image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wspólne życie u jego boku, stały związek i przeprowadzka do East Ridley
na stałe.
Ta ostatnia myśl wywołała w niej przekorną reakcję. Wbrew
zdrowemu rozsądkowi zaczęła marzyć. Czy to nie byłoby wspaniałe,
myślała, gdyby Bess osiadła tu ze swoim weterynarzem, Keeley z
Dominikiem, a ona z Joshuą? Gdyby przyszło im zmierzyć się z
przyszłością razem?
Tylko czy Bess zrezygnowałaby z kariery w banku dla miłości? A
Keeley ze swojej galerii? Jeśli chodzi o jej wybór, nie miałaby żadnych
wątpliwości. Pracę mogła znalezć wszędzie. To znacznie łatwiejsze niż
znalezienie mężczyzny, którego mogłaby pokochać.
Jej rozmyślania przerwała Keeley, która podała jej brązową,
papierową torbę.
- To za rajstopy - powiedziała niedbale.
Abby zajrzała do środka, spodziewając się, że znajdzie tam
odkupioną przez Keeley parę rajstop. Jednak wewnątrz znajdowała się
opasła książka w błyszczącej okładce. Wzrok Abby od razu przyciągnęło
nazwisko autora - Joshua Lucas, doktor psychologii.
71
R S
- W pobliskiej księgarni można kupić sporo książek napisanych
przez wykładowców naszej uczelni. Nie wiem, czy zainteresuje cię treść,
ale autor na pewno.
Abby przejechała palcem po złoconych literach, a potem rzuciła się
Keeley na szyję.
- Dzięki - wyszeptała. Byłaby naprawdę rozczarowana, gdyby
znalazła w torebce parę rajstop. Przecież w gruncie rzeczy lubiła Keeley za
jej roztargnienie. Książka to co innego. Będzie mogła poprosić Joshuę o
autograf.
Joshua siedział przy stole w swoim domowym gabinecie i od pół
godziny zabierał się do wstukiwania do komputera wyników swoich
badań. Jednak jego palce nie poruszały się, a umysł zajęty był czym
innym.
Jeszcze tylko dwie noce dzieliły Abby od wyjazdu. Nie wiedział, czy
powinien pozwolić jej wyjechać, ale nie wiedział również, jak jej w tym
przeszkodzić. Ciągle była taka płochliwa i niepewna. Wiedział, że go lubi.
Ale czyż tym samym uczuciem nie darzyli go liczni członkowie jego
rodziny, koledzy, studenci?
Od niej chciał znacznie więcej. Chciał, żeby tęskniła za nim, kiedy
go przy niej nie było; i żeby była szczęśliwa, kiedy był. Chciał jadać z nią
posiłki, i to nie tylko teraz, w czasie wakacji, ale przez całe życie. Chciał,
żeby dzieliła z nim łóżko, mieszkała w jego domu, promieniała w jego
życiu. Chciał, aby każdego dnia czekała na niego w domu, każdej nocy
zasypiała w jego ramionach, a rano spała skulona u jego boku. Chciał
ochraniać ją przed tymi, którzy bezczelnie ją wykorzystują, pomagać jej,
sprawiać, żeby była uśmiechnięta, nigdy nie zawieść w miłości...
72
R S
Boże, on naprawdę ją kochał! Był gotów jej to powiedzieć, nie
wiedział tylko, czy Abby jest gotowa wysłuchać tego wyznania.
Cóż, musiał być cierpliwy, choć zostało już bardzo mało czasu.
Musiał posuwać się powoli, krok po kroku. Na razie udało mu się zdobyć
jej uczucie, potem przyjdzie czas na zaufanie. Na pewno kiedyś ją
przekona, że zasługuje na jej miłość i że nigdy jej nie zdradzi.
Przetarł rękami twarz. Czy w ciągu tych dwóch dni uda mu się
cokolwiek z tego osiągnąć? Chyba nie.
Westchnął ciężko, wyłączył komputer i odsunął od siebie notatnik.
Praca będzie musiała zaczekać do przyszłego tygodnia. Może wtedy będzie
wiedział, czy czeka go przyszłość, dla której warto się starać.
Teraz jednak postanowił udać się na teren uczelni. Zgodnie z
programem dzisiaj odbywał się mecz hokeja na trawie, a ponieważ jedną z
zawodniczek była Bess Hilliard, Joshua spodziewał się spotkać tam
również Abby.
Był już przy drzwiach swojego gabinetu, kiedy rozległ się dzwonek
telefonu. Pomyślał, że to może być Marla, i odechciało mu się podnosić
słuchawkę. Przemógł się jednak i odebrał telefon.
- Cześć, tato, mówi Cassie!
Joshua usiadł na krześle i spojrzał przez okno. Nici z jego planów,
nici ze spotkania z Abby. Zanim jego córka wszystko mu opowie, mecz
dawno się skończy. Dobrze chociaż, że spotka się z Abby wieczorem.
Opadł na fotel i cały zamienił się w słuch.
- Co nowego, kochanie?
Restauracja, w której jedli kolację, była mała, przytulna i - jak
twierdził Joshua - podawano w niej najlepsze włoskie dania w zachodniej
73
R S
Massachusetts. Abby wiedziała, że przed laty Dominik zapraszał tu
Keeley, musiało to więc być nie byle jakie miejsce.
Kiedy złożyli zamówienie, Abby wyjęła z torebki książkę i położyła
ją na stole. Joshua skosztował trochę wina, spojrzał na okładkę, a potem
wziął książkę do ręki.
- Chyba tego nie kupiłaś?
- To prezent od przyjaciółki. Chciałam cię prosić o autograf.
Ta prośba sprawiła mu przyjemność, ale i wprawiła w lekkie
zakłopotanie.
- Dlaczego?
- Ponieważ ty ją napisałeś. Ponieważ proszę cię o to. Kiedy ją
przeczytam...
- Przeczytasz? - przerwał zdziwiony, przewracając palcami kartki.
- Oczywiście. Tylko w ten sposób będę mogła docenić twoją
wspaniałą pracę.
Joshua odłożył książkę i ujął Abby za rękę.
- Wspaniała praca z dziedziny psychologii często bywa nudną
lekturą. Nawet moich studentów nie proszę o przeczytanie tej książki. A
oni muszą czytać to, co im każę.
- Och, nie bądz taki skromny, Joshua. Powinieneś być dumny ze
wszystkich swoich osiągnięć, również z tego. Zwłaszcza z tego. Z
pewnością ta praca wymagała wielu badań i kosztowała cię mnóstwo
czasu. To co, mogę liczyć na autograf?
- No dobrze. Zwrócę ci książkę w sobotę rano.
- Dlaczego nie dzisiaj?
- Hm, nas, wykładowców, nie proszą zbyt często o autografy. Daj mi
trochę czasu, żebym mógł wpisać coś odpowiedniego, dobrze?
74
R S
- W porządku.
Na samo wspomnienie o sobocie Abby popsuł się humor. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl