Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zniewolonych automatów, licząc na to, że zmiażdżą go samym ciężarem, zanim zdąży dotrzeć do najbliższego modułu procesora. Starkiller odepchnął całą gromadę jednym impulsem telekinetycznym i zamaszystym cięciem rozpłatał obudowę procesora. Nie zwracając uwagi na rozżarzone do czerwoności krawędzie rozcięcia, sięgnął lewą ręką w głąb trzewi inteligentnego modułu. Pozwolił, żeby błyskawica przepłynęła przez niego i przez wszystkie procesory sieci Jądra. Przelał w nią cały swój gniew i ból, zaskoczony ich potęgą. Mszcząc się za PROXY ego, za Juno, za Kotę i za siebie, zaczął roztapiać w ogniu obejmujący całą planetę umysł. Zniewolone automaty podrygiwały jak w upiornym tańcu. Wydawały odgłosy, których nie powinno słyszeć żadne ucho, brzmiące jak wrzaski ginącego umysłu, który nigdy dotąd nie liczył się z możliwością własnej zagłady. Miał być przecież nieśmiertelny i władać galaktyką, tymczasem stał się zwykłym kłębkiem przewodów. Doświadczał umysłowej burzy, która miała go unicestwić. - Porządek! - wrzeszczało rozwścieczone Jądro. - Należy przywrócić porządek! Przedśmiertne drgawki automatów trwały wiele minut. W tym czasie uczeń podsycał potęgę swojej wściekłości. Chciał się upewnić, że skasuje wszystkie informacje wyciągnięte przez Jądro z baz danych PROXY ego. Nie zostawi niczego, co by mogło świadczyć o obecności Starkillera. Imperator nie mógł się dowiedzieć, ile sił się sprzysięgło, żeby go obalić, na dobre czy na złe. Uczeń nie zamierzał zostawiać żadnych świadków, ani żywych istot, ani robotów. Kiedy umilkło i zamarło ostatnie metalowe ciało, a także wszystkie procesory i mrugające światła, uczeń osunął się na kolana, usiadł i oparł się plecami o plastikową obudowę procesora. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Zastanawiał się, czy zrobił absolutnie wszystko, co mógł i co powinien. A może jeszcze dziś ktoś zażąda od niego czegoś więcej? Był potwornie zmęczony. Nie miał pojęcia, czy odzyska siły, chyba że będzie spał bez przerwy cały następny tydzień. Niepokoiło go także, że Jądro mogło mieć rację. Wmawiało mu, że jest mięczakiem i że nie poświęci tego androida, chociaż dotarcie do baz danych PROXY ego mogło oznaczać klęskę Starkillera. Uczeń uświadomił sobie, że to prawda. Był emocjonalnie związany nie tylko ze swoim androidem, ale także z Kotą i z Juno. Jak to możliwe, żeby uczeń Sitha pozwalał sobie na taką słabość? PROXY zginął. I nie wiadomo, czy Juno zechce spędzić z nim resztę życia. Czy w takiej sytuacji dalsza egzystencja miała jakikolwiek sens? W pewnej chwili w wielkiej pieczarze coś się poruszyło. Starkiller otworzył oczy i uniósł świetlny miecz. Jeden z unieszkodliwionych automatów odwrócił się i przetoczył. Spod niego wyłoniła się znajoma dłoń i wbiła zakrzywione palce w ubity grunt. - Mistrzu? Starkiller zerwał się na nogi, odepchnął na bok jeszcze parę unieszkodliwionych automatów i w końcu uwolnił rannego przyjaciela. PROXY poważnie ucierpiał od ciosu, którym uczeń przeciął kabel, ale jego fotoreceptory odzyskały już normalny kolor. Przebicie androida na wylot dla przecięcia kabla było wprawdzie bardzo ryzykowne, ale uczeń miał nadzieję, że ryzyko się opłaci. Ileż to razy przedtem zabijał PROXY ego, a potem widział, jak android sam się naprawia? Tym razem też się tak stało. - PROXY, nic ci nie jest? - zapytał. - Możesz stać? Android spróbował się wyprostować, ale nie dał rady. Uniósł tylko tors i wsparł się na rękach. - Nic się nie martw, mistrzu - powiedział. - Lepiej mnie zostaw. Teraz tutaj jest moje miejsce. - Co ty wygadujesz? - żachnął się Starkiller. - Kiedy dotrzemy na pokład statku, zaraz cię naprawię. - Jądro... - PROXY przyłożył dłoń do czoła. - Mistrzu, Jądro spaliło część mojego procesora. Moje pierwotne oprogramowanie zostało skasowane. Od tej pory stanę się dla ciebie bezużyteczny. Uczeń się uśmiechnął, bo mimo wszystko pozostał mu promyk nadziei. - Nigdy nie byłeś bezużyteczny, PROXY - powiedział. - I nie ma mowy, żebym cię tu zostawił. Chodz. Pomógł androidowi wstać i objął go ramieniem, jakby PROXY nic nie ważył. Przedarli się między szczątkami zniewolonych automatów oraz zniszczonych modułów procesorów i dotarli na powierzchnię, kiedy już zapadał mrok. CZZ 3. Rebeliancka ROZDZIAA 32 Pustynie Rhommamoola płonęły gorącym pomarańczowym blaskiem, prażone promieniami słońca systemu. Juno pociła się od samego patrzenia. Zeszła na powierzchnię tylko po to, żeby Starkiller mógł kupić parę nowych serwomotorów rąk dla swojego androida, ale oddaliła się od statku tylko na taką odległość, na jaką było to absolutnie konieczne. Mieszkańcy podupadłej górniczej planety cierpieli głód z powodu toczącej się wojny. Na szczęście sąsiednia planeta - Osarian - znajdowała się na tyle daleko, że ciągnący się od zawsze konflikt między cywilizacjami obu tych systemów na razie wygasł. Gdyby nie to, Juno wolałaby poszukać innego miejsca na tymczasową kryjówkę, dopóki nie nadejdzie wiadomość od współkonspiratorów. Pięć dni wcześniej Bail Organa poinformował ich o serii spotkań, do jakich doszło w rezydencji Cantham House na Coruscant. Oprócz niego brali w nich udział Garm Bel Iblis i Mon Mothma. Wyglądało na to, że wszystko zmierza we właściwym kierunku i że pomysł rebelii zaczyna przynosić owoce. To była dobra wiadomość. Z drugiej strony udział dwojga znanych przywódców ruchu oporu i uchodzców w sposób dramatyczny zwiększał ryzyko. Gdyby Imperator kiedykolwiek usłyszał określenie Sojusz dla Przywrócenia Republiki , jego zemsta byłaby straszliwa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|