kłopoty? - spytał Leszczynek. - Nie zupełnie kłopoty, Mości Leszczynku - odparł Szakłak. - Można by się tak wyrazić. Pewna sprawa napawa nas troską, Mości Leszczynku. Ale Krzyżownik powiedział, że opowie ci o wszystkim, kiedy go odwiedzisz. Dodał, że gdybyś się wahał, to mam ci tylko powiedzieć, że chodzi o Efrafę. - O Efrafę, a niech to! - powiedział Leszczynek. Sądziłem, że tę sprawę rozwiązaliśmy dawno temu. No cóż, w takim razie jeśli pogoda dopisze, wyruszymy jutro z Piątkiem. Ty zaś, jeśli nie chcesz wracać od razu, zostań tu na kilka dni i odwiedz starych przyjaciół. Powiedz mi jeszcze jedno. Dlaczego Krzyżownik nie przyszedł tutaj, jeśli chce się ze mną widzieć? - Zajęty jest organizowaniem spotkania - odpowiedział Szakłak. - Będzie na nim Kapitan Firzet. - Firzet? Na wielkiego Frysa, a zatem sprawa musi być poważna - powiedział Leszczynek. - Tam gdzie jest Firzet, tam są kłopoty. Tak przynajmniej było kiedyś. Następnego ranka obaj z Piątkiem wyruszyli do Wleflain; towarzyszył im też Kihar. Kiedy przybyli na miejsce póznym popołudniem, Krzyżownik przywitał ich niezwykle gorąco. - Och, skoro jesteście tutaj, wszystko będzie dobrze powiedział. - Odpocznijcie na słońcu i opowiedzcie, co słychać w waszej królikarni. Jak się wiedzie temu nieszczęsnemu Piaskowcowi? Dlaczego nie przyślecie go do nas? Zmiana dobrze by mu zrobiła. - W obecnym stanie nigdy by tu nie dotarł - odpowiedział Piątek. - Minie jeszcze dużo czasu, zanim dojdzie do siebie. - Przejdzmy się po twojej królikarni - powiedział Leszczynek. - Chciałbym zobaczyć, jak wszystko urządziliście. Mam nadzieję, że jest wam tu wygodnie? - Och, tak - odparł Krzyżownik. - Mamy tu dość miejsca. Przyjąłem nawet kilka królików z Efrafy, których poznałem w czasie mojej wizyty u nich w zeszłym roku. Jak można się było spodziewać, życie jest tam o wiele lepsze bez Czyśćca. Leszczynek i Piątek spali z Krzyżownikiem w jego norze. Wczesnym rankiem obudził ich młody królik, który przybył z wiadomością. - Jest tu Kapitan Firzet, Mości Krzyżowniku - oznajmił królik. - Mówi, że jest gotowy do rozmowy. . - Skąd wziąłeś tego Kapitana ? - warknął Krzyżownik. - Dla ciebie jest on Mości Firzetem , zrozumiano? - Wybacz, panie - powiedział młody królik. - To przez to, że wszyscy tak go nazywają. Poranek był piękny. Kiedy wyszli na zewnątrz, zobaczyli, że Firzet siedzi w słońcu u podnóża stoku. Obaj z Leszczynkiem przywitali się z pewną rezerwą i zażenowaniem. Podczas ich ostatniego spotkania w pamiętny wieczór na Wodnikowym Wzgórzu, Firzet zapytał Czyśćca, czy ma zabić Leszczynka. Dobrze pamiętali tamten dzień i obaj mieli nadzieję, że nikt nie będzie go wspominał. Widząc Truskawka, Leszczynek natychmiast przywitał gorąco dawnego przyjaciela i zaczął wypytywać o życie w nowej królikarni. Truskawek wychwalał swoje króliki, które, jak powiedział, pracowały ciężko, ale dobrze się zadomowiły, zarówno te ze Wzgórza jak i te z Efrafy. - Firzecie - odezwał się Krzyżownik. - Chociaż od dawna jesteś Wielkim Królikiem Efrafy, praktycznie od czasu zniknięcia Czyśćca zeszłego lata, pozostajesz w kontakcie z moją królikarnią, prawda? - Owszem - odpowiedział Firzet. Jest zbyt dumny i honorowy, aby coś ukrywać albo wykręcać się - pomyślał Leszczynek. - Nie wiem jeszcze o co chodzi, ale przynajmniej nie trzeba będzie wyciskać z niego