Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeprosić Jarka i zapłacić za szkody w barze. O jedenastej Jarek w ubraniu leżał na łóżku. Nie czuł satysfakcji z pona ous l a d an sc wygranej walki. Uśmiechnął się melancholijnie na dzwięk dzwonka. Ktokolwiek to był, właśnie potknął się o sznurek, który przeciągnął pomiędzy barierkami na ganku. Niewielka była to ochrona przed żądnym zemsty zbójem, ale z drugiej strony było mało prawdopodobne, by Lars w ogóle próbował wejść frontowymi drzwiami. Jarek wstał z łóżka. O tej porze, ktokolwiek to był, powinien najpierw zapukać. Otworzył drzwi i podmuch wiatru wepchnął do środka Leigh w eleganckim, zapiętym aż po szyję płaszczu. Jarek przytrzymał ją jedną ręką, a drugą zamknął drzwi. - Tęskniłem za tobą powiedział. Leigh spojrzała na niego i parasolka wypadła jej z ręki na podłogę. - Ja... ja też za tobą tęskniłam - wyszeptała, wynagradzając mu w ten sposób wszystkie te chwile, kiedy uciekała na sam jego widok. Dotknęła sińca, jaki pozostawił na jego policzku cios Larsa. - Coś cię boli? Słyszałam, że... broniłeś mojej dobrej opinii. Nic ci się nie stało? Nie chcę, żebyś wdawał się w bójkę. Obiecaj mi, że tego więcej nie zrobisz. - Odgarnęła mu włosy z czoła, po czym wspięła się na palce i delikatnie ucałowała posiniaczony policzek. - Po to przyszłaś? %7łeby wymóc na mnie obietnicę? - Jego usta spiły krople deszczu z jej warg. - Obiecaj. Obiecaj mi to zaraz. - Nie mogę. Nie w przypadku Larsa. On pije. - Ty też piłeś. - Czułem się samotny. Poszedłem zobaczyć się z przyjaciółmi. Leigh odsunęła się i wbiła oczy w ciemność za oknem. pona ous l a d an sc - Czego jeszcze ode mnie chcesz? - Nie mogę wziąć odpowiedzialności za Ryana. On nie potrafi dotrzymywać słowa. Oddam ci pieniądze, które zapłaciłeś. W tej chwili nie mam z czego, ale... - Przestań. - Wsunął dłoń w jej włosy i pomyślał, że jest wspaniała, kiedy tak wałczy o szczęście swojej rodziny. - Musisz wreszcie pozwolić mu dorosnąć, kochanie. Dał słowo i dotrzyma go. A pieniądze zostaną potrącone z jego wypłaty.- Ty go nie znasz. Posługuje się Edem i Bliss, by wywrzeć na mnie presję, a ja nie potrafię im odmówić. - Ryan już zrozumiał, że tutaj nie ma obrońców. Musi dorosnąć. Ale nie zrobi tego, jeżeli bez przerwy będziesz go osłaniać. A my mamy jeszcze jedną sprawę do załatwienia. - Tak, wiem. - Znowu odwróciła się do okna. - Przerażasz mnie. Przeraża mnie to, co masz na myśli. Nie mogę robić tego, na co mam ochotę. Mam zobowiązania. Przyszłam tutaj, żeby powiedzieć ci, że nie możesz się wtrącać do mojego życia. Michail powiedział mi, że biłeś się z mojego powodu. Od dawna sama się o siebie troszczę, Jarku. Plotki nigdy mnie nie dotykały, bo zawsze były nieprawdziwe. Nie sypiam z Morrisem. - Spojrzała Jarkowi w twarz. - Nie sprzedałabym siebie za stanowisko, niezależnie od tego, jak bardzo by mi na nim zależało. Poza tym on nie jest typem mężczyzny, który zawarłby taką transakcję, - Wiem, że dużo pracujesz. Ale może wreszcie nadeszła chwila, żebyś pomyślała o sobie. Sama musisz o tym zdecydować. - Ty lubisz zabawy. Ja nie. - Może nie wiesz, jak się bawić. - Pewnie masz rację. Nie wiem nawet, czy mam na to czas i czy pona ous l a d an sc chcę się uczyć. Wierzysz mi, prawda? Zawsze będzie jej wierzył. Ona nie była w stanie oszukiwać. - Może nie tylko ty się boisz tego, co dzieje się między nami.- Annabelle... - powiedziała cicho. - Ty ciągle nie potrafisz o niej zapomnieć. I ciągle się obwiniasz. Ja... nie potrafię jej zastąpić. - Ona nie ma z tym nic wspólnego - wyszeptał Jarek, schylając się do jej ust. - To sprawa między tobą a mną. Była wściekła na Jarka, że przywiózł Ryana do Amoteh. Teraz cała jej rodzina kręciła się w pobliżu hotelu. A Michail mógł nie wykazać takiego zrozumienia dla jej sytuacji jak Morris. Do tego jeszcze, jak zwykle, pokłóciła się z bratem. Ledwie zdążyła wrócić do pokoju i odebrać telefon od Morrisa, kiedy w drzwiach pojawił się Michail. Zarzuciła szlafrok na nowy model kostiumu kąpielowego, który właśnie przymierzała. Michail najwyrazniej był czymś poruszony. - Nie miałaś żadnych wiadomości od Jarka? Była bójka w barze, poszło o ciebie... pomyślałem, że może... - Słucham? - Przez myśl przemknęła jej seria koszmarów: Jarek na izbie przyjęć, Jarek leżący w kałuży krwi... W spokojny sposób Michail zrelacjonował, w jaki sposób Jarek starał się bronić jej czci w barze. Ciekawe, dlaczego się uśmiechnął, kiedy zrzuciła szlafrok i nałożyła nieprzemakalny płaszcz, po czym wybiegła bez pożegnania. Musiała zobaczyć Jarka. Ta myśl napełniła ją nagle oszałamiającą radością. A potem podmuch wiatru wepchnął ją w jego ramiona i zapomniała o wszystkim - o Ryanie, problemach zdrowotnych Eda i pona ous l a d an sc depresjach Bliss. Zapomniała nawet, ile dla niej znaczył kontrakt z Amoteh. Kiedy poczuła jego ciepłe, mocne ciało obok siebie, odnalazła spokój. Swoją drugą połowę. Zamknęła oczy i poddała się jego pocałunkom. Przeszłość zniknęła, życie zaczynało się na nowo. Jarek przygarnął ją do siebie i wsunął jedną rękę pod płaszcz... - Bikini - rzucił z uśmiechem. W jego głosie brzmiała radość, jakby był dzieckiem, które wyjmuje prezent spod choinki. Powoli rozpiął płaszcz i odrzucił go na bok. Jego twarde dłonie dotknęły jej ramion, po czym jednym szybkim ruchem Jarek rozwiązał pasek przytrzymujący stanik od góry. Dotknęła jego ciepłej, gładkiej piersi. Ich serca biły w tym samym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|