Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nam się ciemniejszą jeszcze; świeca na stole paliła się mdłym światłem; dym przesłaniał ryciny zawieszone na ścianach. Za oknem na podwórzu dziad śpiewał pieśń nabożną: święta, niebieska, Pani anielska! , i w przestankach przegrywał smutną dziadowską melodię na skrzypcach. Dziwne uczucia napełniły mi piersi. Wierzyłem słowom mistrza, ale czułem, że nie wypowiedział jeszcze wszystkiego, co może wypełnić życie. Czegoś mi brakło, jakieś tęskne uczucie owładnęło mną mimo woli; więc pod wpływem rozmarzenia, wina i chwilowej egzaltacji ozwałem się z cicha. A kobieta, panie! a kobieta kochająca, poświęcona, czy nic w życiu nie zaważy? Selim począł śpiewać: Kobieta zmienna jest: Głupi, kto ufa jej! 22 Mistrz spojrzał na mnie szczególnym wzrokiem, jak gdyby myślał o czym innym, ale wkrótce otrząsnął się i mówił: Oho! już pokazał koniec sentymentalnego ucha. Wiesz ty, że Selim daleko prędzej wyjdzie na ludzi niż ty. Ciebie licho porwie. Strzeż się, strzeż się, mówię ci, żeby ci w drogę nie wlazła jaka spódniczka i nie popsuła życia. Kobieta! kobieta! (tu mistrz przymrużył wedle zwyczaju oko) znam ja trochę ten towar. Nie mogę się skarżyć, dalibóg, nie mogę się skarżyć. Ale wiem i to, że diabłu nie trzeba podawać palca, bo zaraz całą rękę porwie. Kobieta! miłość! nasze całe nieszczęście jest, że z głupstw robimy wielkie rzeczy. Chcesz się tym bawić tak jak ja, to się baw, ale życia w to nie kładz. Miejcież raz rozum i za fałszywy towar nie płaćcie dobrymi pieniędzmi. Czy myślicie, że ja narzekam na kobiety? Ani mi się śni. Owszem, ja je lubię, ale nie daję się brać na plewy własnej wyobrazni. Pamiętam, kiedym się kochał raz pierwszy w niejakiej Loli, to myślałem, że na przykład sukienka jej to świętość, a to był perkal. Ot co! Czy ona winna, że chodziła po błocie, zamiast latać po niebie: nie! to ja, głupi, gwałtem przyprawiałem jej skrzydła. Mężczyzna jest sobie dosyć ograniczonym zwierzęciem. Nosi jeden i drugi w sercu Bóg wie jaki ideał, a że przy tym czuje potrzebę kochać, więc spotkawszy pierwszą lepszą gąskę, mówi sobie: To ta. Potem poznaje, że się mylił i skutkiem tej małej pomyłki licho go bierze lub idiocieje na całe życie. Jednak przyznajesz pan rzekłem że mężczyzna czuje potrzebę kochania i sam zapewne czujesz tę potrzebę tak jak i inni. Zaledwie dostrzegalny uśmiech przemknął po ustach mistrza. Każdej potrzebie odparł rozmaicie można zadośćuczynić. Ja sobie radzę po swojemu. Mówiłem już, że z głupstw nie robię wielkich rzeczy. Jestem trzezwy, dalibóg, trzezwiejszy niż teraz. Ale widziałem wielu ludzi, którym się życie porwało i poplątało jak nić dla jednej podwiki, więc powtarzam, że całego życia kłaść w to nie warto, że są rzeczy lepsze i cele wyższe i że miłość to furda. Za zdrowie trzezwości! Za zdrowie kobiet! wykrzyknął Selim. Dobrze! niech będzie odparł mistrz. Są to przyjemne stworzenia, byle ich nie brać zbyt serio. Za zdrowie kobiet! Za zdrowie Józi! krzyknąłem, trącając w kieliszek Selima. Czekaj! teraz na mnie kolej odparł. Zdrowie... zdrowie twojej Hani! Jedna warta drugiej. Zagrała we mnie krew, a z oczu sypnęły mi się skry. Milcz ty. Mirza! krzyknąłem. Nie wymawiaj mi w knajpie tego imienia! To mówiąc rzuciłem kieliszek o ziemię, aż prysnął na tysiąc części. 23 Czyś oszalał! zawołał mistrz. Ale ja nie oszalałem wcale, tylko gniew we mnie kipiał i palił się jak płomień. Mogłem słuchać wszystkiego, co o kobietach mówi mistrz, mogłem nawet sobie w tym podobać, mogłem z nich drwić na równi z innymi; ale wszystko to mogłem czynić dlatego, że nie stosowałem słów i drwinek do nikogo z moich, że mi i na myśl nawet nie przyszło, by teoria ogólna do drogich mi osób miała być stosowaną. Ale usłyszawszy imię mojej przeczystej sierotki, rzucone lekkomyślnie w tej knajpie, wśród dymu, brudów, próżnych butelek, korków i cynicznej rozmowy, sądziłem, żem usłyszał tak obrzydłe świętokradztwo, takie pokalanie i taką krzywdę wyrządzoną Haniuli, iż z gniewu straciłem prawie przytomność. Mirza przez chwilę patrzył na mnie zdumiony, lecz potem szybko i jego twarz poczęła ciemnieć, oczy skrzyć się, na czoło wystąpiły mu węzły żył, a rysy przeciągnęły się i stały ostre jak u prawdziwego Tatara. Ty mi bronisz mówić, co mi się podoba? zawołał głuchym, przerywanym przez szybki oddech głosem. Na szczęście mistrz w tej chwili wpadł między nas. Nie godniście mundurów, które nosicie! zawołał. Cóż to, będziecie się bili, czy za uszy się porwiecie jak szkolne żaki? Ot filozofowie, którzy sobie szklanki o głowy rozbijają. Wstydzcie się! Wam to rozprawiać o kwestiach ogólnych! Wstydzcie się! Z walki pojęć do walki na pięści! Dalejże! a ja wam powiadam, że wnoszę toast na cześć uniwersytetów i że jesteście trutnie, jeżeli się nie trącicie zgodnie i jeżeli zostawicie choć kroplę w kieliszkach. Ochłonęliśmy obaj. Selim jednak, choć więcej pijany, ochłonął pierwszy. Przepraszam cię rzekł miękkim głosem jestem głupiec. Uściskaliśmy się serdecznie i wychylili kieliszki do dna na cześć uniwersytetów. Potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|