Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wsunęła palce głębiej i niecierpliwie ujęła jego twardą, nabrzmiałą, pulsującą męskość. 138 polgara & anula ous l a and c s Chase jęknął i przytulił się do niej. Resztką siły woli powstrzymał się, by nie wziąć jej od razu tam, na podłodze w holu. - Gdzie jest twoja sypialnia? - Na końcu korytarza - szepnęła, obejmując go za szyję. Chase kopnięciem otworzył drzwi i nie wypuszczając jej z objęć, wszedł do środka. Podświadomie czuł zapach róż i miękkość dywanu. A potem, kiedy stali już przy łóżku, nie myślał o niczym. Chciał czuć ją całą pod sobą, być w niej, słyszeć, jak wykrzykuje jego imię. - Jesteś za bardzo ubrana - rzekł ochryple. W ułamku sekundy ściągnął z niej suknię i patrzył na jej ciało, okryte tylko odrobiną czarnej koronki. Marzył, śnił o tym ciele, ale rzeczywistość była wspanialsza od marzeń. Dłonie Madeline zacisnęły się na jego biodrach. Cała drżała. - Chase, proszę... Dotknij mnie. I dotknął jej. Najpierw rękami. Potem ustami. Szyję, zagłębienie między piersiami. Pózniej rozpiął stanik i pieścił palcami jej biust. Wolno, wolniutko opuścił głowę i zaczął ssać jej sutki. Madeline krzyknęła i wczepiła paznokcie w jego nagie ramiona. Potem ujęła w dłonie jego głowę i przyciągnęła jego usta do swoich. Całując go, rozpięła mu do końca rozporek i zsunęła spodnie. Potem także slipy. Wtedy Chase wziął ją na ręce i położył na łóżku. Chwilę pózniej leżał obok niej, a jego palce wsunęły się pod koronkę jej majteczek i zanurzyły w wilgotnej, gorącej kobiecości. Była gotowa, czekała na niego. 139 polgara & anula ous l a and c s - Chciałem być delikatny. Chciałem, żeby wszystko odbyło się powoli. Ale już nie mogę. Za bardzo cię pragnę - szepnął. - Nie czekaj. Chcę już. Chcę teraz. Przyciągnęła go do siebie i rozłożywszy nogi, przyjęła do środka. - Chase! Madeline otworzyła oczy i przeciągnęła się. Spojrzała w okno, gdzie poprzez atłasowe zasłony przebijały się ostre promienie słońca. Zegarek przy łóżku wskazywał dziewiątą czterdzieści. Rozbawiła ją ta pózna pora, bowiem od dawna, nawet w niedzielę, nie spała tak długo. No, tak, ale dzięki Chase'owi noc miała bardzo urozmaiconą. Leżący obok niej Chase poruszył się we śnie. Na wspomnienie tego, co kilka zaledwie godzin temu robili, Madeline zarumieniła się i zasłoniła prześcieradłem nagie piersi. -Zawsze się tak pięknie rano rumienisz? - spytał i pocałował ją. - Nawet koniuszki twoich uszu są cudownie różowe. Muszę sprawdzić, co jeszcze - dodał i chwycił brzeg prześcieradła. Madeline odepchnęła jego rękę i okryła się jeszcze dokładniej. - Na pewno nie. - I nawet nie poznam powodu tego rumieńca? - Nie. I tak jesteś zbyt zadufany w sobie. - Byłaś niesamowita, księżniczko - szepnął z uśmiechem. - Ni... nigdy się tak nie zachowywałam - przyznała szczerze. Tak... tak dziko i szaleńczo. 140 polgara & anula ous l a and c s - Podobało mi się to. - Zaskoczył ją i szybkim ruchem odchylił prześcieradło. - Chcę, żebyś znów taka była. Teraz. Jego ręka zsunęła się po jej brzuchu i spoczęła w znajomej już gorącej wilgoci. - Powiedz mi, czego chcesz, Madeline. Powiedz -domagał się, patrząc prosto w jej oczy. - Ciebie, Chase. Ciebie. I w poniedziałek rano, kiedy nalewała mleko do kawy, nadal go pragnęła. Tylko teraz, spędziwszy z Chase'em prawie cały weekend, głównie zresztą w łóżku, czuła, że. jej pragnienie zmieniło się w coś głębszego. Coś dużo bardziej niebezpiecznego niż po prostu romans. Madeline westchnęła i zamieszała kawę. Miłość była ostatnią rzeczą, której by się spodziewała. A jednak wszystko wskazywało, że właśnie tak się stało - zakochała się i to w dodatku w mężczyznie, który jest bez korzeni i nie chce ich mieć. Jesteś idiotką, Madeline, powiedziała sobie w duchu. Najwyższy czas, byś okazała choć trochę zdrowego rozsądku. Zanim Chase zorientuje się, jak bardzo się w nim zakochałaś. - Czyżby to kawa? - W drzwiach kuchni stanął Chase. - Owszem. Masz ochotę się napić? - spytała, uradowana, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|