image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tonem.
- KiedyÅ› pracowaliÅ›my razem - odparÅ‚a obo­
jętnie.
Zastanawiała się, co sobie Jack pomyśli, gdy
wreszcie zauważy, że jego przewodnik kłania się
Draxowi prawie do ziemi, a w odpowiedzi na to
uniżone powitanie otrzymuje jedynie nieznaczne
skinienie głowy.
- To jest główna sala.
Sadie skinęła głową. Na razie w tym wielkim
pomieszczeniu nie buzowały męskie hormony ani
nie odczuwało się agresji jak w innych podobnych
salach. WiedziaÅ‚a, że to siÄ™ wkrótce zmieni. Wystar­
czy, że podejmą tutaj pracę tacy osobnicy jak ten
nieszczęsny Jack Logan.
106 PENNY JORDAN
- Ten młody człowiek, z którym rozmawiałaś
- odezwał się Drax. - Co konkretnie was łączy?
Gdyby ktoś inny ją o to zapytał, Sadie na pewno
by nie odpowiedziaÅ‚a. Jednak zdążyÅ‚a już przywy­
knąć do przekonania Draxa, że ma prawo dostać
odpowiedz nawet na najbardziej osobiste pytanie.
A może tak się emocjonalnie zaangażowała, że
sama uznaÅ‚a jego prawo do poznania jej przeszÅ‚o­
ści ze szczegółami? Choć oczywiście to całkiem
bez sensu - angażować się emocjonalnie, skoro
mężczyzna ani słowem, ani żadnym gestem nie
okazaÅ‚, że życzy sobie jakiegokolwiek zaangażo­
wania.
- Już mówiÅ‚am - wzruszyÅ‚a ramionami. - Praco­
waliśmy razem w City.
- Jego poufałe zachowanie świadczy o tym, że
jest dla ciebie kimś więcej niż tylko kolegą z pracy
- zauważył Drax.
- Młodzi mężczyzni w tym zawodzie zawsze się
tak zachowujÄ… wobec kobiet. To część ich osobowo­
ści, taka manifestacja męskości.
- WiÄ™c on nie byÅ‚ twoim kochankiem? - dopyty­
wał się Drax.
Sam siebie przekonywał, że nie dla siebie zadaje
te wszystkie pytania. Cóż go mogło obchodzić, kto
i kiedy miał tę kobietę w łóżku. Ale musiał bronić
interesów Vere'a. Brat nie zaaprobowałby kobiety,
która bierze sobie na kochanka takiego osobnika jak
ten, który zaczepił Sadie przy windzie. Nie chciałby
jej nawet jako żony na niby. Oczywiście Sadie nie
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 107
może być dziewicą. Nie ma się co oszukiwać. Na
pewno miała kochanka i to niejednego. Sęk w tym,
jakich mężczyzn wybieraÅ‚a sobie do tej roli. Oby­
watele Dhurahnu oczekują od królewskiej żony
pewnego stylu. Nawet jeśli sam król wie, że to jest
małżeństwo na niby.
- Nie był - potwierdziła Sadie zła jak osa.
Była cała czerwona ze złości. I z zakłopotania.
Nie żeby miaÅ‚a coÅ› do ukrycia przed swoim praco­
dawcą, który zresztą nie miał prawa wypytywać
o tak osobiste sprawy. Mimo to miała świadomość,
że w swoim wieku powinna już mieć za sobą pewne
doświadczenia, a ona ich nie miała. Nigdy żadna
kobieta około trzydziestki nie chełpiła się swoim
dziewictwem. W czasach kiedy dziewictwo było
prawdziwą cnotą, wydawano za mąż piętnastolatki,
a starsze od nich niezamężne nieszczęśnice pogard­
liwie nazywano starymi pannami.
Wprawdzie nikt już nie pogardza kobietami bez
mężów, jednak mężczyzni dziwnie traktują dorosłe
kobiety, które mimo upÅ‚ywu czasu nadal sÄ… dziewi­
cami. Sadie wolała sobie nie wyobrażać, co by
pomyÅ›laÅ‚ Jack Logan, gdyby wiedziaÅ‚ o jej przypad­
łości. Zresztą właśnie dlatego trzymała całą sprawę
w tajemnicy.
A przecież nie zaplanowała tego, nie składała
Å›lubów czystoÅ›ci. Po prostu tak siÄ™ zÅ‚ożyÅ‚o. Naj­
pierw nie trafiÅ‚ siÄ™ żaden odpowiedni partner, a po­
tem Sadie zaczęła siÄ™ obawiać, co też taki potencjal­
ny kochanek o niej pomyśli, kiedy się dowie, że ma
108 PENNY JORDAN
do czynienia z dziewicą. Dlatego Sadie trzymała
mężczyzn na dystans, a sytuacja z czasem stawała
siÄ™ coraz trudniejsza.
Drax siÄ™ jej przyglÄ…daÅ‚. ZastanawiaÅ‚ siÄ™, cze­
mu nagle poczerwieniała i co takiego przed nim
ukrywa. Bo że coÅ› ukrywaÅ‚a, to byÅ‚o widać. Oczy­
wiste wytłumaczenie nasunęło się samo: kłamała
w sprawie tego obwiesia, z którym dopiero co
rozmawiała. Gdyby jakaś kobieta okłamała go
co do swej przeszÅ‚oÅ›ci erotycznej, byÅ‚by co naj­
wyżej ubawiony. Jednak już od jakiegoś czasu
zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że odkÄ…d tylko zobaczyÅ‚ Sa­
die, wszystko, co się z nim działo, było bardzo
dalekie od dotychczasowej normy. Już to samo
starczyło, żeby w nim wzbudzić złość, a myśl o niej
w ramionach innego mężczyzny doprowadzała go
do szału.
Starał się nie myśleć o tym, ale było za pózno.
Ogarnęło go trudne do ukrycia pożądanie.
- Wracamy do pałacu - powiedział szorstko.
- Mam spotkanie, na które nie mogę się spóznić.
OczywiÅ›cie nie miaÅ‚ żadnego spotkania, ale oba­
wiał się zostać z nią sam na sam. W pałacu będzie
bezpieczny, odeśle ją do jej apartamentu, nie będzie
musiał więcej na nią patrzeć.
Sadie była taka zachwycona, że Drax przestał ją
wypytywać o doświadczenia, których nie miała, że
nie przejęła się jego szorstkim zachowaniem.
Czekali na windę, kiedy podszedł do nich ten sam
mężczyzna, który przedtem oprowadzał po budyn-
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 109
ku młodych Anglików. Skłonił się nisko przed Dra-
xem i, gwałtownie gestykulując, zaczął mu coś
szybko opowiadać po arabsku.
- Zjedz na dół i zaczekaj na mnie w holu - pole­
cił jej Drax, wysłuchawszy relacji poddanego.
- Muszę załatwić jedną ważną sprawę. To nie
potrwa długo.
Sadie posłusznie wsiadła do windy.
Stanęła w holu. Miała teraz więcej czasu na
podziwianie niezwykłej architektury. Drax i jego
brat nie żałowali pieniędzy na uruchomienie swego
przedsiÄ™wziÄ™cia. Sadie zaczęła nawet mieć nadzie­
ję, że być może mimo wszystko ma szanse na
zrobienie w tym miejscu kariery zawodowej.
W końcu rozległ się szelest otwierających się
drzwi windy. Sadie popatrzyła na windę i zamarła.
Do holu wszedł Jack Logan. Uśmiechał się do niej
w ten obrzydliwy sposób, którego Sadie tak strasz­
nie się bała.
- WidziaÅ‚em, jak wsiadaÅ‚aÅ› do windy, wiÄ™c po­
myślałem sobie, że pojadę za tobą i dotrzymam ci
towarzystwa - powiedział. - A tak przy okazji,
jak ci się udało dostać do najważniejszego faceta
w tym całym interesie? Chyba nie przez łóżko?
Nie trzymałby cię tu nawet przez pięć sekund,
gdyby się skapował, że jesteś całkiem pozbawiona
seksu.
Sadie odwróciÅ‚a siÄ™ plecami do swego drÄ™czycie­
la. ChciaÅ‚a, żeby Drax już przyszedÅ‚, żeby jÄ… wyba­
wił z opresji.
110 PENNY JORDAN
- Sadie, Sadie - Jack Logan przemawiał do niej
jak do dziecka, które coś przeskrobało. - Sadie,
która nikogo nie wpuści między nogi. Wiesz co?
Mam dziś dzień dobroci. Zademonstruję ci, jak
fajnie jest z facetem.
Sadie pomyÅ›laÅ‚a, że najlepiej bÄ™dzie go zignoro­
wać. Znudzi się i w końcu da jej święty spokój.
Krzyknęła przerażona, gdy Jack Logan złapał
ją wpół, odwrócił twarzą do siebie. Mówiono,
że jest przystojny. Możliwe, ale miał złe oczy,
a ich cyniczny wyraz sprawił, że Sadie zrobiło
siÄ™ zimno.
- Owszem, udało ci się wystrychnąć mnie na
dudka wtedy w Londynie - syczał jej do ucha. - Za
to teraz ja ci się zrewanżuję.
Sadie stała jak sparaliżowana. Myślała, że to nie
ma prawa się zdarzyć, nie w tym kraju, nie w tym
piÄ™knym budynku. A jednak siÄ™ dziaÅ‚o. Jack Lo­
gan śmiał się z niej w żywe oczy. A potem ścisnął
jej pierś. Skrzywiła się z bólu i obrzydzenia, a on
się roześmiał jeszcze głośniej, jeszcze bardziej
obleśnie.
Tym razem Sadie nie usłyszała, jak drzwi windy
się otworzyły, nie zauważyła miny Draxa, kiedy ją
zobaczyÅ‚ w objÄ™ciach mężczyzny. Za to Jack za­
uważył i Draxa, i jego minę. Pochylił się i mocno
pocałował Sadie w zaciśnięte usta.
- No to się odegrałem - powiedział, puściwszy
jÄ… wreszcie.
Poszedł, a ona wycierała dłonią usta, chcąc ze-
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 111
trzeć z siebie zapach tego wstrętnego typa, chcąc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl