image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Severus umilkł. Rzadko kiedy był pytany o stan zdrowia.
- Wydaje mi się, że wszystko jest w porządku. A tobie nic się nie stało?
- Trochę obiłem kolano, ale poza tym wszystko gra.
Severus przesunął się po podłodze  a Harry natychmiast wbił to sobie głęboko
w pamięć, ponieważ był pewien, że nigdy więcej już tego nie zobaczy  i
wyciągnął różdżkę, dotykając kolana chłopaka. Wymruczał zaklęcie, a ból po
chwili zniknął.
- Dzięki  wymamrotał Harry, gapiąc się nogę.  Nie zrobisz tego.
- Nie zrobię czego?
- Nie odbierzesz punktów.
- Och? A dlaczego?
- Ponieważ są święta.
Severus przyjrzał mu się dokładnie. Włosy Harry'ego, o ile to w ogóle możliwe,
sterczały na wszystkie strony jeszcze bardziej niż zwykle. Jego policzki były
zaróżowione z wysiłku, zimna i po części ze wstydu. Na ustach błąkał się mały
uśmieszek i mężczyzna musiał naprawdę mocno się skoncentrować, by
przypomnieć sobie, dlaczego chciał utrzymać ich związek tylko na podłożu
platonicznym. Musiał zacząć działać, jeśli chciał zachować w tym wszystkim
przewagę.
- Powinienem dać ci również szlaban. Zwłaszcza jeśli myślisz, że takie głupie i
niepraktyczne sentymenty mogą wpłynąć na moją decyzję  odparł chłodno.
Harry zawahał się przez chwilę.
- Jak mijają twoje ferie, Severusie?
- Znów zmieniasz temat.  Kolejna chłodna odpowiedz.
- Robię to bardzo często. No więc?  Gryfon wstał i zaczął zbierać kartki leżące
na podłodze dookoła nich.
- Były spokojne, aż do teraz  powiedział Severus kwaśno, również wstając i
wyrywając prace z rąk Harry'ego. Chłopak zaśmiał się nerwowo.  Czterdzieści
punktów od Gryffindoru za latanie po korytarzach.
- Ale& !
- Chcesz jeszcze więcej? Jedynym powodem, dzięki któremu nie otrzymasz
surowszej kary jest to, że na korytarzach nie było żadnych studentów. Mogłeś
kogoś poważnie zranić, Potter. Nie wiedziałem, że można być takim głupim
dzieciakiem, ale najwidoczniej się myliłem. Ty naprawdę nie masz mózgu.
W oczach Harry'ego widać było zażenowanie i ból.
- Prze& przepraszam.
- Cudownie. Jednak twoje przeprosiny niczego nie zmienią  odrzekł mężczyzna,
otrzepując szaty z kurzu.
Harry otworzył usta by coś powiedzieć. Dlaczego Severus mówił takie rzeczy?
Zachowywał się jak Snape, a byli przecież sami& Gdzie się podział jego
przyjaciel? Chciał o to zapytać. Chciał się zezłościć. Cholera, chciał wyrwać mu
kartki z dłoni i znów je rozrzucić, ale nie zrobił niczego. Zdał sobie sprawę, że
jego usta wciąż są otwarte, a Snape patrzy na niego, czekając na odpowiedz i na
kolejną kłótnię. O to mu przecież chodziło  tak samo jak na ich szóstym roku.
Ale Snape niczego takiego nie dostanie  nie dzisiaj. Harry zamknął usta i
potrząsnął lekko głową.
- Tak jest, sir  powiedział cicho i odwrócił się, odchodząc.
Snape stał w miejscu, jakby wrośnięty w ziemię jeszcze kilka chwil po tym, jak
młody wróżek zniknął mu z oczu. Skrzydła Harry'ego leżały płasko złożone na
jego plecach, co dodało temu wszystkiemu tylko jeszcze więcej melancholii.
Wypuścił trzymane w dłoni kartki, pochłonięty tym wszystkim. Dlaczego, na
Merlina, to zrobił? Oczywiste było, że Harry musiał być ukarany za łamanie
zasad i latanie po zamku. Nagle jednak zdał sobie sprawę, że zasada ta odnosiła
się tylko do mioteł. Ale z drugiej strony, gdyby Gryfon trafił na innego ucznia
mógłby go poważnie zranić. Musiał zachować dyscyplinę. Jednak to, jak to
wszystko rozegrał było nie do pomyślenia. Severus zaatakował chłopaka nie
dlatego, że na niego wpadł, a z powodu tego, że znów odpłynął w krainę
nieprzyzwoitych myśli. I nawet go obraził. Za co? Dlatego, żeby nie musieć
myśleć jak bardzo ładnie Harry wygląda z zaróżowionymi policzkami?
- Cholera!  sapnął. Wszystko popsuł. Przez ostatnie kilka miesięcy udawało mu
się oddzielić obowiązki nauczyciela od tych związanych z przyjaznią. Zabierał
Harry'emu punkty i pomagał mu w nauce, ale potem zmieniał kierunek rozmowy
pytając na przykład, jak minął mu dzień. Te nowe uczucia wszystko mieszały.
Zranił go i był okrutny. Mógł teraz zrobić tylko jedną rzecz.
Najbardziej gorzka w smaku jest nasza własna duma.
O O O O
Harry'ego znalazł na drzewie. Chociaż tak naprawdę to Harry znalazł jego, ale po
trzygodzinnych poszukiwaniach Severus nie zamierzał tracić okazji. Szedł
wzdłuż granicy Zakazanego Lasu, kiedy nagle pojawiła się przed nim znajoma
twarz. Gryfon zwisał do góry nogami z jednej z gałęzi.
- Czego chcesz?  Chłopak wiedział, że igra z ogniem. Snape nie był typem
osoby, która traktowała pyskówki, ale naprawdę mu nie zależało. To on odszedł
pierwszy i nie chciał się z nim kłócić, a teraz szukał Harry'ego. Czy naprawdę tak
bardzo lubił krzyczeć na ludzi?
- Przepraszam.
Nie tego się spodziewał. Drgnął zaskoczony, co spowodowało, że jego nogi
straciły stabilny chwyt.
BUM!
- Jak zawsze pełen gracji.  Severus uśmiechnął się lekko.
O co tu chodziło?
Harry podniósł się z ziemi i stanął przed Snape'em& Severusem? Kim on teraz
był?
- Co powiedziałeś?
- Powiedziałem, że przepraszam. Nie powinienem reagować tak gwałtownie. Tak
samo jak ty nie powinieneś latać po korytarzach, ale wiem, że nie zrobiłbyś tego,
gdybyś wiedział, że mógłbyś kogoś skrzywdzić. Bezsensownie cię obraziłem.
Severus Snape nie był mężczyzną, który często przepraszał. Jego uparta natura
nie pozwoliłaby mu przyznać się do błędu, nawet gdyby wiedział, że wyniknął on
z jego winy. To był bardziej typ osoby, która przypadkowe uwolnienie ogarów
piekła skomentowałaby słowami:  Inne ograniczone pomysły były
niewystarczające."
To było dla niego trudne, ale wiedział, że musi. Był to winien Harry'emu.
Przyglądał się Gryfonowi, czekając na odpowiedz. Jego policzki wciąż były
zaróżowione z zimna i Severus poczuł znajome ciepło w klatce piersiowej.
Jednak tym razem się nie rozłości.
- A co jeśli powiem, że twoje przeprosiny niczego nie zmienią?  zapytał Harry,
przytaczając słowa mężczyzny.
Severus westchnął.
- Odparłbym, że sobie na to zasłużyłem.
Harry przyjrzał mu się. Severus mówił szczerze i Gryfon zdał sobie sprawę, że to
pierwszy raz, kiedy to robi  przyznaje się do błędu. Mógłby mu teraz po prostu
powiedzieć, że są towarzyszami i dlatego właśnie słowa mężczyzny zraniły go
tak bardzo. Wciąż patrzył w jego oczy i poczuł, że kolana znów zaczynają mu
mięknąć. Nagle uderzył go przypływ inspiracji i opadł na śnieg.
Mistrz Eliksirów przyglądał się jak Harry klęka na ziemi i odgarnia śnieg. Potem 
ku jego wielkiemu zdziwieniu  położył na niej dłoń i sprawił, że wyrosła z niej
zielona koniczyna. Gryfon zerwał jej kwiatki i zabrał się do roboty, pod gorliwym
okiem Severusa. Kiedy w końcu skończył, wstał, zerkając na niego. W dłoniach
trzymał naszyjnik upleciony z wyhodowanej rośliny.
- Czy mógłbyś mi powiedzieć jak to zrobiłeś?
- Och, to łatwe. Najpierw bierzesz kwiat i&
- Nie naszyjnik. Jak wyhodowałeś koniczynę?
- Posiadam łączność z naturą, a przynajmniej tak twierdzi Hermiona 
powiedział, wyciągając rękę.  Nałożysz go?
Severus gapił się na Gryfona oferującego mu naszyjnik, unosząc brwi. Dopiero
co przyznał się do błędu. Nie było mowy, żeby oplótł swoją szyję ozdobą z
koniczyny. Ręka Harry'ego wciąż była jednak wyciągnięta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl