Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znać nie powinnam. Wśród naszych najczulszych wynurzeń otworzą się drzwi, jak w tej chwili, i wyzwoleniec z niemym obliczem da ci tajemniczy znak, którego nie będę mogła, nie powinnam nawet zrozumieć... Patrz, moje przeczucia zaczynają się spełniać. Wskazała drzwi, w których stanął wyzwoleniec. - Czego chcesz Anicetusie? - zapytał Neron. - Ta, którą boski cezar wezwał, czeka na jego rozkazy. - Powiedz, że zaraz przyjdę. Wyzwoleniec wyszedł. - Widzisz - szepnęła Akte, patrząc smutno na kochanka. - Nie rozumiem - rzekł Neron. - Kobieta czeka na ciebie. - Nie przeczę. - Zauważyłam, jak się wzdrygnąłeś, gdy ją oznajmiono. - I podejrzewasz, że to oznacza miłość? - Ta kobieta, Lucjuszu... - Mów... czekam. - Ta kobieta... - Cóż więc, ta kobieta? - Ta kobieta nazywa się Poppea? - Mylisz się - odpowiedział lodowatym głosem Neron - ta kobieta nazywa się Lokusta... IX Neron wstał i udał się za wyzwoleńcem. Przebyli kilka zakrętów tajnymi korytarzami, znanymi tylko cezarowi i jego najbardziej zaufanym niewolnikom, i weszli do małej izby bez okien. Zwiatło i powietrze przenikało do niej z otworu na górze, który jednak był głównie przeznaczony do usuwania wyziewów, unoszących się ze spiżowych pieców. Teraz były zimne, ale napełnione już węglami, czekały gotowe na rozpalenie za pomocą iskry i mieszka. Przy ścianach stały jakieś narzędzia z gliny i szkła, których dziwaczne kształty przypominały ryby i ptaki. Różnej wielkości naczynia, zamknięte starannie pokrywami, na których widniały napisy kreślone nieznanym pismem, stały na umieszczonych dokoła izby specjalnych podstawach. Nad tym wszystkim zwisały, zaczepione na złotych łańcuchach przytwierdzonych do haków, suche i świeże zioła, zbierane w porze zaleconej przez magów. Pełno też było przeróżnych słojów i puzder. Jedne z nich zawierały słynne maści, czyniące człowieka niezwyciężonym, które sporządzano z głowy i ogona skrzydlatego węża, z włosów wyrwanych z łba tygrysa, z lwiego szpiku i z piany konia zwycięzcy. W innych mieściły się potężne talizmany z krwi bazyliszka, zwanej także krwią Saturna, które zapewniają spełnienie wszelkich życzeń, w innych jeszcze znajdowały się najprzeróżniejsze osobliwości, cenione na wagę diamentów. Między rozmaitymi ziołami wisiały wieńce splecione ze słoneczników. Ten kwiat dawał szczęście i sławę. Obok nich zaczepiono wielkie pęki afrykańskiego wrzosu, rwanego z korzeniem, koniecznie lewą ręką, i suszonego w cieniu, wyzwalającego wesołość. Wystarczyło skropić triclinium odwarem z kilku liści w ten sposób zerwanej rośliny, by nawet najbardziej ponury z biesiadników rozchmurzył się i dołączył do powszechnej zabawy. W tej izbie czekała na Nerona kobieta ubrana w czarną długą szatę. Brzeg sukni, podpięty z jednej strony do paska złotą zapinką, tworzył luzne fałdy. Siedziała zamyślona, trzymając w lewym ręku czarodziejską różdżkę. Nie zauważyła nawet przybycia cezara. Neron zbliżył się do niej powoli, a na jego obliczu malowały się obawa, wstręt i pogarda. Stanął przed nią i skinął na Anicetusa. Ten dotknął ręką jej ramienia. Kobieta podniosła głowę i potrząsnęła nią kilka razy, by odrzucić do tyłu opadające jej na czoło włosy. Miała około trzydziestu pięciu lat. Nie podnosząc się z miejsca, siedząc nieruchomo, jak posąg, zwróciła się do Nerona z pytaniem: - Czego chcesz jeszcze ode mnie? - Przede wszystkim powiedz mi, czy pamiętasz przeszłość? - Spytaj Tezeusza, czy pamięta otchłań. - Wiesz, że wyciągnąłem cię z podziemnego więzienia, gdzie powoli konałaś leżąc w błocie, a robactwo łaziło po twym ciele. - Było tak zimno, że tego nie czułam. - Wiesz, że umieściłem cię w domu, który kazałem zbudować specjalnie dla ciebie i ozdobiłem, jak dla kochanki. To, co robiłaś, nazywano zbrodnią. Ja nazwałem to sztuką. Prześladowano twoich wspólników, ja dałem ci uczniów. - A ja w zamian oddałam ci połowę potęgi Jowisza... podporządkowałam twym rozkazom śmierć, tę ślepą i głuchą córę snu i nocy. - Dobrze, że pamiętasz. Wezwałem cię... - Kto ma umrzeć? - Musisz to odgadnąć sama, ja nie mogę ci tego powiedzieć. Jest to wróg zbyt niebezpieczny i nawet posągowi nie powierzyłbym jego imienia. Bądz jednak ostrożna. Nie chcę, by trucizna była zbyt słaba, jak dla Klaudiusza, ani też by zawiodła przy pierwszej próbie, jak w przypadku Brytannika. Musi zabić w mgnieniu oka, nie dając czasu na wymówienie słowa lub danie znaku. Rozumiesz? Potrzeba mi takiej trucizny, jaką kiedyś przygotowaliśmy, wypróbowując ją na dziku. - O! - rzekła Lokusta głucho - Jeśli chodzi tylko o taką truciznę, a nawet jeszcze mocniejszą, to nic trudnego. Lecz gdy przyrządzałam tę, o której mówisz, wiedziałam dla kogo jest przeznaczona. Wiedziałam, że ma być podana dziecku. Są jednak ludzie, jak na przykład Mitridat, na których nie działa najsilniejsza nawet trucizna, gdyż stopniowo przyzwyczaili swój organizm do najbardziej jadowitych i śmiertelnych ziół. W takim wypadku moja trucizna okazałaby się nieskuteczna, a ty powiedziałbyś, że cię oszukałam. - I wtrąciłbym cię znowu do więzienia, skąd wyszłaś. Znowu powierzyłbym cię straży Polliona Juliusza. Uczyniłbym to na pewno. Zastanów się więc - dodał Neron. - Wymień imię ofiary, a otrzymasz odpowiedz. - Powtarzam. Nie mogę i nie chcę tego zrobić. Czy nie posiadłaś sztuki odgadywania? Czarów, za pomocą których wywołujesz duchy? Od nich możesz się przecież wszystkiego dowiedzieć. Spróbuj. Nie chcę sam wskazać ci ofiary, ale nie zabraniam odgadnąć. - Tutaj nic nie mogę uczynić. - Nie jesteś przecież uwięziona. - Wrócę niebawem. - Będę ci towarzyszyć. - Nawet na wzgórze Eskwilińskie? - Wszędzie. - I pójdziesz sam? - Sam, jeżeli potrzeba. - Chodzmy więc. Neron dał znak Anicetusowi, by się oddalił, sam zaś udał się z Lokustą. Nie miał innej broni prócz swego miecza. Niektórzy jednak utrzymywali, że w dzień i w nocy nosił na ciele pancerz w karpią łuskę, tak zręcznie zrobiony, że wcale nie krępował ruchów, był przy tym tak szczelny, że nie przepuścił żadnego pocisku. Szli ciemnymi ulicami Rzymu, bez niewolnika i światła, aż do Velabrum,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|