Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miała nigdy szansy dobrze go poznać. Rzadko bywał w domu, przez co był jeszcze bardziej nieosiągalny i intrygujący. Jawił się jej jako tajemniczy, wielki nieobecny. - 109 - S R Nie miała okazji przyjrzeć mu się z bliska i poznać jego wad. Byłam głupia i naiwna, pomyślała ze złością. Ale teraz nie okazałam się wiele mądrzejsza. Dałam się oszukać Garrickowi. Wmówił sobie, że dziecko jest jego. Małżeństwo zaproponował jej tylko dlatego, że jej pożądał, a także z powodu urażonej ambicji, że to jego brat, a nie on, uwiódł ją pierwszy. Wszystko wydawało się jej bez sensu. - Musimy porozmawiać - powiedziała stanowczo. - Wiem, musimy sobie wiele wyjaśnić. - Czuł też taką potrzebę, ale nie wiedział od czego zacząć. Chciało jej się płakać. - Wszystko wygląda inaczej, niż sobie wyobrażałam - zaczęła ze łzami w oczach. Chwycił ją mocno w ramiona i przytulił. Stali na środku holu. Chłodne, wieczorne powietrze wdzierało się przez otwarte drzwi wejściowe. Oplotła rękami jego biodra. Jego bliskość uspokajała ją i sprawiała, że czuła, iż go kochała. Jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć, że nie jestem z nim szczęśliwa? - myślała rozdygotana. Pamiętała, co powiedział jeszcze w szpitalu. Miłość nie jest najważniejsza, czasami musi wystarczyć przyjazń". Teraz wiedziała, że to były te same słowa, które wypowiedział, kiedy postanowili się pobrać. Powiedziała mu wtedy, że to szaleństwo, że ona go nie kocha i nigdy nie będą ze sobą szczęśliwi. Przekonywał ją wówczas, że małżeństwo zbudowane na przyjazni i zaufaniu ma szansę powodzenia. Czy rzeczywiście był to wystarczający fundament? I co będzie teraz? - zadawała sobie pytania. Czy mam mu wybaczyć, że ukrył przede mną prawdę, że kochał się ze mną, wykorzystując moją amnezję? Czuła się zraniona i oszukana. Po tym, jak potraktował ją Warren, obiecała sobie, że nigdy więcej nie odda się żadnemu mężczyznie. Miłość była dla niej czymś niebezpiecznym, ogłupiała i zaślepiała. Przecież to właśnie ona - 110 - S R nie pozwoliła jej dostrzec prawdziwej natury Warrena. Zresztą, jak mogłaby zaakceptować i przyjąć małżeńską ofertę Garricka, gdyby nie była przekonana, że ten związek może istnieć bez miłości. Chodziło jej przede wszystkim o dziecko. Stabilny, spokojny dom był dla niego czymś absolutnie niezbędnym. Nie wyobrażała sobie, żeby miało rosnąć bez obydwojga rodziców. Garrick był doskonałym kandydatem. Był bliskim przyjacielem, rozumieli się nawzajem i na pewno bez jej zgody nie będzie egzekwował obowiązków małżeńskich. W każdym razie była o tym przekonana, decydując się na ślub. Co się zatem stało? Wypuścił ją z objęć i podszedł do drzwi, aby je zamknąć. Położył klucze na stoliku. Wziął ją pod ramię i poprowadził do salonu. Podeszła do szafki, na której stała fotografia Warrena. Wzięła ją do ręki. Ponownie zaczęła mu się przyglądać. Kim był człowiek, którego podobiznę utrwalił fotograf? Wyglądał bardzo podobnie do Garricka. Mieli taką samą figurę i ten sam kolor włosów, ale Garrick był zdecydowanie przystojniejszy. Teraz widziała to z całą ostrością. Wróciła myślami do nocy sprzed trzech miesięcy. Nocy spędzonej z Warrenem. Pamiętała, co jej obiecywał. Wspólne życie i miłość do grobowej deski. Była przekonana, że mówi prawdę. Uwierzyła mu i zaufała. Zostawił ją zaraz po tym, jak zdobył to, co chciał. Nawet się nie obejrzał za siebie, nie zainteresował nią. A, o ironio, to, czego doświadczyła, dalekie było od jej wyobrażeń o upajającej, wspólnej nocy. Okazał się egoistą, zupełnie nie zainteresowanym jej odczuciami. Teraz, kiedy mogła porównać to z przyjemnością, jaką sprawiła jej miłość z Garrickiem, wyraznie zdawała sobie z tego sprawę. Po tej nocy jej zauroczenie Warrenem prysło jak bańka mydlana. Próbowała powiedzieć o tym wszystkim Garrickowi. Próbowała... - On mi nie uwierzy. - Nieświadomie wypowiedziała to zdanie półgłosem. Garrick siedział zbyt blisko, żeby tego nie usłyszeć. - Nie uwierzy w co? - Chciał wiedzieć, o czym myśli. - 111 - S R - Nie uwierzysz, że tej nocy mój związek z Warrenem skończył się nieodwołalnie. Postanowiłam wymazać go z pamięci. Chciałam ci o tym powiedzieć tego dnia, kiedy się pokłóciliśmy. To było powodem mojego zdenerwowania, a w konsekwencji wypadku. Pamiętała, jak podle czuła się w chwili, kiedy dowiedziała się o śmierci Warrena. Stało się to dokładnie wtedy, gdy postanowiła nie mówić Warrenowi o ciąży. Nie rozmawiała z Garrickiem o swojej decyzji, aż do pamiętnej nocy, kiedy dowiedziała się o śmierci jego brata. Nie mogła zrozumieć jego reakcji. Był oburzony. - Przypuszczałeś, że wyrzuty sumienia po śmierci twojego brata i żal po nim spowodowane były moim pragnieniem bycia z nim, pomimo tego, co mi zrobił? Musisz wiedzieć, że od dawna nie łączyło mnie z nim nic, poza wspomnieniem tej żałosnej nocy. Nie rozumiem, dlaczego nie chciałeś mi uwierzyć i upierałeś się przy swojej wersji? Przeczesał ręką włosy. - Nie wiem, Sam. Nie musiał odpowiadać, wiedziała. Garrick przez całe życie był zafascynowany starszym bratem. Zlepo zapatrzony w niego, bez względu na to, co robił. Zazdrościł mu wszystkiego. To był jego największy życiowy błąd. - Powinieneś mnie lepiej znać - powiedziała z wyrzutem. Weszła Jenny. - Cześć, kochani, nie wiedziałam, że już jesteście. Dopiero gdy usłyszałam głosy, domyśliłam się, że już wróciliście. Upiekliśmy z Hugh ciasto, jest prawie gotowe. Dochodzi w piekarniku. Będziecie mogli niedługo spróbo- wać. - Powiodła po nich wzrokiem. - Widzę, że z tą propozycją weszłam nie w porę. - Trochę. Samanta właśnie odzyskała pamięć. - Naprawdę? - Jenny prawie krzyknęła. - 112 - S R Samanta skinęła głową. Obserwowała emocje malujące się na twarzy przyjaciółki. Mieszaninę podekscytowania, zmieszania i przerażenia. - Och, Sam, nie masz pojęcia, jak się cieszę! - Naprawdę? O ile wiem, bardzo ci zależało, abym nie odzyskała zbyt szybko pamięci. Jenny skrzywiła się. - Wiem, możesz się na mnie gniewać i nawet do mnie nie odzywać. Ale Garrick nie zasłużył na takie traktowanie. Kochasz go, prawda? Zanim mogła usłyszeć odpowiedz, Garrick uciął rozmowę. - Właśnie o tym rozmawiamy. Czy możesz nam nie przeszkadzać? Idz, przynieś nam trochę ciasta, które upiekliście z Hugh, dobrze? - Jeszcze nie jest gotowe... - Proszę cię, idz po to ciasto - powtórzył z naciskiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|