Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kleryk i ksiądz, zwróciwszy się doń, tłumaczyć mu poczęli, co za człowiek był i dlaczego mu wnijście tamowano, gdy Andrek, gwałtem prawie się wparłszy do środka, sam stanął przed biskupem. Ojcze Miłościwy, rzekł prędko, jeżelim się tu przyjść ważył, to nie w złej myśli, pozwólcie mi powiedzieć słowo! Biskup, milcząc, wskazał mu na drzwi i sam go poprzedzając, wszedł do izby. Czego chcesz? zapytał. Andrek, który pobożny był, pokląkł przed nim. Ojcze mój! począł. Uczyniliście już z królem, panem naszym, coście pożądali, litość miejcie nad nim i nad sobą. Jutro rano każcie zamknąć kościół wasz Na Skałce i mszy w nim nie odprawiajcie! Zamknijcie dom wasz i do dnia ustąpcie z niego. Niech królewski gniew, który jest jak ogień straszny, przeminie... Biskup słuchał spokojnie, ręce na piersiach złożywszy. Czegóż się jutro mam obawiać? spytał cicho. Ojcze mój, ja, ja nie wiem, zawołał Andrek. Od króla i zapalczywości jego wszystkiego obawiać się można. A, panie! Miejcie litość nad nim i nad sobą! To mówiąc do nóg mu się rzucił i ściskać je zaczął. Biskup go z lekka usunął. Nad sobą, powtórzył uśmiechając się, a cóż wasz król mi uczynić może? Ja nie wiem! Nie wiem, ale drżę i lękam się, mówił Andrek, słyszałem tylko, jak nakazywał, aby jutro z nim wszyscy w pogotowiu byli iść na Skałkę, na mszę do kościoła. A cóż, jeśli mu przystępu wzbronicie? Wzbronię! Jakom żyw! zawołał biskup gwałtownie. Noga jego chyba po trupie moim wejdzie do świątyni. Andrek ręce załamał. Biskup spojrzał nań razem z politowaniem jakimś i dumą. Ja, zawołał, jakby do siebie mówił, miałbym Boga mając z sobą, ustąpić przed nim i cofnąć się, aby triumfował, że Boga zwyciężył żelazem? Miałbym się ulęknąć pogróżek jego i waszych? Chłopcze małego serca i ducha, dobrym chcąc być, grzesznym jesteś. Ja nie człowieczą siłą, ale prawicą Wszechmocnego z nim wojuję! Cóż on mi uczynić może? Choćby krew moją przelać miał, tryśnie ona na niego i na plemię a ród jego. Mnie da życie wiekuiste, a jemu śmierć i potępienie! Andrek drżał, widząc biskupa w uniesieniu niemal gniewnym i strasznym. Nie śmiał już mówić, wzrokiem błagał go tylko. Ojcze, zawołał wreszcie głosem cichym, ojcze! Król się może opamiętać, gdy z gniewu ochłonie! Pierwszy w nim ogień najstraszniejszy. Dziś w srogiej jest zapamiętałości, po ojcowsku by było ustąpić mu. Jam mu już nie ojcem ani on mi dziecięciem, zawołał biskup, unosząc się coraz bardziej i palcem na zamek wskazując. Nie jest już ani królem waszym, ani bratem niczyim, bo przestał być synem ojca naszego Jezusa Chrystusa i matki naszej, Kościoła świętego! Zwierz to dziki i wyuzdany bez opamiętania i rozumu. Wyrok ten jak piorun padł na Andrka, który stał blady, ręce załamał i bezprzytomny palce sobie wykręcał, nie wiedząc, co począć. Chciał iść już, wtem biskup, który się parę razy przeszedł po izbie, stanął naprzeciw niego, popatrzał nań z politowaniem i począł mówić powoli: Wy wszyscy słudzy jego, co przy nim stoicie, co z nim jeszcze trzymacie, patrzcie, abyście z nim razem w bezdno piekielne i paszczę szatana nie poszli. Dlaczego nie odstąpiliście go? Wy to, wy nie macie miłosierdzia nad nim i gubicie go. Gdyby, co żyje, odeszło od niego, gdyby jak od trędowatego pierzchnęli wszyscy, tedyby się może opamiętał i pokutował. Dlaczego stoicie przy nim? Andrek odpowiedzieć nie śmiał. To z czym przyszedł, do konane zostało, nie przyniósłszy skutku, nie mógł już nic więcej nad to; musiał powracać, z przerażeniem myśląc o tym, co jutro przyniesie, straszny ranek jutrzejszy. Prośba moja i zmiłowanie daremna, rzekł chłopak smutnie, niech się więc stanie, co Bóg przeznaczył. Biskup go ręką tylko odprawił. Stanie się, co powinno, rzekł, a zaprawdę nie godzi się mnie ani cofnąć, ani ustępować, ani godziny odkładać, ani okazać, jakobym się lękał. Wychodził Andrek, gdy w progu ukazał się stary benedyktyn, ojciec Otton, kapelan królowej, który wybierał się do Mogiły . Wielisława dowiedziała się od sług sobie wiernych, że król nazajutrz na Skałkę się wybierał. Ogarnęła ją też trwoga, posłała, szukać ojca Ottona, aby go do biskupa od siebie z błaganiem wyprawić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|