Podstrony
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
są czyste, bez robactwa i mają prąd, kanalizację i klimatyzację. Pozwól że najpierw pokaże ci przyczepę. Mieszając w domu na kółkach z rodziną przez lata, nauczyłam się rozpoznawać niezłe przyczepy. Ta którą pokazała mi Cherise była widocznie stara, ale wnętrze było bardzo dobrze urządzone. Przywiezli mi ją, żeby matka mogła ze mną mieszkać, - powiedziała, gdy rozglądałam się po salonie. - Zdecydowała się wrócić do poprzedniego miejsca, więc ta stoi przeważnie pusta. W szafie na korytarzu są ręczniki i pościel. W lodówce nie ma za dużo jedzenia, ale myślę że w spiżarni jest trochę kaszy i owsianki. Mikrofalówka działa i czuj się swobodnie w używaniu wszystkiego co chcesz. Co o tym sądzisz? Rozejrzałam się po małej przyczepie, wyłożonej prawie tak samo jak u mojej babki, ale inaczej pod tak wieloma względami. Babka nigdy nie lubiła za bardzo dekorowania; jej ściany były puste z wyjątkiem paneli ściennych. To miejsce w kontraście miało coś na każdej ścianie i stół otwartej przestrzeni. Było ciasno ale przyjemnie w sposób jakiego nie widziałam już od dawna, rodzaj miejsca do którego ktoś raz wszedł i od razu czuł się komfortowo. Powolny, niechętny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Podoba mi się. Dobrze, bo bałam się, że będziesz chciała zobaczyć wnętrze domu. Uwierz mi, to łóżko tutaj jest o wiele wygodniejsze niż ta stara kanapa którą mam. Zostanę tylko na dziś, - powiedziałam czując się jak intruz, ale Cherise machnęła ręką na mój protest. Skarbie, zostań tak długo jak chcesz. Jeśli jesteś zainteresowana mogę ci też tanio wynająć to miejsce. Wpatrywałam się w nią, oszołomiona ofertą. Ja... za ile? - jąkałam się, znów rozglądając się wokół. Jestem pewna, że coś wymyślimy. Ale nie martw się o to teraz. Wyglądasz jakbyś na dziś miała zbyt dużo zmartwień, kochana. A teraz rozgość się. Ugotowałam trochę fasolki po bretońsku, nie krępuj się trochę zjeść. Dziękuję. - Słowa wydawały się nie wystarczające. - Tak bardzo ci dziękuję. Cherise wyszczerzyła się. Nie ma sprawy, dziewczyno. Tak jak powiedziałam, chciałabym że ktoś zrobił kiedyś to samo dla mnie. Kiedy wyszła, usiadłam na kanapie, pochylając się aż głowę opierałam na oparciu. Przez oklepane zasłony nadal przedostawało się światło delikatnie oświetlając przyczepę. Meble były starej daty i niedopasowane, pewnie z jakiegoś taniego sklepu. Przyczepa mojej babci była urządzona skąpo, zawierając tylko podstawowe meble, ale nic osobistego czy przyjaznego. Ta tutaj była obfita w, cóż, wszystko, ale wyglądała komfortowo i na nadającą się do mieszkania. To był lepszy dom niż cokolwiek w czym przesiadywałam przez jakiś czas, chociaż ani trochę tak wspaniałe jak rodzinny dom Everetta. Everett. Przełknęłam nagłą gulę w gardle, gdy zbolała twarz przemknęła mi przez głowę. Odtworzyłam naszą rozmowę w głowie, próbując rozpaczliwie znalezć coś wybawiającego w wymianie zdań. Nie próbował się bronić, nie zaprzeczył niczemu i prawie od samego początku widziałam w jego oczach porażkę. Zabijało mnie to jak bardzo chciałam mu wybaczyć, ale nie mogłam. Po prostu... nie mogłam. Idąc przez przyczepę na słabych nogach, weszłam do sypialni i wspięłam się na łóżko. Nakrywając kołdrą głowę, przycisnęłam głowę do poduszek i płakałam i płakałam. Tłumaczenie nieoficjalne: sylwiaz97 ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZY Sissy! Patrzyłam na przybory ogrodowe, ale moja głowa podskoczyła na dzwięk znajomego dziecięcego głosu. Porzucając swój wózek i rozglądałam się dziko wokoło. Davy? Małe ciało wybiegło zza rogu z doniczkowymi roślinami i wpadło na mnie w pełnej szybkości. Wiedziałem, że to ty! O mój Boże. Tak dobrze było przytulać mojego małego braciszka. Azy zapiekły mnie w oczy gdy uklękłam przed nim i objęłam go. Mama mówiła, że musiałaś odejść, - chlipnął, nadal mocno mnie ściskając, - a babunia jest na ciebie zła. Dlaczego nie powinienem pytać, gdzie poszłaś? Zacisnęłam usta i po protu trzymałam go mocno. Mogłabym przysiąc, że urósł od ostatniego czasu gdy go widziałam; jego ramiona i nogi z pewnością wyglądały na dłuższe. Całe jego życia patrzyłam jak dorastał, dbając o niego i to że ominęło mnie to wszystko ściskało za serce. Gdzie jest mama Davy? Pracuje. Jestem tu z babunią. Rozejrzałam się po alejce, szukając babki, ale nigdzie jej nie zauważyłam. Nie powinieneś był od niej uciekać, - powiedziałam, odsuwają włosy z jego twarzy. Jego mina zrzedła. Ale ja chciałem cię zobaczyć. Przyciągając go do uścisku, zastanawiałam się co zrobić. Moja babka była tutaj, więc cokolwiek bym zrobiła i tak byłoby moją winą. Kochanie, nie możesz tak po prostu... - Urwałam, przebiegając palcem po jego brwi. Był tam czerwony siniak i gdy odsunęłam go od siebie zauważyłam fioletowe ślady na jego szyi. - Co się stało? - zapytałam ostro. - Czy ktoś cię uderzył? Prawie natychmiast zamknął się w sobie. Nic, - wymamrotał, patrząc na podłogę. Przygryzłam wargę. Kochanie, jeżeli ktoś robi ci krzywdę, musisz mi powiedzieć. Nagle zrobił się bardzo nieśmiały, kręcąc się niepewnie. Babunia powiedziała, że... Davy! Wrzask odbił się echem gdzieś ze środka sklepu. Natychmiast rozpoznałam głos i instynktownie wzięłam brata na ręce. Położył mi głowę na ramieniu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkskarol.keep.pl
|