Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stawienie Sary. Fiona nie szanowała personelu swego ojca. Zdejmowała ubrania i rzucała je byle gdzie na podłogę, tak samo czyniła z ręczni- kami w łazience. Sprzeciw Sary świadczył na jej korzyść, był dowodem, że nie miała wielkopańskich manier. Royce już dawno zrozumiał, że nawet drobne uczynki ujawniają cechy charakteru człowieka. Musiał przyznać, że z początku niewłaściwie ocenił Sarę. Zresztą opinia na jej temat zmieniała się u niego jak w kalejdoskopie. Kiedy zainstalowany przez niego system alarmowy się włączył, wskazując, że Sara wymknęła się z domu, Royce był autentycznie wściekły. Pomyślał, że zachowała się głu- pio, a co więcej, beztrosko i nieodpowiedzialnie. Numer, jaki wycięła, dowodził niezbi- cie, że była zepsutą egoistką, natomiast obecna rozmowa temu przeczyła. Wbrew po- zorom była silną, odważną kobietą, albowiem przyznanie się do błędu bądź strachu wy- magało odwagi. Należał się jej szczery podziw. - Napijmy się kawy - zaproponował, kiedy weszli do domu. - Chyba że wolałabyś coś mocniejszego? Sara zdecydowanie potrząsnęła głową, poruszając przy tym kaskadą lśniących wło- sów. - Nie potrzeba mi mocnych trunków. Nie zamierzam się ponownie rozklejać i wy- płakiwać w twój rękaw - odparła, uśmiechając się krzywo. - Jeden przejaw słabości dziennie całkowicie wystarczy. Royce roześmiał się na to, zadowolony, że dziewczyna ma do siebie dystans. - Wcale się nie rozkleiłaś - zaprotestował. - Po prostu... - ...się rozkleiłam - dokończyła sucho. W takim razie musiał przyznać, że błyskawicznie odzyskała równowagę. - Takie chwile zdarzają się każdemu - powiedział, wzruszając ramionami. - Dzięki temu, że nie dusimy wszystkiego w sobie, udaje nam się zachować zdrowe zmysły. - Jakoś nie zauważyłam, żebyś wypłakiwał oczy... - Przyznam, że zdecydowanie wolę wypocić stres na sali gimnastycznej - odrzekł. - Może powinnam przyswoić sobie tę metodę - oznajmiła. Nalała wody do czajnika i spytała, czy Royce lubi kawę, a jeśli tak, to jak ją pija. Odpowiedział i z przyjemnością obserwował krzątaninę Sary po kuchni. Poruszała się z naturalnym wdziękiem i patrzenie na nią było czystą przyjemnością. - Jeśli nie masz możliwości wypocić stresu na sali - nawiązała do przerwanego wątku - to jak się relaksujesz? - Słucham muzyki - odrzekł bez namysłu. - Jaką konkretnie lubisz? - Najchętniej słucham popu i lekkiej klasyki, nie przepadam za ciężkimi klimatami. Przymykam powieki i cały oddaję się piosence. To cudowny sposób ucieczki od rzeczy- wistości, choćby tylko na chwilę. - Przypomniawszy sobie, jak Sara kołysała się na par- kiecie w klubie, wsłuchana w rytm muzyki, postanowił ją o to zapytać. - Czy wczoraj próbowałaś właśnie tego? Ucieczki we własny świat? - Próbowałam, to kluczowe słowo - odparła z ironią. - Niestety, stale mi przeszka- dzano. Najpierw Tony, a potem ty. - Ten facet, którego odprawiłaś z kwitkiem? Sara postawiła przed nim kubek z głuchym łupnięciem. Kawa zakołysała się nie- bezpiecznie, ale się nie wylała. - To dość obcesowe stwierdzenie - orzekła, siadając naprzeciwko Royce'a. - Powtarzam tylko, co widziałem - rzucił niespeszony. Doświadczył takiej samej odprawy i dobrze wiedział, jak to smakuje. Fiona roze- śmiała mu się prosto w twarz, kiedy się okazało, że Royce poważnie potraktował ich związek. Jej zimny śmiech dźgnął go prosto w serce niczym sztylet. - Skoro już musisz wiedzieć, Tony zachowywał się natarczywie, nie chciał przyjąć odmowy. Wczoraj wieczorem musiałam więc oznajmić mu bez ogródek, żeby zechciał zostawić mnie w spokoju. - Rozumiem - powiedział Royce, przetrawiając zasłyszane informacje. W świetle wyjaśnień Sary wczorajsza scena w klubie przedstawiała się zgoła inaczej. - A może należysz do mężczyzn, którzy sądzą, że „nie" oznacza w gruncie rzeczy „tak"? - spytała podejrzliwie, przerywając tok myśli Royce'a. - Bo jeśli tak, to nie doga- damy się ze sobą. - Ależ skąd. „Nie" to „nie", w każdym języku - odparł. - Mam silne poczucie tego, co słuszne, a co nie. Między innymi dlatego zająłem się tym, co robię.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|