informacji czy zarzucać mu kłamstwa . - Każdy kto zechce - mówił dalej Firzet - może pójść ze mną na Daleki Patrol. - Dlaczego nie zabierasz na nie swoich Efrafan? - Ponieważ nie chcą chodzić - odparł Firzet bez chwili wahania. - %7ładen. - Czy wiesz dlaczego? - Ponieważ Dalekie Patrole kojarzą im się z Czyśćcem - wyjaśnił Firzet. - Nie chcą niczego, co ich zdaniem ma jakikolwiek związek z Czyśćcem. . - A czy Dalekie Patrole nie kojarzą się z nim? - Z pewnością - odpowiedział krótko Firzet. - To on był ich pomysłodawcą, mam rację? - Tak. - Mimo to przychodzisz tutaj i pakujesz do głowy moim królikom pomysły Czyśćca. - Nie. Ja tylko zabieram na Dalekie Patrole te króliki, które chcą pójść ze mną. - Tylko tyle? Nie opowiadasz im o Czyśćcu, o tym, czego dokonał? - Nie. Nigdy nie wspominam jego imienia. - I nie zamierzasz zbuntować królików, aby walczyły po twojej stronie, kiedy będziesz chciał przejąć władzę nad królikarnią? - Nie. - Myślę, że tak. - Chyba nie dowiedziałeś się tego od któregoś z królików, którego wziąłem na Patrol. - Dlaczego tak uważasz? - Ponieważ zawsze powtarzam im, że nie mam takich zamiarów. Nie chcę przejąć władzy w Wleflain. - Dlaczego więc przychodzisz tutaj i namawiasz moje króliki, aby chodziły z tobą na Dalekie Patrole? - Nie namawiam ich. One same tego chcą. - Pozostają pod wpływem twojej osobowości. Chcą czuć, że jesteś ich przyjacielem. Firzet nic nie odpowiedział. - Czy nie jest tak? - Być może. - Nie jesteś pierwszym lepszym królikiem. Byłeś najlepszym oficerem Czyśćca. Poprowadziłeś atak na Młodnik Nutley. W znacznym stopniu pomagałeś mu zniszczyć królikarnię Leszczynka, a tych którzy przeżyli, sprowadziłeś do Efrafy. Nikt inny by tego nie dokonał. Naprawdę uważasz, że moje króliki nie pragną cię podziwiać i pozostać twoimi przyjaciółmi? - Możliwe. Ale jest tak, jak powiedziałem: przychodzę tylko po to, żeby zabrać na Patrol te króliki, które chcą pójść ze mną. - Po co? - Dla mojej przyjemności i dla ich dobra. - Tylko tyle? - Tak. Zapadła cisza. Podszedł młody królik, lecz Krzyżownik oprawił go natychmiast krótkim: Nie teraz . Wreszcie odezwał się Piątek. - Powiedziałeś: dla mojej przyjemności i dla ich dobra . Czy możesz nam to wyjaśnić? O jakiej przyjemności mówisz i co takiego stanowi ich dobro? Firzet milczał długą chwile, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Kiedy odezwał się wreszcie, mówił głosem spokojnym i łagodnym, który różnił się bardzo od jego dotychczasowych szorstkich odpowiedzi. - Wychowałem się w Efrafie. Najpierw podziwiałem Czyśćca zupełnie nie zauważony, potem zostałem oficerem, jeszcze pózniej zdałem sobie sprawę, że należę do grona nielicznych, których darzy szacunkiem i zaufaniem - wszystko to ukształtowało mnie i sprawiło, że jestem jaki jestem, bez względu na to, czy to dobrze, czy zle. Doświadczenia te nauczyły mnie polegać na samym sobie, myśleć za siebie, a nawet myśleć i działać za Czyśćca, kiedy nie mógł być tam, dokąd mnie posyłał. To wszystko stanowiło całe moje życie. I teraz, chociaż jego już nie ma, nie można oczekiwać ode mnie, że zapomnę od razu o wszystkim, czego mnie nauczył. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego ile zła wyrządził. Tego nie muszę wam mówić. Zamilkł, lecz nikt się nie odezwał, więc kontynuował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|