Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lilly stała i patrzyła na niego. Na pewno mogła powiedzieć coś mądrego. Może jakąś zachętę dla tego człowieka, który całe jej dotychczasowe życie postawił na głowie. Naprawdę miała mu wiele do powiedzenia, ale nic nie powiedziała. Nie mogła. Lilly? Wzdrygnęła się. Jego głos wyrwał ją z zamyślenia. Słucham? Przepraszam. Chciała się poruszyć. Uciec od niego albo do niego podbiec. Cokolwiek. Stała w miejscu jak wrośnięta w ziemię. Za co? zapytała tylko. Jego uśmiech wystarczył za całą odpowiedz. Powoli usiadł na łóżku. Gestem przywołał ją do siebie. Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale podeszła i usiadła przy nim. 50 RS Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że to ty uratowałaś mi życie powiedział, biorąc ją za rękę. Do końca dni moich pozostanę twoim dłużnikiem. Drżała. I tak nie miałam nic lepszego do roboty odparła. Jak gdyby naprawdę nic się nie stało, jakby zupełnie nic nie czuła. Dotknął jej włosów. Delikatnie. Poczuła to dotknięcie nawet w palcach stóp. Jesteś gotowa? zapytał cicho. Nie! Za nic! Po raz pierwszy w życiu Lilly wolała oddać się marzeniom. Chciała zostać tu, gdzie jest, i udawać, że świat poza tym pokojem nie istnieje, że nie ma żadnej pracy, żadnych obowiązków ani żon. Tak odparła. Miała nadzieję, że Ethan nie zauważy jej łez. Ruszamy. Wstała. Pochyliła się i pocałowała go. Nie mogła się po- wstrzymać. Doskonale wiedziała, że to, czy zostaną na jachcie, czy też uda im się dotrzeć do szalupy, nie ma najmniejszego znaczenia. I tak nie przeżyją do świtu. Mieli tylko piętnaście minut. Jeśli sztorm zacząłby się wcześniej, to nawet tyle by im nie zostało. Bo Lilly nie wątpiła, że porywacze wiedzą o żeglowaniu znacznie mniej, niż im się wydawało. Włożyła do torby trochę ciepłych rzeczy, bluzy dresowe, skarpety, dżinsy, kilka płóciennych koszul, takich jak ta, którą Ethan miał na sobie. Do tego jeszcze szorty i buty. Niestety, nie znalazła niczego w swoim rozmiarze. Musiały jej wystarczyć skarpety Ethana. Doszła do wniosku, że żona Ethana nie lubi żeglować. W kabinie nie było żadnych damskich ubrań. Lilly mogła chodzić także 51 RS w męskich spodniach. Wystarczyło tylko mocno ścisnąć je paskiem i podwinąć nogawki. To naprawdę żaden problem. Musiała jeszcze wcisnąć do torby mydło, kilka butelek wody pitnej i bandaże. Wiedziała, że resztę znajdą na wyspie. Oczywiście, jeśli uda im się tam dotrzeć. Czy ty wciąż miewasz jakieś kontuzje? zapytała, znalazłszy w apteczce pokazny zapas środków opatrunkowych. Tyle tu tego, że nawet niewielką operację dałoby się przeprowadzić. Ethan właśnie nakładał buty. Podniósł głowę. Może jestem harcerzem zauważył. Nie jesteś. Naprawdę dużo o mnie wiesz! Był szczerze ubawiony. Lilly się roześmiała. Nawet gdybym przez ostatnie cztery lata była nieprzytomna, to i tak bym wszystko o tobie wiedziała. Poprzez osmozę. Jesteś najpopularniejszym amerykańskim aktorem od czasów Shirley Temple. Musi być jakiś powód, dla którego nic z tego wszystkiego nie pamiętam. Pokręcił głową. Może ja tego nie chcę. Spojrzała na niego zaskoczona. Chyba nie zdawał sobie sprawy z wagi własnych słów. Lilly nie wierzyła, żeby powiedział coś takiego całkiem od niechcenia. Niestety, nie miała czasu teraz się nad tym zastanawiać. Czas mijał, morze robiło się Coraz bardziej niespokojne, a ten człowiek nieszczęśliwy czy nie był żonaty. Lilly znów zajrzała do apteczki. Do czego używasz soli fizjologicznej? Do szkieł kontaktowych. Lilly włożyła do torby maść z antybiotykiem. Dopiero po chwili zorientowała się, że za jej plecami zapadła martwa cisza. 52 RS Boże wielki, Lilly, już wiem! Ethan przeszukiwał szuflady nocnej szafki, jakby się spodziewał znalezć tam przybyszów z kosmosu. Myślałem, że mam kłopoty z oczami z powodu tego uderzenia w głowę mówił, wyrzucając z szuflad chusteczki, książki, prezerwatywy i co tam jeszcze było. Już całkiem dobrze się czuję, a wciąż zle widzę. Ja chyba noszę okulary! Nie nosisz odpowiedziała odruchowo. Owszem, noszę upierał się. Zdaje mi się, że jestem ślepy jak kret. To jakim cudem latasz? Ja latam? Sam pilotujesz swój samolot. Niemożliwe! Ethan kręcił głową. Na pewno gdzieś na tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|