image Strona poczÂątkowa       image Ecma 262       image balladyna_2       image chili600       image Zenczak 2       image Hobbit       

Podstrony

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wołując się do] braterskiej miłości usiłował teraz uzyskać to, czego
osiągnąć nie mógł siłą i orężem. Słowa same przez się brzmiały dość
szczerze i pojednawczo, lecz być może co innego na języku miał w
pogotowiu, a co innego kryło się zamknięte w sercu. Lecz o tym po-
mówimy na swoim miejscu, a [teraz] posłuchajmy odpowiedzi Bole-
sława. Usłyszawszy powtórzoną mu tak uniżoną prośbę brata, Bole-
sław puścił w niepamięć i przebaczył mu tylekroć popełniane krzy-
woprzysięstwa, tyle wyrządzonych [sobie] krzywd, [a nawet] napro-
wadzanie na Polskę obcych ludów i przyzwał Zbigniewa z powrotem
115
do Polski, pod takimi mianowicie warunkami: jeżeli w zgodzie ze
słowami swego poselstwa zachowa pokorę, jeżeli będzie się uważał za
wasala, a nie za pana, i nie będzie okazywał pychy ani zachowywał
się jak pan [udzielny] - to z braterskiej miłości [Bolesław] da mu nie-
które grody. A skoro następnie zauważy u niego prawdziwą pokorę i
prawdziwą miłość, to ciągle go będzie posuwał z dnia na dzień wyżej.
Jeśliby zaś nadal w sercu ukrywał swą dawną hardość, to lepszą rze-
czą byłaby otwarta niezgoda, niż gdyby miał po raz drugi wzniecić w
Polsce nowe zamieszki.
Atoli Zbigniew, idąc za podszeptem ludzi głupich, niepomny przy-
rzeczonego poddaństwa i pokory, przybył do Bolesława nie w pokor-
nej, lecz w wyzywającej postawie, nie jak przystało na człowieka
skruszonego długotrwałym wygnaniem, znużonego tylu trudami i
niepowodzeniami, lecz owszem, jak pan [udzielny], każąc miecz nieść
przed sobą, z poprzedzającą go orkiestrą muzykantów grających na
bębnach i cytrach, okazując w ten sposób, że nie będzie służył, lecz
panował; dając do poznania, że nie będzie wasalem brata, lecz że
bratu będzie rozkazywał. A niektórzy rozumni ludzie na inny sposób
to sobie wytłumaczyli, niż może sam Zbigniew to myślał, i taką radę
podsunęli Bolesławowi, której uwierzywszy, natychmiast pożałował i
zawsze będzie żałować, że jej posłuchał; takimi mianowicie słowy
podjudzali jego ludzkie uczucia:  Ten człowiek takimi nieszczęściami
przybity, na tak długie zesłany wygnanie, zaraz przy pierwszym po-
jawieniu się, [choć] niepewny jeszcze wielu rzeczy, występuje z taką
pychą i okazałością - cóż uczyni w przyszłości, gdy mu się udzieli
jakiejkolwiek władzy w królestwie polskim? Inną jeszcze i grozniej-
szą dodawali wiadomość, jakoby Zbigniew miał już kogoś z jakiego
bądz rodu, bogatego czy biednego, upatrzonego i umówionego, który
by znalazłszy dogodne po temu miejsce przebił Bolesława nożem lub
jakimkolwiek innym żelazem; tego zaś zabójcę, gdyby mu się wów-
czas udało śmierci uniknąć, miał sam [Zbigniew] wynieść na jedno z
najwyższych dostojeństw, jakby którego spośród książąt. Lecz my
jesteśmy przekonani, że to raczej owi zli doradcy coś takiego wymy-
ślili, a nie wierzymy, żeby kiedykolwiek sam Zbigniew, człowiek
dość pokorny i prostoduszny pomyślał o takiej zbrodni.
Dlatego też nie można się bardzo dziwić, jeśli młodzian w kwiecie
116
wieku, zasiadający na tronie, uniesiony zapalczywością, a także za
radą podszepniętą przez ludzi rozumnych - popełni jakiś [wielki na-
wet] występek, by w ten sposób uniknąć niebezpieczeństwa śmierci i
rządzić [w dalszym ciągu] bezpieczny od wszelkich zasadzek. Niech
wszakże nikt nie sądzi, iż ten grzech dokonany został z wyrachowa-
nia, a nie z zapalczywości, że go spełniono z rozmysłu, a nie pod
wpływem okoliczności. Gdyby bowiem Zbigniew przybywszy [do
Polski] postępował pokornie i mądrze, jak przystało na człowieka,
który ma prosić o miłosierdzie, a nie jak [udzielny] pan, tak jakby
miał rządzić próżnie i pysznie - to ani sam nie poniósłby szkody nie
do naprawienia, ani też innych nie przyprawiłby o pożałowania godną
winę. Jakże to więc? Oskarżamy [tu] Zbigniewa, a uniewinniamy
Bolesława? Bynajmniej! Lecz mniejszą jest winą popełnić grzech pod
wpływem gwałtownego gniewu i okoliczności, niż choćby zastana-
wiać się z rozmysłem nad jego popełnieniem. My zaś nawet rozmyśl-
nie popełnionemu grzechowi nie odmawiamy [prawa do] pokuty, lecz
w tej pokucie zważmy osobę [winowajcy], wiek i sposobność. Nie
godzi się bowiem, by z popełnionego zła, które się już nie da odrobić,
miało wyniknąć zło jeszcze gorsze, lecz temu, który może być uzdro-
wionym, roztropny lekarz winien przyjść w pomoc z lekarstwem.
Dlatego też, ponieważ to, co się stało, po jednej stronie nie da się już
do pierwotnego stanu przywrócić, trzeba stronę drugą, chorą, lecz
zdolną jeszcze do przyjęcia lekarstwa, zachować na zajmowanej przez
nią godności, [spiesząc jej z] gorliwą a roztropną pomocą. A wiado-
mo, że jak choremu na ciele należy cielesnej użyczać pomocy, tak
chorego na duszy trzeba krzepić duchowym lekarstwem. Toteż oskar-
żając Bolesława o to, że coś takiego popełnił, pochwalamy go jednak
za to, że godnie pokutował i należycie się upokorzył.
Widzieliśmy bowiem [na własne oczy] tak znakomitego męża, tak
potężnego księcia, tak lubego młodzieńca, jak po raz pierwszy przez
dni czterdzieści pościł publicznie, leżąc wytrwale na ziemi w popiele i
w włosienicy, wśród strumieni łez i łkań, jak wyrzekł się obcowania i
rozmowy z ludzmi, mając ziemię za stół, trawę za ręcznik, czarny
chleb za przysmaki, a wodę za nektar. Prócz tego biskupi, opaci i
kapłani wspierali go każdy wedle sił mszami św. i postami, a przy
każdym większym święcie lub przy konsekracji kościołów odpusz-
czali mu cokolwiek z pokuty na mocy swej władzy kanonicznej. On
117
sam ponadto starał się o to, by co dzień odprawiano mszę za grzechy i
za zmarłych, by śpiewano psałterz, i z wielkim miłosierdziem niósł
pociechę nędzarzom, karmiąc ich i odziewając. A co ważniejsze nad
to wszystko i co za główną rzecz w pokucie się uważa, to to, że wedle
nakazu Pańskiego uczynił zadość bratu swemu i otrzymawszy przeba-
czenie pogodził się z nim. Jeden jeszcze nader godny zyskał Bolesław
owoc swej pokuty, który dla wszystkich pokutników może uchodzić
za wzór, ile że tu chodziło o tak potężnego księcia. Mianowicie, mimo
że sprawował rządy nie nad [jakimś] księstwem, lecz nad wspaniałym
królestwem i że niepewny był pokoju ze strony różnych wrogich
chrześcijańskich i pogańskich ludów, to jednak powierzył siebie i swe
królestwo w obronę potędze Bożej i przy sposobności zjazdu, wta-
jemniczywszy w to tylko szczupłe grono osób, z największą pobożno-
ścią odbył pielgrzymkę do św. Idziego i św. Stefana króla.
I przez wszystkie czterdzieści dni owego postu byłby pościł, po-
przestając na posiłku z samego tylko chleba i wody, gdyby ze względu
na wielki trud [pielgrzymki], roztropność i miłość biskupów i opatów
odprawiających zań msze św. i modlitwy nie zmuszała go nakazem
posłuszeństwa do łamania owego postu. Co dzień też z miejsca nocle-
gu tak długo szedł pieszo, a niejednokrotnie boso, wraz z biskupami i
kapelanami, aż skończył godzinki o Najświętszej Pannie, godziny
kanoniczne tego dnia oraz 7 psalmów pokutnych z litanią, a często-
kroć po wigiliach za umarłych dodawał też część psałterza. A taką
pobożność i gorliwość okazywał również w obmywaniu nóg ubogim i
dawaniu jałmużny, że nikt potrzebujący, który prosił go o wsparcie,
nie odchodził bez tego wsparcia. A ilekroć północny książę przybywał
do jakiejś siedziby biskupiej lub opactwa, czy też prepozytury, to
miejscowy biskup, opat czy prepozyt, a kilkakrotnie sam król węgier-
ski Koloman, wychodzili mu naprzeciw z procesją. Bolesław zaś
wszędzie pewne dary składał kościołom, ale w owych główniejszych
miejscowościach ofiarowywał tylko złoto i [cenne] tkaniny. I jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kskarol.keep.pl