image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jutro są moje urodziny - szepnęła, przyciskając wargi do jego
piersi. - ObiecaÅ‚eÅ› mi jedyny prezent, którego chcÄ™. Siebie. Nie wy­
mkniesz się, choćbym miała cię zamknąć w sejfie Obje! d'Art.
Chance rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ cichutko. Jego dÅ‚ugie palce chwyciÅ‚y koÅ›cia­
ne szpilki, którymi Reba upięła wÅ‚osy w ciasny wÄ™zeÅ‚ na czubku gÅ‚o­
wy. Miodowe włosy z szelestem opadły na jego ramiona, ('zubkiem
jÄ™zyka odnalazÅ‚ tÄ™tniÄ…cy na jej szyi puls. PoczuÅ‚, że tÄ™tno Reby przy­
spiesza, gdy przesunął dłoń wzdłuż jej ciała, napawając się jego żarem
i jędrnością.
- Należę do ciebie - powiedział niemal ostro - bez względu na to,
czy wezmiemy ślub. Mówiłem poważnie, kiedy kochaliśmy się koło
tamtego zródła: jesteś moja, z przysięgą czy bez niej. Ale wolałbym
cię poślubić. Chcę, abyś nosiła moją obrączkę i moje nazwisko. Chcę,
aby inni mężczyzni wiedzieli, że należysz do mnie.
-Aja chcę, aby inne kobiety wiedziały, że ty należysz do mnie-
uśmiechnęła się figlarnie. - Chcę, aby wszystkie widziały twoją obrączkę.
-Czy masz instynkt posiadaczki? - zapytał miękko, a jego oczy
staÅ‚y siÄ™ bardzo zielone, jakby chciaÅ‚ zapamiÄ™tać ksztaÅ‚t jej ust. Do­
tknęła różowym językiem dolnej wargi Chance'a.
-154
Spojrzała mu w oczy, poczuła w sobie dzikość i zalała ją gwałtowna
fala emocji i pożądania, które tylko Chance mógł wywołać
- Nigdy przedtem taka nie byłam. Kiedy mój mąż zaczął uwodzić
studentki, czułam raczej odrazę niż złość. Ale gdybyś ty tylko dotknął
innej kobiety, zrobiłabym coś strasznego.
UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ jak gÅ‚odny tygrys i caÅ‚owaÅ‚ jÄ… tak dÅ‚ugo, aż rozto­
piła się w jego ramionach i przylgnęła do niego całym ciałem.
- Nie bój siÄ™, moja piÄ™kna. Gdy górnik raz dotknÄ…Å‚ diamentu i zÅ‚o­
ta, nigdy już nie zadowoli się niczym pośledniejszym.
PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ…, lecz tym razem delikatnie. NiechÄ™tnie rozluzniÅ‚ ra­
miona.
- JeÅ›li wkrótce nie przestaniemy, to za chwilÄ™ zaproponujÄ™ ci wspól­
ny prysznic.
Jego dłonie i spojrzenie błądziły po jej ciele, zatrzymując się na
twardych sutkach i prowokacyjnym wygięciu bioder.
- Zanim byś się obejrzała  powiedział żartobliwie - wgryzałbym
się w twoje ciało i rozkoszował smakiem wybornych małych uszek
i palców u nóg.
Oddech Reby stał się urywany, przysunęła się bliżej.
Chance zamknął oczy i położył ręce na jej ramionach.
- Ale gdybym to zrobił, nigdy byśmy nie skończyli i nie moglibyśmy
jutro wziąć ślubu. Dlaczego twój cholerny rząd wymaga tylu papierków?
- To także twój cholerny rząd  zauważyła Reba przytomnie, a w jej
oczach zalśniło pożądanie.
Chance westchnÄ…Å‚ i cofnÄ…Å‚ siÄ™.
- Racja. Powtarzam to sobie za każdym razem, gdy chcÄ™ pochwy­
cić cię w ramiona i powiedzieć:  Do diabła z wszystkimi zasadami". -
Czubkami palców pogÅ‚adziÅ‚ jej miodowe brwi, musnÄ…Å‚ ustami war­
gi. - Bądz tutaj, kiedy wrócę.
- Zawsze.
Reba patrzyła, jak za Chance'em zamykają się drzwi. Musiała użyć
caÅ‚ej siÅ‚y woli, aby nie zawoÅ‚ać go po imieniu. Fakt, że wieczorem bÄ™­
dzie go tulić w ramionach, nie zÅ‚agodziÅ‚ bólu, który w tej chwili odczu­
wała. To było coś więcej niż zwykłe pożądanie. Teraz gdy wiedziała, jak
może wyglÄ…dać życie dzielone z Chance'em, życie bez niego przypomi­
nało pośledni klejnot - było wyblakłe, bezbarwne i nieciekawe.
Wzięła szybki prysznic, zjadła niewielką przekąskę i rozsiadła się
w salonie z zamiarem przeczytania napisanego przez Ginę oświadczenia
-155-
dla prasy. Jak zwykle oświadczenie Giny było niezwykle jasne, bez
niepotrzebnych szczegółów. Reba odÅ‚ożyÅ‚a papiery, siÄ™gnęła po tele­
fon i wykręciła numer Objet d'Art.
- GinÄ…? OÅ›wiadczenie jest doskonaÅ‚e. Możesz je natychmiast wy­
słać do gazet. Były do mniejakieś telefony? Ktoś zauważył, że jestem
na wagarach?
- Todd Sinclair wpadÅ‚ na chwilÄ™. W koÅ„cu powiedziaÅ‚am mu, ja­
kie okazy z kolekcji wybrałaś. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za
złe? To był najłatwiejszy sposób, aby się go pozbyć, oczywiście nie
liczÄ…c metody Tima.
- Pałki? - strzeliła Reba.
- To cały mój Tim - odparła Giną sucho. - Ale nie winię go. Sama
z ochotą walnęłabym Todda pałką w łeb.
- Dobrze, że nie było mnie w biurze.
- Todd nie byÅ‚ z tego powodu zbytnio zadowolony. Lecz z pewno­
Å›ciÄ… odczuwaÅ‚ ulgÄ™, że ani ciebie, ani Chance'a nie byÅ‚o nigdzie w po­
bliżu. Wydaje mi siÄ™, że twój mężczyzna wywoÅ‚uje w Toddzie Sincla­
irze paniczny strach.
- Alleluja. Może wreszcie wyczeszę tę żabę z włosów.
- ByÅ‚o jeszcze kilka mniej ważnych telefonów. Wszyscy narzeka­
ją, że nie będą mogli zobaczyć kolekcji przed jej wystawieniem w del
Coronado, ale Tim trzyma się dzielnie. Nie będzie żadnych przedpre-
mierowych pokazów, tak jak sobie życzyłaś.
- Dobrze. Jeśli wpuścimy jedną osobę, będziemy musieli wpuścić
wszystkich. WolaÅ‚abym raczej rozkoszować siÄ™ swoim miesiÄ…cem mio­
dowym w spokoju.
- Nie wiem dlaczego, ale spokój i Chance Walker jakoś nie pasują
do siebie.
Telefon nie przeniósÅ‚ uÅ›miechu Rcby, ale GinÄ… usÅ‚yszaÅ‚a rozma­
rzony ton jej głosu.
- Niezupełnie - mruknęła Reba, przypominając sobie, jaki spokój
ogarniał ją, gdy zasypiała w silnych ramionach Chance'a. - Potrafi był
bardzo łagodnym człowiekiem.
Po stronie Giny nastÄ…piÅ‚o nagÅ‚e zamieszanie; RebÄ™ dobiegÅ‚ ze sÅ‚u­
chawki głos obcej kobiety, a potem Tima.
- Zaczekaj chwilę- poprosiła Giną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl